Bogdanka LUK Lublin lepsza od Projektu Warszawa!
Lubelskie Koziołki sprawiły sensację! Bogdanka LUK Lublin pokonał u siebie 3:1 wicelidera PlusLigi, Projekt Warszawa. Kibice Lublinian zapewnili niesamowity doping swoim zawodnikom, a oni sami także wznieśli się na wyżyny możliwości. Oba zespoły zagrały na równym, wybitnym poziomie tak w ataku jak i w bloku.
Przed spotkaniem jako faworyta jednoznacznie wskazywano gości z Warszawy. Po 20 kolejkach Plusligi zespół Piotra Grabana jest wiceliderem tabeli ze stratą 4 punktów do Jastrzębskiego Węgla. W pierwszej połowie stycznia Projekt przeszedł jednak kryzys, przegrywając z Asseco Resovią oraz z AZS Olsztyn. Co prawda potem wygrali 4 spotkania ligowe z rzędu, a także awansowali do finału Challenge Cup, jednak wszystkie z nich odbyły się z zespołami z dolnej połowy tabeli. Gospodarze za to grali w ostatnich tygodniach chimerycznie. Potrafili wygrać ze Skrą Bełchatów oraz urwać punkt Resovii, ale także zdarzyła im się porażka z Barkomem-Każany Lwów. Pierwszy mecz w tym sezonie Projektu i Luku był niezwykle emocjonujący. Po pięciosetowym boju górą okazał się wtedy Projekt, choć po trzech setach prowadzili wtedy Lublinianie.
Mecz rozpoczął się od fantastycznej gry gospodarzy. Nie ma zawodnika LUKu, który zaliczyłby pierwszego seta do nieudanych. Do stanu 6:6 Projekt dorównywał swoim rywalom, lecz od tego momentu w partii prowadził już tylko LUK. Marcin Komenda wspaniale rozgrywał a cudownie atakowali Jan Nowakowski i Alexandre Ferreira. Od wyniku 15:13 rozpoczęło się już jednak prawdziwe show Lublinian. Bezlitośnie wykorzystywali błędy w przyjęciu swoich rywali, a niesamowity doping fanów, którzy w liczbie niemal 4000 osób pojawili się na Hali Globus tego popołudnia, tylko uskrzydlał żółto-czarnych i wprowadzał w swego rodzaju trans. Z kolei wiceliderowie ligi, pośrodku tego lubelskiego kotła, popełniali proste błędy i dawali łatwo ponieść emocjom. Ostatecznie inauguracyjną partię Bogdanka LUK wygrała w stosunku 25:18.
W drugim secie doping lubelskich kibiców nie był już tak żywiołowy, lecz w żadnym wypadku nie przeszkodziło to ich ulubieńcom. Ci rewelacyjnie otworzyli partię, wychodząc na prowadzenie 8:4. Wtedy pojawił się kryzys w ekipie Massimo Bottiego i w efekcie zawodnicy z Warszawy szybko doprowadzili do remisu 8:8. Na tym się jednak zatrzymali, nie byli w stanie wyjść na prowadzenie mimo długiego okresu wyrównanej gry obu drużyn. Świetnie atakowali Damian Schulz dla gospodarzy oraz Bartłomiej Bołądź dla gości, jednak pozostali zawodnicy częściej popełniali błędy. Końcówka seta składała się już niemal wyłącznie z zepsutych zagrywek, ale tę wojnę nerwów wygrali gospodarze, zwyciężając w secie do 22.
Po dwóch setowych zwycięstwach lubelskich siatkarzy wydawało się, że wygrają szybko trzecią partię i można będzie rozejść się do domów. Nic bardziej mylnego. Bartłomiej Bołądź był zabójczo skuteczny w ataku, Artur Szalpuk także zdobył kilka ważnych punktów, w tym dwa asy, a Andrzej Wrona, kapitan Projektu, umiejętnie poprowadził swoich kolegów do wygranej w secie. Najwyższą przewagę Warszawiacy osiągnęli przy stanie 11:4, po perfekcyjnym początku seta. Później LUK stopniowo nadrabiał straty, jednak finalnie to Projekt wygrał seta do 20.
Ostatni set już jednak należał do Lublinian. Tak jak w wielu wcześniejszych spotkaniach Bogdanki LUK, tak również teraz Damian Schulz wziął na swoje barki odpowiedzialność za wynik w końcowej fazie meczu. Zdobył 6 punktów dla Koziołków, w tym aż 3 z gry blokiem. Dzięki niemu LUK wyszedł na prowadzenie 10:6, które jednak dość szybko zaprzepaścił, doprowadzając do remisu 16:16. Wtedy Marcin Komenda, kapitan LUKu, dwukrotnie zdobył punkty blokiem, dzięki czemu gospodarze objęli prowadzenie 18:16 i już go nie wypuścili do końca, wygrywając ostatecznie seta wynikiem 25:22.
Czasu na odpoczynek oba zespoły praktycznie nie mają, bo już we wtorek zagrają w ćwierćfinale Pucharu Polski. Projekt Warszawa pojedzie do Torunia na mecz z drugoligowymi Aniołami, z kolei LUK Lublin czeka wyjazdowe starcie z Asseco Resovią Rzeszów, która aktualnie zajmuje 4 miejsce w PlusLidze. Choć to Rzeszowianie będą faworytami w tym starciu, to, jak nam powiedział asystent trenera Bottiego, Maciej Kołodziejczyk: „Jeżeli utrzymamy taki poziom koncentracji jak w dzisiejszym spotkaniu, to jesteśmy w stanie z Resovią wygrać”.
Opublikuj komentarz