Bo jak nie Motor to kto?
Motor wyznacza trendy i tworzy zasady. Jedną z nich jest: „mecz trwa 90 minut no i … doliczony czas gry.” To już kolejny raz, gdy Lublinianie wyrywają przeciwnikom punkty w ostatnich akcjach meczu. Szczęście czy zimna głowa? Trener Feio ma na to swoje zdanie.
Cały czas głośno wybrzmiewają słowa „Jesteśmy ku**a niezniszczalni”. Czy jest to motto Motoru od czasu pamiętnych baraży? Prawdopodobnie. Mimo, że podczas dzisiejszego spotkania na bramki trzeba było czekać aż do samego końca, emocji nie brakowało. Znowu jaskrawie mieniła się praca arbitrów tego meczu, a szczególnie głównego rozjemcy, Pawła Malca. Kibice kilkukrotnie w entuzjastyczny, niespecjalnie kulturalny, sposób taksowali pracę sędziego. Na pomeczowej konferencji swoje trzy grosze dorzucił także Mariusz Lewandowski, trener Termalici, który narzekał na pracę arbitra i wozu var, mianując ich głównymi winowajcami porażki jego zespołu.
Od początku spotkania Motor próbował prowadzić grę. Podopieczni Goncalo Feio tworzyli swoje sytuacje, zarówno po lewej jak i prawej stronie. Na lewej flance błyszczał Ndiaye, „nowy Mbappé” w drużynie Motoru. Prawe skrzydło należało do Wójcika, który w pierwszej połowie starał się przeszywać pole karne swoimi centrami. Nieciecza szukała swoich okazji i stwarzała zagrożenie z kontry i stałych fragmentów gry. Mimo niezłej dynamiki spotkania, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Druga część nie przyniosła diametralnej zmiany. Obie ekipy szanowały piłkę i starały się o dogodną okazję, która otworzy wynik pojedynku. Gdy mecz wciąż nie dostarczył emocji z bramek, na murawie czuć było aurę determinacji. Grę nerwów lepiej wytrzymali Motorowcy i nie złożyli broni w ostatnich minutach meczu. Akcja bramkowa zaczęła się od kontry, gdzie z prawej strony piłkę otrzymał Dariusz Kamiński. Motor wychodził 3 zawodników na 2 defensorów gości. Napastnik podholował futbolówkę w samo pole karne i starał się samodzielnie rozstrzygnąć akcję. Jego zablokowany strzał szczęśliwie wrócił na prawe skrzydło, skąd po chwili dogranie posłał niezawodny w tym sezonie Bartosz Wolski. Kamiński sprytnie odnalazł się w polu karnym i z bliskiej odległości pokonał bramkarza strzałem głową. Była to pierwsza bramka Darka w Motorze odkąd trafił do klubu. Jak sam powiedział na konferencji: „To trafienie zapamiętam na długo”.
Mimo, że to Termalica stworzyła 18 okazji bramkowych, zaledwie 2 z nich były wyzwaniem dla Kacpra Rosy, golkipera Motoru. Lublinianie swoich okazji wykreowali zaledwie 12, jednak 5 z nich szukało światła bramki. Motor raz kolejny zadziwia przeciwników w końcówce i pieczętuje powrót na tory, które stawia przed nimi ambicja. Awans do Ekstraklasy to jedyny cel w Lublinie.
Opublikuj komentarz