Czy Raków Częstochowa uparcie idzie pod prąd?

Raków Częstochowa to od jakiegoś czasu ból głowy części kibiców obserwujących polską piłkę. Zapewne tych samych kibiców, którzy wierzą w magiczną różdżkę Probierza i zaklęcie „ofensywa i wyniki”. Czy jednak oglądający Ekstraklasę „czepiają się” bezpodstawnie? Czy Raków jeszcze kiedyś zagra otwarty ofensywny mecz?

Od sezonu 24/25 w Częstochowie ponownie nastała Papszunada. Po rozczarowującej kampanii 23/24 za plecy Papszuna na powrót został wysłany Dawid Szwarga. Będąc głównodowodzącym Rakowa w poprzednim sezonie, obiecująco rozpoczął kampanię w Europie. Awans do Ligi Europy po stosunkowo wyrównanym meczu w Kopenhadze dawał nadzieje na mocną polską drużynę w Europie. Weryfikacja marzeń nadeszła po losowaniu, a Raków ostatecznie po 6 kolejkach zamknął grupę z dorobkiem 4 punktów. Skromnie, ale jak na debiut w pucharach całkiem przyzwoicie.

Raków w lidze nie przypominał jednak „pomysłu Szwargi”, a raczej „pomysł szwagra”. Jak wiemy w zeszłosezonowym wyścigu żółwi, częstochowski „tramwaj” dojechał dopiero jako siódmy. Zdecydowanie jedno z największych rozczarowań biorąc pod uwagę, iż zmagania w lidze zaczynał jako obrońca tytułu mistrzowskiego.

Zmiany zmiany

Po rozczarowującym sezonie konieczne były zdecydowane kroki. Od samodzielnego prowadzenia drużyny odsunięto Dawida Szawrgę, a nowym-starym trenerem został Marek Papszun. Historyk z Częstochowy miał nomen omen powtórzyć historię z 2023 roku i ulokować Raków ponownie na tronie mistrzowskim. Jak mu idzie? Na półmetku sezonu Raków zajmuje pozycję nr. 2, o dwa oczka za liderem z Wielkopolski, poznańskim Lechem.

Wyniki wynikami, ale absolutnie inną melodią jest sposób ich osiągania. Polscy kibice niezwiązani z Rakowem zgodnie śpiewają: „Raków zabija piłkę”. Dodatkową zwrotkę do tego trenu dorzucają szanowani „eksperci”. Jakikolwiek ten Raków by nie był, czy jak określił to były reprezentant Polski Wojciech Kowalczyk „Raków, sr****, pi*******”, nie wolno zapominać o jego zapleczu operacyjno-finansowym i możliwościach negocjacyjnych. Klub z Częstochowy na przestrzeni ostatnich lat rozwija się najszybciej w Polsce, obierając ostatnio kurs na promowanie utalentowanych polskich piłkarzy. Głównym celem Rakowa jest powrót na salony, a dokładnie odzyskanie statusu Mistrza Polski i budowanie pozycji na arenie międzynarodowej.

Mistrzostwo to ostatnio w Polsce otwarta sprawa. Doskonałym przykładem jest Jagiellonia, która w zeszłym sezonie skazywana na walkę o utrzymanie, ostatecznie …sięgnęła po tytuł.

Dla „Medalików” ów tytuł zdobywać to nie z kim innym jak Markiem Papszunem. Człowiek z którym Raków mógłby konie kraść. Jeśli chodzi o kradzieże, są jednak tacy, którzy obecne wiceliderowanie Rakowa w Ekstraklasie nazywają niezłą kradzieżą. Wśród wielu wyraźnie zbulwersowanych internautów twierdzi, jakoby Raków był reżimowym klubem opłacającym szefostwo ligi. Zarzutu sięgają szczególnie meczu z Jagiellonią Białystok. Dynamiczny pojedynek dwóch klubów na szczycie tabeli Ekstraklasy spowodował kilka błędów zespołu sędziowskiego. Nie obyło się bez kontrowersji odnośnie rzutu karnego dla Rakowa.

Z całą pewnością ta runda nie wygląda najlepiej pod względem „sport-PR-u” w wykonaniu częstochowskiej drużyny. Dokonał się wyraźny podział na Raków i resztę świata. Po kolejnych meczach w lidze przewaga tej drugiej grupy tylko się powiększała. Czy da się to jakoś odwrócić? Czy jest to już „mistrzowskie brzemię”.

Może być to sygnał, że Raków chodzi na nowy poziom w świadomości kibiców. Nie jest już tylko drużyną z uroczą historią, która od 2 ligi wykonała marsz po mistrzostwo kraju. W ostatnich latach Raków na dobre wpisał się w krajobraz czołówki piłkarskiej Polski. Wyraźnie wielu obserwatorom to zwyczajnie przeszkadza. O ile ich zarzuty są często absurdalne, tyle jeden ma poważne podstawy i „filozoficzno-piłkarski” sens. Chodzi o „utylitarystyczny tryb mocy Rakowa”.

Utylitaryzm to założenie, że wszystko co pożyteczne jest dobre. Tak więc Raków przez pół sezonu jedzie na zaciągniętym ręcznym wykonując prawie co mecz „minimalne minimum”. Po 18 kolejkach zespół prowadzony przez Papszuna zajmuje drugie miejsce w Ekstraklasie i ma równe szanse na rywalizację z liderującym Lechem. Szczelna defensywa, ale mało nonszalancji w ataku to obecnie znak rozpoznawalny częstochowskich „Medalików”. Taka właśnie jest bolesna rzeczywistość klubów z ambicjami. Parafrazując słowa absolutnego guru trenerskiego świata, Sir Alexa Fergussona, mecze wygrywa się dobrą ofensywą, a tytuły monolitem w defensywie. Czy to filozofia Rakowa? Czy to dobra droga dla polskiej piłki?

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL