Bergamo na długo nie zaśnie. Atalanta w finale Ligi Europy.
9 maja będzie dniem niezapomnianym i historycznym w Bergamo. Atalanta, po pokonaniu Marsylii 3:0, awansowała do finału Ligi Europy. Włosi zagrali koncert w rewanżowym spotkaniu półfinałowym i nie dali piłkarzom Marsylii żadnych szans. Pierwszy finał w historii klubu z Bergamo stał się faktem, co cieszy wielu sympatyków tego klubu, którzy czekali „wieki” na taki sukces.
Przebieg meczu perfekcyjny dla gospodarzy
Od samego początku spotkania Atalanta zdecydowanie narzuciła swój styl gry. Już po zaledwie 24 minutach gospodarze oddali 8 strzałów na bramkę Lopeza, mogąc w rzeczywistości prowadzić 3-0 za sprawą De Ketelaere’a i Scamacci. Pierwsze trafienie dla Atalanty miało miejsce kilka minut później, dokładnie w 30. minucie, kiedy to Ademola Lookman, po znakomitej akcji, zdołał pokonać obrońców i, mimo odbicia się piłki od jednego z nich, skierować ją do siatki.
Przez całą pierwszą połowę Olympique Marsylia nie stworzyło sobie ani jednej dogodnej okazji do zdobycia bramki. Po przerwie Atalanta rozpoczęła drugą połowę w jeszcze lepszym stylu. Matteo Ruggeri otrzymał podanie na lewym skrzydle boiska i, przebijając między obrońcami w pole karne, uderzył blisko prawego słupka. Było to już znane zagranie tego utalentowanego Włocha. Ta bramka ustabilizowała sytuację Atalanty i w głównej mierze zapewniła zwycięstwo.
Po tej sytuacji Gian Piero Gasperini był przekonany o losach tego spotkania i postanowił zmienić kluczowych zawodników. Jedyna groźna sytuacja stworzona przez gości miała miejsce w 64. minucie, gdy Jordan Veretout trafił w poprzeczkę. Przez ponad godzinę gry tylko ten moment mógł zagrozić bramce Musso.
Dwubramkowa przewaga nie satysfakcjonowała Atalanty, która pragnęła więcej. El Bilal Toure popisał się sprintem lewym skrzydłem w stronę pola karnego i pewnym strzałem na dalszy słupek pokonał zupełnie bezradnego Pau Lopeza, który po raz trzeci musiał wyjmować piłkę z siatki.
Różnica dwóch klas widoczna gołym okiem
Zauważalna była różnica w podejściu obu drużyn na boisku – jedna chciała grać aktywnie, druga liczyła głównie na szczęście i obronę. Marsylia, po niezadowalającym remisie na Stade Vélodrome, zdawała sobie sprawę, czego może się spodziewać grając w Bergamo. Zespół Gasperiniego, mimo że często oddawał kontrolę nad piłką w meczach domowych, potrafił jednak wypracować przewagę strzelecką. Tak też było w tym spotkaniu.
W ekipie z Francji można było dostrzec zbyt dużą rozbieżność w linii obrony oraz brak harmonii, co skutecznie wykorzystali ofensywni gracze Atalanty. Mbemba i Balerdi rozegrali bezbarwnie, co ułatwiło przeciwnikom ominąć ich i wykonać prosty drybling. W porównaniu do solidnej obrony Atalanty, defensywa Marsylii przypominała konstrukcję z klocków LEGO, która rozpadała się po lekkim dotknięciu.
Opublikuj komentarz