Chłopaki za burtą, dziewczyny bohatersko wywalczyły awans – MŚ 3×3 U23 Lublin
W piątek i w sobotę dokończona została faza grupowa Mistrzostw Świata w koszykówce 3×3 do lat 23. Na Placu Zamkowym w Lublinie rywalizowało 40 ekip, w tym męska i żeńska reprezentacja Polski. Tym pierwszym nie udało się wywalczyć awansu do ćwierćfinału, ale za to dziewczyny zrobiły to w niesamowity sposób, w samej końcówce ostatniego spotkania.
Męska reprezentacja stanęła w piątek przed trudnym zadaniem – musieli wygrać oba spotkania żeby awansować do ćwierćfinału. Najpierw mierzyli się z rówieśnikami z Austrii i było to absolutnie dramatyczne spotkanie w wykonaniu Biało-Czerwonych. Pierwsze minuty były jeszcze względnie wyrównane, ponieważ po 2 minutach Austria prowadziła 5:2. Prawidziwy dramat Polaków miał miejsce od trzeciej do piątej minuty spotkania, kiedy na boisku rządzili Austriacy, a zwłaszcza Nico Kaltenbrunner, który w niewiarygodny sposób trafiał rzuty za dwa. Po rundzie zasadniczej został zresztą najskuteczniejszym zawodnikiem turnieju z dorobkiem 37 punktów. Po połowie spotkania mieliśmy wynik 17:5 dla Austrii, a na Placu Zamkowym słychać było tylko muzykę puszczaną przez didżeja. Potem Austriacy już spuścili z tonu, jednak dotrzymali wygraną 21:15. To był słaby mecz przede wszystkim Andrzeja Krajewskiego, u którego nie było widać zbytniego zaangażowania. Również Michał Kroczak nie robił tyle rajdów pod kosz ile miał w zwyczaju w pozostałych spotkaniach. Było więc jasne, że mecz z Rumunią będzie ostatnim dla Polaków w domowym turnieju.
Kiedy na Polakach nie ciążyła już presja pokazali znacznie więcej niż w poprzednich meczach. Przez pierwsze trzy minuty mecz miał szalenie wysokie tempo; padło w tym czasie łącznie aż 18 punktów (remis 9:9). Potem Rumuni znacznie spuścili z tonu. Wiedząc, że mają już pewny awans do ćwierćfinału, zapewne chcieli oszczędzać siły na niedzielę. To sprawiło, że polscy koszykarze mieli szansę się wykazać. Niesamowity występ zanotował Michał Kroczak, zdobywca aż 8 punktów, z czego większość padła po efektownych rajdach pod kosz. Rzutami za dwa punkty popisywali się Michał Lis oraz Jan Pliszczuk, a Andrzej Krajewski umiejętnie grał pod koszem. To wszystko sprawiło, że spotkanie zakończyło się na dwie i pół minuty przed czasem.
Do ostatnich spotkań fazy grupowej Polki podchodziły w lepszej sytuacji. Do awansu wystarczało im wygranie jednego z dwóch spotkań. Na początek mierzyły się z Litwinkami, które teoretycznie miały być łatwiejszymi rywalkami. Obie drużyny wiedziały, że wygrana da im awans, dlatego za cel postawiły sobie przede wszystkim nie przegrać i nie stracić kontroli nad meczem. Obie drużyny prowadziły maksymalnie jednym punktem, a w dodatku nie padł ani jeden celny rzut za dwa punkty. Najlepiej pod koszem jak zawsze grała Aleksandra Zięmborska (6 punktów), ale mogła też liczyć na wsparcie Bożeny Puter z półdystansu. Ostatecznie po regulaminowym czasie gry był remis 14:14, a dogrywkę wygrały Litwinki 2:1.
Porażka z Litwą sprawiła, że Polki musiały wygrać z Niemkami i to co najmniej z 5 punktami przewagi. Nasze zawodniczki dobrze weszły w spotkanie, dzięki dobrym rzutom Puter i Zięmborskiej. Po trzech minutach gry Polki prowadziły 6:4, ale po połowie remisowały już 9:9. W kolejnych minutach punkty z kolei zdobywały Julia Balzan oraz Aleksandra Pszczolarska i zdołały wyprowadzić Polki na prowadzenie 15:11. Tę przewagę również Polki utraciły i Niemki, na czele z Marią Reichert, na 40 sekund do końca doprowadziły do wyniku 17:17. Oznaczało to że Polki muszą zdobyć 5 punktów w 40 sekund, nie tracąc ani jednego. Najpierw Aleksandra Zięmborska celnie rzuciła za dwa, a następnie jej imienniczka Pszczolarska została sfaulowana pod koszem i dostała dwa rzuty wolne. Pierwszy trafiła, a drugi specjalnie nie, ponieważ gdyby trafiła oba, to mecz skończyłby się wynikiem 21:17, nie dającym awansu Polkom. Potrzebny był wynik 22:17, a ten mógł już dać tylko celny rzut za dwa. Z tego samego powodu Julia Balzan nie trafiłą dwóch rzutów wolnych kilka sekund później. Zostało 18 sekund na rozegranie akcji rzutowej, piłka trafiła do Oli Zięmborskiej, która oddała desperacki rzut za dwa ze słabej pozycji, lecz o dziwo piłka wpadła do kosza i Polki mogły rozpocząć świętowanie. W ćwierćfinale zmierzą się w niedzielę o 11:35 z Japonkami, rozstawionymi z numerem czwartym na tych mistrzostwach. Z kolei w ewentualnym półfinale ich rywalkami byłyby Chinki (nr 1) bądź Francuzki (nr 3) o godzinie 16:10.
Opublikuj komentarz