Szalony mecz na rozpoczęcie rundy wiosennej w Bundeslidze – Mistrzowie Niemiec pokonują Borussię Dortmund na ich stadionie.
Sytuacja przed meczem – z jakim składem przystępowały obie drużyny do tego spotkania, a także nieprzewidziane opóźnienie.
Do tego meczu Borussia Dortmund przystępowała z mocno okrojoną kadrą. Praktycznie wszyscy defensorzy byli niedostępni na ten mecz z powodu grypy. To sprawiło, że trener Dortmundczyków, Nuri Sahin, miał dość spory problem w kwestii kogo wystawić w obronie. Jedynymi dostępnymi z pierwszego składu zawodnikami byli Julian Ryerson i Yan Couto, obydwaj znaleźli się ostatecznie w składzie na mecz. Poza nimi turecki szkoleniowiec zdecydował się postawić na dwóch juniorów Almugerę Kabara i Yannicka Lührsa. Jednak nie tylko BVB miała problemy kadrowe. Z powodu sytuacji na drogach prowadzących do Dortmundu Florian Wirtz oraz Exequiel Palacios nie dotarli do drużynowego hotelu na czas. To sprawiło, że mecz rozpoczęli na ławce rezerwowych. Sam mecz rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem spowodowanym sporymi utrudnieniami w ruchu w drodze prowadzącej na stadion. Ostatecznie o 20:45 pan Tobias Stieler dał znać gwizdkiem do rozpoczęcia meczu.
Pierwsza połowa – szalony start rundy wiosennej na niemieckich boiskach
Około 20 sekund po pierwszym gwizdku Gregor Kobel był zmuszony wyciągać piłkę z siatki po raz pierwszy. Po niecelnym podaniu, spowodowanym wysokim pressingiem gości do piłki dopadł Nathan Tella i perfekcyjnym strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza gospodarzy. Na drugą bramkę kibice nie musieli długo czekać. Już 7 minut później po składnie przeprowadzonej kontrze piłkę do bramki skierował Patrick Schick. W momencie, kiedy się wydawało, że będzie to dość bolesna lekcja dla obrony czarno-żółtych do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W 12 minucie po rykoszecie w polu karnym gości do piłki doszedł Jamie Gittens i idealnie mierzonym strzałem pokonał Lukasa Hradecky’ego. To nie był koniec, bo ponownie po kilku minutach piłkę w siatce umieścił Patrick Schick ustalając wynik pierwszej połowy na 3:1. Po tej bramce zarówno jedna, jak i druga drużyna próbowała zdobyć kolejną bramkę, a Hradecky popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.
Co działo się w drugiej połowie i co dla BVB oznacza wczorajsza porażka
W drugiej połowy zdecydowanie więcej sytuacji mieli gospodarze, co było zrozumiałe, gdyż wciąż na tablicy widniał niekorzystny dla nich rezultat. Ostatecznie po samodzielnej akcji Julliena Duranville’a, Edmond Tapsoba trafił Belga swoją ręką prosto w twarz we własnym polu karnym, a sędzia po analizie VAR nie mógł podjąć innej decyzji i przyznał rzut karny dla BVB. Do piłki podszedł nieomylny w takich sytuacjach Serhou Guirassy i pewnie pokonał fińskiego bramkarza. Dzięki tej bramce w piłkarzach BVB pojawiła się nadzieja na odwrócenie wyniku lub chociażby doprowadzenie do remisu. Tak się jednak nie stało i ekipa z Leverkusen wywozi z Dortmundu cenne 3 punkty. Tym samym również Borussia Dortmund kończy swoją niesamowitą serię. Ekipa z Ruhrgebiet od roku 2004 nie zwykła bowiem przegrywać piątkowego ligowego meczu na własnym stadionie.
Opublikuj komentarz