58 tysięcy fanów na spotkaniu kobiecego Pucharu Sześciu Narodów to absolutny rekord. Co więcej angielscy kibice tworzą niesamowitą atmosferę podczas kobiecych spotkań. Dziewczyny Red Roses i ich fani zmieniają na lepsze całe kobiece rugby. Na Wyspach dominuje to samo podejście do kobiecego sportu, sprawdzone już w futbolu ; kobiecy i męski sport są równe, kobiecy sport nie jest ciekawostką, jest widowiskiem. Widzowie spotkań angielskich drużyn kobiecych przychodzą na stadion przede wszystkim po to by delektować sie meczem. Choć spotkania te tak bardzo przyczyniają się do promocji kobiecego sportu ,kwestie genderowe nie są dominującym tematem rozmów z dziennikarzami; tym tematem jest sport; kobiecy sport to po prostu taki sport jak męski, ma dostarczyć widzom wspaniałego widowiska, a zawodniczki mają mieć zapewniony konkretny plan rozwoju i warunki do realizacji pasji, która dostarcza widzom tak wiele radości.

I jeśli dzisiaj oczy całego świata skierowane były na Twinckeham to ciężko o lepszy, bardziej pasjonujący mecz. Pierwsza połowa to absolutna dominacja fantastycznie grających Red Roses; akcje miały takie tempo i dynamikę, że ręce same składały się do oklasków. Francuzki próbowały się bronić, ale nadmiernie agresywne szarże skutkowały częstymi wykluczeniami. Druga połowa to jednak heroiczna pogoń Francuzek, które pokazały swoje najlepsze, kombinacyjne, dobre technicznie rugby. Na wyrównanie zabrakło czasu ale zobaczyliśmy niezwykle elektryzujące spotkanie.

To był wielki mecz, wielka promocja kobiecego rugby. A Red Roses wyznaczają nie tylko kibicowskie ale i sportowe trendy w Europie. Angielska drużyna wygrała piąty mecz w tegorocznym Pucharze Sześciu Narodów Kobiet, zgarnęła trofeum i Wielkiego Szlema. Miejmy nadzieje że inne europejskie drużyny pójdą już wkrótce podobną drogą.

Łukasz Kołtuniak

Foto:
Guiness Six Nationes / Facebook