Dlaczego polskie akademie nie kształcą przyszłych gwiazd?
Polska piłka od lat zmaga się z problemem kształcenia młodych piłkarzy. W międzyczasie wielkie europejskie nacje, takie jak Niemcy, Hiszpania czy Anglia z łatwością produkują kolejne pokolenia klasowych zawodników. Co zatem stoi na przeszkodzie na naszym krajowym podwórku?
Brak centralizacji szkolenia
W Polsce brakuje ujednoliconego systemu szkoleniowego, który byłby wdrażany we wszystkich szkółkach i akademiach. Zaniedbanie ośrodków treningowych, na których mają trenować młodzi adepci, jeszcze bardziej utrudnia sprawę szkolenia. Dla przykładu, w Niemczech zainwestowano wiele pieniędzy w ich rozwój, co jak wiemy, przynosi spodziewane efekty. Tymczasem w naszym kraju nie dość, że nie ma funduszy na utworzenie większych ośrodków, to często nawet zwykłe boiska są zamykane.
Przepaść między akademiami
Kolejną kwestią jest ogromna dysproporcja pomiędzy poszczególnymi akademiami. Większe ośrodki mają naturalnie przewagę finansów, prestiżu, ale i lepszych szkoleniowców, co przyczynia się do efektywniejszego treningu młodych podopiecznych. Widać to na przykładzie Lecha Poznań i Legii Warszawa. Z akademii tych klubów wielu piłkarzy przebiło się do innych europejskich drużyn. Tymczasem patrząc na mniejsze polskie kluby, zawodników przebijających się do ekip z czołowych europejskich lig możemy przeliczyć na palcach jednej ręki.
Mała liczba wykwalifikowanych fachowców
Inną kluczową sprawą jest słaba liczebność odpowiednio wykwalifikowanej kadry trenerskiej. W krajach zachodnioeuropejskich, takich jak Hiszpania, Niemcy czy Anglia, można wymienić co najmniej kilkudziesięciu znakomitych fachowców, którzy zaczynali od pracy w mniejszych ośrodkach, zanim zdobyli doświadczenie w czołowych klubach. W Polsce sytuacja jest inna, choć małymi krokami jest pod tym względem lepiej. Nowa fala trenerów w postaci Adriana Siemieńca, Mateusza Stolarskiego, czy Goncalo Feio może pozytywnie namieszać w polskiej piłce, ale ich liczba jest wciąż za mała. Niemniej, ich efektywna praca może przynieść owoce w przyszłości.
Edukacja połączona z treningiem
Jest jeszcze inna kwestia, która skutecznie funkcjonuje w europejskich krajach, ale w Polsce nie jest tak często praktykowana. Chodzi o skuteczne połączenie edukacji z trenowaniem. Każdy z nas był dzieckiem (może niektórzy jeszcze są?) i wszyscy przyznają, że łączenie szkoły i treningów, niejednokrotnie bywało trudne. W początkowych latach dzieciństwa było łatwiej, ale z czasem dochodziło więcej lekcji, nauki, a doby przecież nie wydłużymy. W akademiach, takich jak La Masia, uczniowie korzystają z indywidualnych planów edukacyjnych, które są dopasowywane do jednostek treningowych. Dzięki temu młodzi nie zaniedbują ani szkoły, ani treningów. W naszym kraju warto byłoby spróbować wprowadzić podobne rozwiązania, by ułatwić dzieciom godzenie edukacji z piłką nożną.
Jak sponsorzy wpływają na sport?
Niestety jest jeszcze inna kluczowa kwestia – pieniądze. Piłkarze, szczególnie najmłodsi, często kończą przygodę z piłką przez brak funduszy. Dofinansowanie może pomóc w pokryciu kosztów sprzętu treningowego, transportu, udziałów w turniejach, ale i zatrudnianiu fachowców, czy organizowaniu obozów sportowych. Dzięki sponsorom możliwe jest także organizowanie szkoleń, które mogłyby pomóc w wyłonieniu nowych perełek, których normalnie nie byłoby stać na takie przedsięwzięcie. Sponsorzy, poprzez swój wkład, przyczyniliby się do długofalowego rozwoju, a kto wie, czy nie sukcesu.
Mentalność rodem z PRL-u
W polskich akademiach wciąż utrzymuje się podejście ukierunkowane na wynik, a nie styl i popis piłkarzy. Trenerzy skutecznie zabijają kreatywność i umiejętności poszczególnych zawodników. Taki model szkolenia przynosi efekt krótkoterminowy, a nie o to przecież chodzi. W Hiszpanii od małego kładzie się nacisk na zjawiskowość piłkarzy, ich drybling, widowiskowe zagrania, ale i znajomość taktyki i poleceń zespołowych, które później pomagają im się odnaleźć w dorosłym futbolu. Czy zatem nie powinniśmy skupić na tym swojej uwagi?
Co zmienić, by było lepiej?
Przede wszystkim należy wyjść ze stagnacji, w której utknęliśmy kilkadziesiąt lat temu. Zmiana podejścia wśród trenerów to klucz do sukcesu. Nie może być tak, że od początku przygody z piłką młodego adepta, kastruje się go od razu z umiejętności dryblingu czy efektownego zagrania. Z drugiej strony warto doszkalać zawodników ze znajomości taktyki, bo to w końcu na niej w głównej mierze opiera się spotkanie. Rząd również powinien zaangażować się w rozwój talentów, poprzez dofinansowanie w sprzęt, ośrodki treningowe i całą infrastrukturę.
Jeśli nie chcemy, by czołówka odjechała nam jeszcze bardziej, musimy wziąć się do roboty. To od trenerów, rodziców, władz i klubów zależy, czy w przyszłości wyklują nam się nowe talenty.
fot. Cyfrasport
Opublikuj komentarz