Emocjonujący mecz w Szczecinie, Anwil wciąż niepokonany!
Urzędujący mistrz Polski – King Wilki Morskie Szczecin – podejmował na własnym terenie obecnego lidera tabeli – Anwil Włocławek. Spotkanie to można było traktować jako rewanż za zeszłosezonową serię między tymi drużynami w fazie play-off, która rozpoczęła marsz Wilków po tytuł. W tym sezonie to jednak goście mogli się pochwalić lepszym bilansem – 5 zwycięstw w 5 spotkaniach. Gospodarze jednak nie odstawali zbyt mocno, gdyż mieli zaledwie jedną wygraną mniej.
Pierwsza kwarta tego meczu zapowiedziała wszystkim kibicom – również tym, którzy dotarli na nią w połowie prosto z położonego niedaleko stadionu Pogoni – że żadna ze stron nie ma zamiaru się bronić i będzie im dane obejrzeć basket na najwyższym poziomie. Po pierwszych 10 minutach trzypunktową przewagę mieli goście – wynik brzmiał 13:16.
Druga i trzecia kwarta należały jednak do Kinga. Szczecinie stopniowo zmniejszali dystans do Anwilu, a tuż przed przerwą udało im się objąć prowadzenie, a po powrocie na parkiet utrzymali tempo gry i w pewnym momencie wygrywali już 16 oczkami.
Ostatnia część regulaminowego czasu gry to z kolei spora przewaga Anwilu. Drużyna Przemysława Frasunkiewicza wzięła się za odrabianie strat, dzięki czemu ostatnie 5 minut było otwartą wymianą ciosów. Oba zespoły wymieniały się prowadzeniem, a po celnym rzucie wolnym Tony’ego Meiera na tablicy wyników widniał wynik 80:80. Drugiego rzutu osobistego Amerykanin nie trafił, a Anwil miał piłkę i 30 sekund do końca meczu. Piłka powędrowała w ręce Victora Sandersa, a jego niecelna próba zza łuku rozbudziła nadzieje kibiców zgromadzonych w Netto Arenie. Andrzej Mazurczak posłał podanie do Darryla Woodsona, lecz ten również nie trafił rzutu na zwycięstwo i w ten sposób czekała nas dogrywka.
Dodatkowe 5 minut wyglądało bardzo podobnie do czwartej kwarty – cios za cios i systematyczne wymiany prowadzenia. Na 10 sekund przed końcem meczu na delikatnym prowadzeniu był King – 92:91. Przewagę zwiększyć mógł Mazurczak, ale oddał niecelną próbę za 2 punkty i piłka przeszła w posiadanie Anwilu. Janari Joesaar został sfaulowany przy swoim rzucie i to na jego barkach spoczęły ostatnie nadzieje na zwycięstwo gości w tym spotkaniu. Estończyk dwukrotnie trafił z linii rzutów wolnych, tym samym stawiając Wilki Morskie w pozycji odrabiającego straty na 7 sekund do końca. Zwycięską piłkę w swoich rękach miał Michał Nowakowski, jednak musiał rzucać niemalże z połowy boiska, przez co spudłował i pogrzebał szanse gospodarzy na zwycięstwo.
Na wyróżnienie w zwycięskiej drużynie z pewnością zasłużył Victor Sanders (23 pkt) i Jakub Garbacz (18 pkt), który ma swoją przeszłość na szczecińskich parkietach. W Kingu błyszczał Andrzej Mazurczak (23 pkt) i świetnie dysponowany pod koszem Morris Udeze (17 pkt/10 zb).
Po sobotnim meczu Anwil umocnił się na pozycji lidera z bilnasem 6-0, zaś urzędujący mistrz Polski zajmuje 4 miejsce z bilansem 4-2 i musi szybko zapomnieć o wczorajszej porażce, bo już w czwartek podejmą na własnej hali Start Lublin, otwierając tym samym 7 kolejkę Orlen Basket Ligi.
Opublikuj komentarz