„Bójcie się….do Premiership wracamy?”- czyli co słychać u spadkowiczów. Cz. 1 Leicester City
Leicester City, Southampton, Leeds United- dawno nie było tak silnych spadkowiczów z Premier League. Można sobie wyobrazić sytuację w której wszystkie 3 beniaminki (Luton, Sheffield United, Burnely) spadną, a wszyscy trzej spadkowicze awansują. Jednak czy tak się stanie?
Zaczynamy od Leicester City ; nominalnie klubu takiego jak Wisła Kraków czy HSV Hamburg ; zbyt silnego by upaść. Mistrza Anglii z 2016 roku, aż do sezonu 2021/2022 regularnie walczącego o miejsce w pucharach. I może właśnie ta stabilność zgubiła popularnie Lisy. Tajscy właściciele zdawali sobie sprawę że 2016 rok prędko się nie powtórzy. Dlatego za dobrą monetę przyjmowali regularność z jaką pod wodzą Brendana Rodgersa drużyna zajmowała miejsce w czołówce. Przed sezonem 2022/2023 zespół tak naprawdę ani się nie wzmocnił, ani nie osłabił. Jednak koncepcja Rodgersa się wypaliła, a taktyka został przeczytana przez rywali. Świadomość tego mieli kibice, szanujący szkoleniowca, z którym sięgnęli po Puchar Anglii, ale widzący problem, widzący że „z tej mąki chleba już nie będzie”. Tymczasem tej świadomości zabrakło właścicielom. Jeszcze przed przerwą mundialową „Lisy” wygrały 3 mecze z rzedu, okopały się w środku tabeli. Ale potem przyszedł kolejny dołek, a po zwolnieniu Rodgersa Dean Smith nie sprawdził się w roli strażaka.
Choć nie spełniły się marzenie o konkurencji z potentatami ; Leicester to ciągle klub skrojony na Premier League, za silny na Championship. A jednak awans nie musi być łatwym zadaniem. Pamiętajmy że mówimy o „szóstej najlepszej Lidze świata” i sezonie złożonym z 46 meczów. Do tej batalii Mistrz Angli z 2016 roku przystąpił z trenerem Enzo Marescą. W samodzielnej pracy trenerskiej Maresca pracował na razie z Parmą ; ale to kolejny uczeń Guardioli, który był jego asystentem w Manchesterze City. Odrobina „Guardiolismo” nie zaszkodzi Lisom w Championship bo to ciągle klub, który ma dużą przewagę w technice i umiejętnościach nad ligowymi rywalami. Pozostaje przekuć tą przewagę w liczby i punkty.
Zdecydowano się też na przewietrzenie szatni. W klubie pozostał James Vardy ; bez względu na to jak potoczą się dalsze losy Lisów ten piłkarz już na zawsze będzie ikoną. Oprócz Vardyego kluczową rolę w Leicester powinni odgrywać także reprezentanci Belgii Dennis Praet i Wout Faes. Żaden z nich nie zagrał w przegranym 0:4 meczu kontrolnym z Liverpoolem, który kończył sezon przygotowawczy. Mimo ciężkiego do przełknięcia wyniku gra momentami budziła nadzieję. Kluczowi piłkarze zostali oszczędzeni na dzisiejszy mecz z Coventry.
Niby Liga ma 46 meczów ale w przypadku spadkowicza, mistrza, czy beniaminka ten pierwszy ma kluczowe znaczenie psychologiczne. Coventry na wiosnę przegrało baraż z Luton i teraz celuje w awans. W dzisiejszym meczu inicjatywę mieli gracze Leicester, ale to Coventry prowadziło jeszcze kwadrans przed końcem. Podopieczni Maresci odwrócili jednak losy spotkania, a bohaterem King Power Stadium został Kleman Dawsburry Hall który trafiając w 77 i 87 minucie rostrzygnął spotkanie. Kibice pokazali że stoją murem za zespołem, i zapomnieli już o protestach i frustracjach sprzed roku.
Sam Maresca powiedział jednak że nie powiedziano mu otwarcie, że jedynym celem Lisów jest awans. Pierwszy sezon po spadku jest ciężki dla spadkowicza. Przekonuje się o tym w Niemczech Hertha Berlin ; to inna sytuacja bo Berlińczycy nie mieli takiego szczęścia do właścicieli jak Leicester, a w tym sezonie trener Dardai ma dać im raczej tylko stabilność ; ale po porażkach w dwóch pierwszych meczach z Fortnuną Dussldorf i Wehen Wiesbaden wydaje się że Hertha może bronić się nawet przed relegacją do 3 Bundesligi. Lisom taki scenariusz nie grozi. Maresca mówi jednak, że on intuicyjnie czuje, że zespół musi awansować. I prawdę powiedziawszy chyba nie tylko kibice, ale też Tajscy właściciele nie wyobrażają sobie innego scenariusz, a w asekuracyjnych wypowiedziach chodzi tylko o zdjęcie z drużyny zbyt dużej presji.
Bo skoro Burnely czy Bournemouth mogły awansować rok po spadku czemu nie mogłoby Leicester? Tak chyba myśli każdy na King Power’s Stadium.
Łukasz Kołtuniak
Opublikuj komentarz