Czy zobaczymy nową twarz na najwyższym stopniu podium? – zapowiedź Grand Prix Węgier
Max Verstappen, Carlos Sainz, Lando Norris, Charles Leclerc, George Russell, Lewis Hamilton – tak prezentuje się lista kierowców mogących wpisać sobie w CV zwycięstwo w trwającym sezonie i chyba nikt nie spodziewał się na niej takiej różnorodności. Co prawda są to niemal wszyscy faworyci, jednak Hungaroring to tor sprzyjający zamieszaniu i niespodziewanym rozstrzygnięciom – wystarczy przywołać chociażby rok 2021, kiedy po ogromnej kolizji na starcie wywołanej przez Valtteriego Bottasa i zmiennych warunkach pogodowych, swoje jedyne zwycięstwo w F1 odniósł Esteban Ocon.
Kto więc ma szansę na pierwsze zwycięstwo w tym roku? Na pewno Sergio Perez. Mimo że forma Meksykanina pozostawia ostatnio wiele do życzenia, tak nie wolno zapominać o jego umiejętnościach i maszynie, którą dysponuje.
Jeszcze szybszym samochodem jeździ jednak Oscar Piastri. Mclaren ma teraz najprawdopodobniej najlepszy bolid w stawce, więc Australijczyka również należy wymieniać w gronie faworytów do górnych miejsc.
Wyścig o Grand Prix Węgier może być również ważny w kontekście wyglądu stawki w przyszłym sezonie. Nieco ponad godzinę przed napisaniem przeze mnie tego artykułu gruchnęła wieść o rozstaniu Haasa z Kevinem Magnussenem, co oznacza, że amerykański zespół szykuje zupełnie nowy duet kierowców, a Duńczyk musi wspiąć się na wyżyny swojej formy, jeżeli nadal chce mieć miejsce w królowej sportów motorowych.
W podobnej sytuacji do Magnussena są Ocon i Sainz, którzy już na pewno odejdą ze swoich zespołów po zakończeniu obecnego sezonu, jednak jest też cała masa kierowców, których kontrakty wygasają po GP Abu Dabi. Swoich miejsc nie mogą być pewni Daniel Ricciardo, Logan Sargeant i duet Saubera – Zhou i Bottas. Coraz głośniejsze zdają się też plotki transferowe, wedle których, kierowcy z obowiązującym kontraktem, tacy jak Alex Albon czy Yuki Tsunoda, mieliby zmienić swoje barwy.
Wraz z GP Węgier wkraczamy w ostatnie dwa tygodnie przed przerwą wakacyjną w Formule 1, ale dzięki emocjom na torze oraz poza nim, na pewno w “sezonie ogórkowym” nie będziemy się nudzić.
Opublikuj komentarz