2024 rok w skokach narciarskich – podsumowanie
Kwalifikacje do noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen zwieńczyły zmagania skoczków narciarskich w 2024 roku. Sylwester to idealny dzień na przypomnienie tego, co działo się na skoczniach podczas minionych 12 miesięcy.
Podsumowanie zostało podzielone na segmenty: najlepszy skoczek, najlepsza reprezentacja, najlepszy Polak, największe zaskoczenie oraz najważniejsze wydarzenie.
Najlepszy skoczek – Stefan Kraft
Tutaj wybór jest w zasadzie oczywisty. Nie ma wątpliwości, że najlepszym skoczkiem 2024 roku był Stefan Kraft. Austriak w pięknym stylu sięgnął po swoją trzecią Kryształową Kulę, wygrywając aż 13 konkursów. Po drodze zdobył także złoto mistrzostw świata w lotach oraz zwyciężył w turnieju Raw Air. Wymknął mu się jedynie Puchar Świata w lotach, gdzie rzutem na taśmę wyprzedził go rodak, Daniel Huber.
Kraft może się pochwalić jeszcze jednym fenomenalnym osiągnięciem. Zwyciężając w Zakopanem, zameldował się na podium Pucharu Świata po raz 109., czym poprawił legendarny rekord Janne Ahonena. Po wczorajszej wygranej w Oberstdorfie, którą Austriak przypieczętował kolejny fenomenalny rok, ma na liczniku już 123 podia. Przed nim jeszcze parę dobrych lat skakania, dlatego możemy być praktycznie pewni, że na tym nie poprzestanie.
Najlepsza reprezentacja – Austria
Tutaj także wybór nie mógł być inny. To, co wyczyniali w tym roku Austriacy, nie tylko w Pucharze Świata, ale i w niższych ligach, przechodzi ludzkie pojęcie. W zeszłym sezonie, poza rewelacyjnym Kraftem, mieli także fenomenalnie latającego Hubera, bardzo mocnego Hoerla oraz walczących o czołowe lokaty Hayboecka i Fettnera. Tej zimy na kosmiczny poziom wszedł Daniel Tschofenig, a swoje premierowe podium wywalczył Maximilian Ortner. Pojedyncze wyskoki do TOP10 zaliczyli także Stephan Embacher, Clemens Aigner oraz Markus Müller. W zawodach niższej rangi, jak Puchar Kontynentalny, FIS Cup czy Alpen Cup, pierwsze miejsca niemal zawsze są okupowane przez Austriaków.
Najlepszym opisem kosmicznej głębi składu, jaką mogą się pochwalić Austriacy, są słowa Michała Korościela z Eurosportu. „Nie osiągniesz rozmiaru skoczni i musisz drzeć o to, czy jesteś za tydzień w składzie”.
Najlepszy Polak – Aleksander Zniszczoł
Trzeba przyznać, że 2024 rok był dla polskich skoków narciarskich naprawdę słaby w porównaniu do wielu poprzednich. Starszyzna nie jest już w stanie osiągać takich rezultatów, jak jeszcze 2-3 lata temu, a ich następcy póki co nie potrafią wejść w ich buty. Po raz pierwszy od 2010 roku żaden z naszych zawodników nie zdołał wygrać nawet jednego konkursu Pucharu Świata. Na pocieszenie pozostały nam trzecie miejsca Aleksandra Zniszczoła w konkursach w Lahti i Planicy. To właśnie Olkowi przypada miano najlepszego Polaka minionych 12 miesięcy. Jego życiowa forma i regularne miejsca w czołowej dziesiątce na początku roku to coś, co praktycznie uratowało Biało-czerwonym fatalną kampanię 2023/2024. Obecnie coraz wyższy i równiejszy poziom zaczyna prezentować Paweł Wąsek. Miejmy więc nadzieję, że w przyszłym roku jego skoki przyniosą nam jeszcze wiele radości.
Największe zaskoczenie – Noriaki Kasai w Pucharze Świata
Po tym, jak Kasai wyleciał z japońskiego składu pod koniec 2019 roku, a następnie osiągał bardzo słabe wyniki w lokalnych zawodach, wydawało się, że deklaracje weterana o chęci powrotu do Pucharu Świata można uznać za niepoprawny optymizm. Jego forma ruszyła się nieco w 2023 roku, dzięki czemu otrzymał on powołanie do grupy krajowej na weekend w Sapporo. Tam w obydwu konkursach nie udało mu się przejść choćby kwalifikacji. Wydawało się więc, że weteran pożegna się w Pucharem Świata w bardzo nieudanym stylu. Nic bardziej mylnego! W trakcie zeszłej zimy 52-latek ponownie zaprzeczył logice, zdobywając pierwszy od prawie 5 lat punkt Pucharu Świata. Dzięki temu pozostał w składzie aż do końca sezonu. Do trzydziestki wszedł cztery razy, zdobywając łącznie 10 punktów. Udało mu się nawet zasmakować lotów narciarskich, podczas których regularnie szybował poza dwusetny metr. W Planicy załapał się nawet do składu na konkurs drużynowy.
Niezłe występy w tegorocznym Pucharze Kontynentalnym wskazują na to, że Noriaki ponownie pojawi się na starcie PŚ w Sapporo. Historia Japończyka pokazuje, że wiek to tylko liczba, a ciężka praca i wiara we własne możliwości pozwala sportowcowi pokonywać z pozoru nieosiągalne granice.
Najważniejsze wydarzenie – 291 metrów Ryoyu Kobayashiego na Islandii
Pierwszym skoczkiem, który ustał skok powyżej 100 metrów był Josef Bradl. Austriak dokonał tego w Planicy 15 marca 1936 roku. Na złamanie granicy 200 metrów musieliśmy poczekać kolejne 58 lat, zaś pierwszy ćwierć kilometrowy lot, to wyczyn Petera Prevca z 2015 roku. Od kilku lat obserwujemy jednak niechęć jury zawodów do pozwalania skoczkom na tak dalekie próby. Gdy tylko któryś z zawodników wyląduje w okolicach 240. metra, belka jest niemal natychmiastowo obniżana. Mogłoby się więc wydawać, że na nowy rekord świata będzie trzeba czekać jeszcze przez wiele lat.
Zadać kłam tej teorii postanowili jednak Ryoyu Kobayashi oraz firma Red Bull. Austriacki gigant branży napojów energetycznych w tajemnicy przed FIS wybudował dla Japończyka specjalny obiekt w islandzkim mieście Akureyri, który miał mu umożliwić przebicie granicy marzeń, za jaką uchodziło i nadal uchodzi 300 metrów. Ryoyu oddał kilka prób na islandzkim mamucie, w najdłuższej z nich osiągając 291 metrów. Miejmy nadzieję, że ten kosmiczny skok okaże się przełomem, który udowodni władzom Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, że nadszedł już czas, by zmienić regulamin przyznawania homologacji i tym samym umożliwić powiększenie skoczni w Planicy i Vikersund.
Na koniec garść statystyk i ciekawostek dotyczących minionego roku:
- W 2024 roku rozegrano 42 konkursy Pucharu Świata, w których zapunktowało 73 skoczków, w tym 7 Polaków. Najstarszym z nich był Noriaki Kasai z Japonii (rocznik 1972), a najmłodszym Kazach Ilja Miziernych (rocznik 2007). Indywidualne zwycięstwo w PŚ odniosło 13 zawodników, a najwięcej, bo aż 9 razy, wygrał Stefan Kraft. Austriak może się również poszczycić największą liczbą podiów (17) oraz punktów (1987).
- Najlepszy z reprezentantów Polski, Aleksander Zniszczoł uzbierał w tym roku 668 oczek.
- 25 nacji wystawiło swoich reprezentantów w zawodach pod egidą FIS. Poza krajami znanymi z Pucharu Świata, w zawodach o niższej randze pokazali się między innymi reprezentanci Szwecji, Gruzji, a nawet Łotwy.
- Ryoyu Kobayashi poleciał na odległość 291 metrów, ustanawiając nowy nieoficjalny rekord świata w długości lotu.
- Johann Andre Forfang czekał 1889 dni na kolejne pucharowe podium. W tym czasie aż 47-krotnie zajmował miejsca w przedziale od czwartego do dziesiątego. Norweg przerwał tę negatywną passę, wygrywając w Willingen 3 lutego.
- Andreas Wellinger zdobył nagrodę „Skok Roku” przyznawaną zawodnikowi z największą sumą odległości ze wszystkich skoków oddanych w danym roku kalendarzowym, osiągając łącznie 9740,5 metra. Jest to jednocześnie rekordowy wynik w 23-letniej historii tego plebiscytu.
fot. PAP
Opublikuj komentarz