Czy Verstappen dorównuje już legendom F1?
Ostatnie sezony Formuły 1 bezsprzecznie należały do Maxa Verstappena, który z każdym kolejnym rokiem stawał się coraz lepszy. Czy jednak jego osiągnięcia można porównać do tych, które pozwoliły zapisać się na kartach historii Schumacherowi i Hamiltonowi?
Max Verstappen z pewnością zasługuje na miano jednego z najlepszych w historii tego sportu. Holender pokazywał talent od samego początku kariery w Formule 1. Legendarna jazda w Brazylii w 2016 roku, czy wygrana jako najmłodszy zawodnik w historii zwiastowały mu wiele sukcesów. Holender nie należy do grzecznych na torze i jego pierwsze sezony nie obyły się bez wypadków, w tym wielu z innymi kierowcami. Verstappen dojrzał jednak jako kierowca i w 2021 roku rzucił rękawice prawdziwemu mistrzowi – Lewisowi Hamiltonowi.
Jak Verstappen wypada na tle Schumachera i Hamiltona?
stan na 29.12.2024r.
Statystycznie Verstappen wypada gorzej od Schumachera i Hamiltona. A jak wygląda sytuacja na torze?
Rok 2021 – starcie tytanów
Przedsezonowe testy w 2021 roku sugerowały nam, że w końcu możemy doczekać pięknego sezonu z walką o mistrzostwo. Mercedes borykał się z kłopotami praktycznie zawsze na testach, ale w 2021 roku sytuacja wyglądała naprawdę dobrze dla ich rywali. Jedynym kandydatem, który podjął walkę z dominatorami z Brackley był Red Bull, konkretnie ten w rękach Verstappena. O sezonie 2021 można by było napisać książkę. Walka o tytuł do ostatniego okrążenia i ogromne kontrowersje w trakcie zmagań sprawiły, że pierwszy tytuł Holendra traktowany jest przez wielu fanów jako okradziony. Niesłusznie. Verstappen pokazał, że potrafi wykorzystać nadarzającą się szansę i zdobyć upragione trofeum.
Nowa era – nowa dominacja
Rok 2022 był przełomowy dla całej Formuły 1. To właśnie wtedy debiutowały bolidy, które oglądamy do teraz. Konstrukcja została zaprojektowana w taki sposób, by umożliwić szybszą jazdę za samochodem, a tym samym uniknąć najbardziej, jak się da efektu brudnego powietrza. To z kolei miało umożliwić więcej wyprzedzania. Najlepiej z przepisami poradził sobie Red Bull, choć nie obyło się bez kłopotów. Pierwsze trzy wyścigi sezonu to aż dwa nieukończone w wykonaniu Maxa Verstappena z powodu awarii w jego bolidzie. Kłopoty Holendra wykorzystywał Leclerc, ale tylko do pewnego momentu. Ferrari również zmagało się z kłopotami silnikowymi, ale jeszcze gorzej szło im ze strategią. Od GP Węgier 2022, Red Bull wygrał wszystkie wyścigi, z wyjątkiem GP Sao Paulo, w którym górą był Mercedes.
Rok później czekała na nas największa dominacja, jaką widziała Formuła 1. Red Bull przygotował rakietę zamiast bolidu i zmiażdżył swoich rywali, nie wygrywając tylko podczas GP Singapuru. Verstappen wygrał wówczas w 19 wyścigach, czym pobił rekord Michaela Schumachera. Do tego dołożył najwięcej wygranych z rzędu (10) i najwięcej punktów w sezonie – 575. Holender wykorzystał sprzęt do perfekcji. Wszyscy zastanawiali się, do czego posunie się Red Bull rok później. Stajnia z Milton Keyes nie przygotowała jednak tak dobrego bolidu, a walka o tytuł nabierała rumieńców z każdym kolejnym wyścigiem. Verstappen posuwał się niekiedy do nieczystych zagrań, ale to m.in. dzięki temu wywalczył czwarty tytuł. Nie zapomniał jednak, jak wygrywać w najlepszym stylu, co pokazał w deszczowym wyścigu w Brazylii.
Schumacher był pierwszy
Co łączy Verstappen, Hamiltona i Schumachera? Piekielnie dobre umiejętności za kierownicą bolidu, ale i dominujące bolidy. Popatrzmy na tytuły Schumachera i Hamiltona. Niemiec swoje pierwsze dwa mistrzostwa zdobył w barwach Benettona (1994 i 1995), mając do dyspozycji nie najgorszy bolid, choć niedominujący (jeszcze). Oczywiście maszyna nie była wolna, ale tam, gdzie bolid nie współpracował, pomagał Schumacher. Co ważne, Niemiec również nie należał do najgrzeczniejszych i dopuszczał się do brudnych zagrań. W jednym przypadku został nawet zdyskwalifikowany z całego sezonu.
Na kolejny tytuł Niemiec czekał do 2000 roku, ale od tego momentu było już tylko lepiej. Lata 2000-2004 to całkowita dominacja Schumachera i Ferrari, które przygotowało prawdziwie mistrzowski bolid. Lista rekordów, które Schumacher pobił w latach swojej świetności, jest pokaźna.
Niemiec wbił się na wyżyny i zapisał się na kartach historii jako jeden z największych, o ile nie największy. Łączył w sobie agresję, precyzję i wyścigową inteligencję, co pozwoliło mu na wielką dominację. Umiał również wprowadzić do zespołu ciepłą atmosferę, co też jest kluczowe.
Lata 2005-2006 nie dały jednak tylu sukcesów wielkiemu mistrzowi. Wówczas tytuły zdobywał Fernando Alonso, a sam „Schumi” ogłosił przejście na emeryturę po sezonie 2006 roku. Nie trwała ona jednak długo i powrócił do Formuły 1 w sezonie 2010 roku, aby poprowadzić wracającego do królowej motorsportu Mercedesa. Lata 2010-2012 były dużo gorsze od poprzednich i Niemiec postanowił na stałe skończyć przygodę z F1. Nie ma jednak wątpliwości, że Schumacher może być uważany za tego największego. Jego jazda nie zawsze była czysta, ale umiał to obrócić na swoją korzyść.
Debiutant walczy o tytuł
O ile Verstappen i Schumacher nie walczyli od początku o mistrzostwo, o tyle nie można powiedzieć tego o Lewisie. Brytyjczyk debiutował w sezonie 2007 roku w barwach McLarena, zostając tym samym partnerem zespołowym Fernando Alonso, który opuścił Renault. Debiutancki sezon Hamiltona stał pod znakiem walki wewnątrz ekipy z Alonso. Hiszpan wytykał później McLarenowi faworyzowanie Brytyjczyka i nie na długo pozostał w ekipie z Woking. Lewis otarł się w 2007 roku o tytuł, ale przegrał go podczas GP Chin, kiedy zakopał się w żwirze przy wjeżdżaniu do alei serwisowej. Rok później zdobył pierwsze mistrzostwo w ostatnim zakręcie na ostatnim okrążeniu GP Brazylii. Taki triumf musiał smakować wyjątkowo. Na kolejny Brytyjczyk czekał dość długo, bo do 2014 roku.
Właśnie wtedy Formułę 1 czekał nowy rozdział – silniki hybrydowe. Hamilton dołączył do Mercedesa i jak się okazało – ich współpraca zapisała się na kartach historii, jako najbardziej spektakularna. W latach 2014-2021 Hamilton nie zdobywał tytułu tylko dwa razy – w 2016 roku, gdy przegrał w starciu z zespołowym kolegą i w 2021 roku, gdy górą był Verstappen. Dominacja Mercedesa była wówczas wyraźna, a rywale mogli sobie pozwolić na niewiele. Nie odbierajmy jednak zasług Brytyjczyka. Podobnie jak dwaj poprzedni omawiani panowie, wykorzystał potencjał bolidu i miażdżył rywali. Hamilton odznaczał się nieprawdopodobną konsekwencją i zdolnością do wygrywania w każdym wyścigu. To świadczy o jego szybkości i niewątpliwym geniuszu. Od 2022 roku nie miał jednak do dyspozycji szybkiego bolidu i nie zdobywał tytułów. Tak samo było jednak z Schumacherem i Verstappenem. Bolid w Formule 1 jest niezwykle imponujący. Sam samochód niewiele zdziała bez dobrego kierowcy, co pokazał np. Sergio Perez, reprezentując Red Bulla, dlatego tak ważne jest, by prowadził go mistrz za kierownicą.
2025 i co dalej?
Rok 2025 będzie ostatnim z obowiązującymi konstrukcjami bolidów. Od 2026 roku, oprócz nowych samochodów, czekają nas także zmiany w jednostkach napędowych. Lewis Hamilton będzie ścigał się w barwach Ferrari, które produkuje własne silniki. W Red Bullu dojdzie do zmian, a za produkcję jednostek napędowych będzie odpowiadał Ford. To jedna wielka niewiadoma. Trudno przewidzieć, co czeka Verstappena i Hamiltona. Sądząc po wyglądzie nowych bolidów, od 2026 roku ponownie ważniejszym czynnikiem będzie przygotowanie szybkiej i niezawodnej jednostki napędowej. Ferrari ma doświadczenie w ich produkcji, a Ford wchodzi na nowo i nie wiadomo, jak sobie poradzi. Liczmy jednak na to, że ponownie zobaczymy na torze starcie Hamiltona z Verstappenem. Pytanie kolejne brzmi, czy Holender dalej będzie ścigał się w F1. Sam niejednokrotnie mówił, że nie interesują go rekordy – gdy poczuje, że nie chce tego robić – odejdzie. Inna wizja pojawia się w głowie Brytyjczyka. Hamilton miał ósmy tytuł na wyciągnięcie ręki, ale się nie udało. Chęć jego zdobycia i zapisania się na kartach historii, jako kierowca z największą liczbą mistrzostw, nie będzie wychodzić z jego głowy do momentu zakończenia kariery.
Choć Verstappen nie osiągnął jeszcze tyle, ile Schumacher i Hamilton, z całą pewnością ma do tego predyspozycje. Holender łączy ze sobą cechy obu wspominanych mistrzów, co nie może się nie udać. Kluczowe będzie utrzymanie formy jego i zespołu. To drugie wydaje się na ten moment trudniejsze.
fot. fmt.com
Opublikuj komentarz