Atletico Madryt 2:1 Borussia Dortmund, strzelona bramka daje nadzieje na awans Borussi.
Wczoraj zakończyły się pierwsze mecze ćwierćfinałowe w Lidze Mistrzów, runda rewanżowa zostanie rozegrana w przyszłym tygodniu. W jednym z wczorajszych meczów Atletico podejmowało na własnym stadionie Borussię Dortmund.
Strzelanie w meczu rozpoczęło się dość szybko, bo już w 4 minucie błąd bramkarza i niedokładne podanie jednego z obrońców BVB na bramkę zamienił Rodrigo de Paul. Podopieczni Simeone od początku nie zostawiali rywalom zbyt wiele wolnej przestrzeni, co poskutkowało 2 bramką, która wynikała również z niedokładności piłkarzy w czarno-żółtych strojach. Ekipa z Niemiec swój pierwszy celny strzał oddała w 43 minucie, zawodnikiem, któremu się to udało był lewy obrońca Ian Maatsen. W przerwie albo trener Terzic zmotywował swoich piłkarzy i lekko zmienił taktykęalk lub też zawodnicy Atletico lekko się rozluźnili. Jedno jest pewne od początku drugiej połowy drużyna przyjezdnych wyglądała zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie, a momentami także zdecydowanie lepiej niż ekipa gospodarzy. Jednym z czynników, który bez wątpienia wpłynął na zmianę stylu gry BVB była zmiana, którą przed rozpoczęciem drugiej połowy dokonał Edin Terzic wpuszczając na boisko Juliana Brandta kosztem Felixa Nmechy, który wczorajszego meczu do udanych na pewno nie zaliczy. W drugiej połowie w końcu mieliśmy okazję zobaczyć bardziej ofensywną i groźną Borussię, która miała kilka okazji już na początku drugiej połowy, nie zostały one jednak wykorzystane. Kolejnym zawodnikiem, który powinien zejść już w przerwie, lecz dostał od trenera trochę więcej czasu na pokazanie, że postawienie na niego nie było błędem był Niclas Füllkrug. Niemiec nie potrafił się odnaleźć na boisku, a także miał na koncie kilka niewykorzystanych okazji. W końcu na niego przyszła również pora i w jego miejsce na boisku pojawił się Sebastien Haller, który wciąż odczuwa jeszcze skutki chemioterapii, której się musiał poddać na początku zeszłego sezonu w związku z wykryciem u niego nowotworu. Jednak nie było tego widać w tym meczu, Iworyjczyk od razu jak wszedł na boisko, wiedział gdzie powinien się znaleźć i jak się ustawić, żeby partnerzy z drużyny mieli opcje do rozegrania ataku. Ta zmiana zdecydowanie się „udała” Terzicowi, a Haller w 81 minucie podziękował trenerowi za zaufanie, jakim ten go obdarzył i ustalił wynik meczu na 2:1, strzelając bramkę po dobrej akcji całego zespołu, tym samym dając nadzieje klubowi i jego kibicom na ewentualny awans do półfinału Ligi Mistrzów. Oprócz bramki goście mieli kilka dogodnych sytuacji, które niemal skończyły się wyciąganiem piłki z siatki przez Oblaka. Między innymi Julian Brandt, który jak wcześniej wspomniałem po wejściu na boisko odmienił grę BVB, a przy bramce nawet zaliczył asystę, wpierw oddał lekko niecelny strzał bezpośrednio z rzutu wolnego, a następnie w ostatniej akcji meczu po dośrodkowaniu Juliana Ryersona uderzył piłkę głową, tak że ta odbiła się od poprzeczki i trafiła tuż przed nogi innego piłkarza BVB, który się jednak tego nie spodziewał, a także nie zorientował się gdzie jest piłka. Innym zawodnikiem, który był bliski szczęścia jest kolejny zmiennik, Jamie Bynoe-Gittens, którego strzał z dystansu na rzut rożny czubkiem głowy wybił Cesar Azpilicueta. Ostatecznie Dortmundczycy mogą czuć niedosyt, jednak teraz przyjmują „Materace” na własnym stadionie, a do doprowadzenia do dogrywki brakuje im jednego gola. Tak, więc w tym dwumeczu nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte, jak zresztą w pozostałych, gdyż Barcelona pokonała po zaciętej rywalizacji PSG na Parc des Princes, Real zremisował z Manchesterem City na Bernabeu, a Bayern również wywiózł cenny remis z Emirates Stadium. Pierwszy raz od długiego czasu jesteśmy świadkami tak wyrównanych ćwierćfinałów i oby to trwało jak najdłużej.
Foto: UEFA Champions League/Facebook
Opublikuj komentarz