Drugie oblicze plandeki

Aktualnie drużynowi mistrzowie Polski nie mają w tym sezonie łatwo. Nie dość, że ze składu Motoru w wyniku poważnej kontuzji wypadł Dominik Kubera, to spore problemy w tym roku sprawia nawierzchnia lubelskiego owalu. Najpierw ze względu na wysoki poziom wód gruntowych tor nie chciał wyschnąć i konieczne było przełożenie spotkań z Krosnem i Wrocławiem. Potem przez jakis czas był spokój, jednak po ostatnich opadach (ponad tydzień temu) woda przesiąkła i mimo upływu kilku dni uniemożliwiła w poniedziałek rozegranie Drużynowego Pucharu Ekstraligi 250ccm. Dziś znowu nie wyglądało to dobrze, tym razem jednak zawiniła plandeka.

Mecz pomiędzy Motorem a GKMem Grudziądz miał status zagrożonego, tor więc przykryto, aby uchronić nawierzchnię przed opadami. Te jednak nie przyszły w odróżnieniuod wysokich temperatur. Nagrzanie się zakrytego plandeką toru dało zadziwiające efekty.

Od rana przygotowaniom toru przyglądał się komisarz Jacek Krzyżaniak. Równano i wałowano tor, w efekcie przed startem spotkania na pierwszy rzut oknia nawierzchnia lubelskiego owalu nie dawała powodu do obaw. Co więcej w pierwszych kilku wyścigach było niespodziewanie dużo mijanek. Raz tylko na wyjściu z pierwszego łuku pociągnęło Fricke’a, ale ten tylko na tym zyskał.

Prace na torze w Lublinie

Jednak w miarę rozwoju spotkania, gdy żużlowcy ostro kontrowali, nawierzchnia zaczęła się wyrywać. W efekcie pojawiły się dziury. Pierwsza nierównośc ukazała się na szczycie pierwszego łuku w połowie szerokości toru, a kolejne na tej samej ścieżce dalej w kierunku wyjścia na prostą. Żużlowców, którzy wjeżdżali to miejsce, wyraźnie szarpało.

Dziury na torze

Wyrwy te kilkakrotnie próbowano przykryć i ubić. Jednak po chwili znów dziury się pojawiały. Sędzia i komisarz kilkakrotnie fatygowali się w problematyczne miejsce by osobiście przyjrzeć się sytuacji. Wreszcie po dziesiątym wyścigu udało się mniej więcej uporać z problemami. Nierówności nadal były widoczne, ale zawodnikami już nie targało tak bardzo i często.

Tor po równaniu

Cóż powiedzieć? Człowiek uczy się całe życie. Przyznam się szczerze, że tego oblicza plandek jeszcze nie widziałem. Jak widać w sztuce przygotowania nawierzchni trzeba mieć jednak baczenie na wszystko i środek zapobiegawczy, jakim jest plandeka, może wyświadczyć toromistrzom niedźwiedzią przysługę. Należy oczywiście przypomnieć, że położenie na torze plandeki nie było decyzją Motoru Lublin a Ekstraligi, ktora przyznała meczowi status zagrożonego.

Tor po spotkaniu

Antonik

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL