Bayer Leverkusen przegrał w Bundeslidze! Koniec niesamowitej passy!

Bayer Leverkusen przegrał z RB Lipsk | fot. REUTERS/Thilo Schmuelgen

To koniec niesamowitej passy Bayeru Leverkusen! Podopieczni Xabiego Alonso przerwali trwającą od 27 maja 2023 roku serię spotkań bez porażki na niemieckich boiskach. Dziś w dramatycznych okolicznościach ulegli zespołowi RB Lipsk.

Początek meczu i kłopoty RB

Niedługo po pierwszym gwizdku arbitra w polu karnym Lipska doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Victor Boniface próbował złożyć się do strzału przewrotką, jednak nie zauważył kryjącego go Amadou Haidary i z całej siły kopnął Malijczyka w głowę. Choć całe zajście było oczywiście przypadkowe, nie mogło się obejść bez żółtej kartki dla Nigeryjczyka. Haidara nie był niestety zdolny do kontynuowania gry.

To był jednak dopiero początek problemów Lipska. W 26. minucie panowanie nad sobą stracił trener Marco Rose, przez co sędzia Matthias Joellenbeck postanowił odesłać go na trybuny. Po utracie szkoleniowca goście przeszli do wyraźnej defensywy. Poza jedną kontrą, po której stuprocentową okazję zmarnował Seško, gracze RB byli całkowicie stłamszeni przez zespół z Leverkusen.

Kolejne komfortowe zwycięstwo?

W 38. minucie stało się to, czego mogliśmy się już wcześniej spodziewać. Jeremie Frimpong dopadł do bezpańskiej piłki, wpadł z nią w pole karne, przełożył jednego z obrońców i pewnie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Chwilę później na listę strzelców wpisał się także drugi z wahadłowych, czyli Alejandro Grimaldo. W tym momencie wydawało się, że jest już po meczu i Bayer pewnie zmierza po kolejną wygraną.

Punkt zwrotny

Kilkanaście sekund przed przerwą obrońcy Aptekarzy wyraźnie się zdrzemnęli, czego efektem był gol kontaktowy autorstwa Kevina Kampla. Jak się później okazało, to niepozorne trafienie Słoweńca stało się punktem zwrotnym całego meczu.

Niesamowity comeback, wielki Openda

Już na początku drugiej połowy Castello Lukeba zdobył bramkę wyrównującą. Została ona jednak anulowana, gdyż przebywający na spalonym Benjamin Seško ewidentnie absorbował uwagę bramkarza. W tym momencie gospodarzom dopisało jeszcze szczęście, ale już na tym etapie było widać, że z zespołem Xabiego Alonso jest coś nie tak. Gra nie chciała się już układać tak, jak w początkowych fazach spotkania. Pojawiało się coraz więcej nieudanych zagrań i nerwowości.

Ci, którzy przeczuwali, że Bayer może jeszcze zaprzepaścić korzystny wynik, mieli całkowitą rację. Kolejne kilkadziesiąt minut było już prawdziwym spektaklem napastnika Byków, Loisa Opendy. Belg najpierw wyrównał stan meczu, a potem pięknym strzałem z dystansu wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Ponownie prawdziwe okazały się dawne słowa Czesława Michniewicza, który w 2015 roku powiedział, że 2:0 to niebezpieczny wynik.  

Tym razem bez happy endu, Bayer Leverkusen na deskach

Pomimo starań, mistrzowie Niemiec tym razem nie dali rady odwrócić losów spotkania. Po prawie 100 minutach gry wreszcie usłyszeliśmy ostatni gwizdek sędziego. Gwizdek oznajmiający światu, że Bayer Leverkusen przegrał w Bundeslidze po raz pierwszy od 432 dni (wtedy lepsze okazało się Bochum). Porażka przyszła w najmniej oczekiwanym momencie. W meczu, który do momentu kontaktowej bramki Kampla zdawał się być pod pełną kontrolą Aptekarzy. W meczu, w którym gospodarze wygrywali 2:0 i prowadzili grę przeciwko zespołowi grającemu bez trenera. To tylko pokazuje jak piękną i nieprzewidywalną dyscypliną jest piłka nożna.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL