Igrzyska absurdów i udziwnień
Gdy człowiek myśli, że już nic go nie zaskoczy, wtedy zjawiają się działacze sportowi ze swoimi “genialnymi” pomysłami reform i sprawiają, że wszystkich ogarnia podziw dla ich pomysłowości.
Jakiś czas temu ogłoszono zmiany w Grand Prix Challenge. Od tego roku z finału eliminacji do cyklu Grand Prix awansuje nie trzech a czterech zawodników. Zmiana ta znalazła swoich zwolenników i przeciwników. Z jednej strony wszakże oznacza to mniej dzikich kart, a zatem i mniej decyzji przy zielonym stoliku. Z drugiej strony jednodniowy turniej decydujący o awansie, to większa losowość i większa szansa na udział w Speedway Grand Prix zawodnika, który będzie odstawał poziomem od reszty stawki. Ktoś powie piękno sportu, ktoś powie obniżanie poziomu mistrzostw świata. No ale o tym wszystkim można dyskutować. Potem jednak pojawia się druga zmiana, które sama w sobie mogłoby budzić kontrowersje, a w zestawieniu ze zwiększeniem do czterech liczby zawodników uzyskujących awans, jest po prostu absurdalna. Chodzi o bieg finałowy, w którym weźmie udział czterech najlepszych zawodników z rundy zasadniczej. O co się będą ścigać, trudno powiedzieć. Wszyscy będą mieli bowiem już zapewniony awans i chyba będzie to po prostu runda honorowa. Trzeba igrzysk, ale kto będzie chciał podejmować ryzyko, gdy będzie już w 100% pewny awansu?
Kolejna zmiana jaka wchodzi od nadchodzącego sezonu dotyczy treningów kwalifikacyjnych przed turniejami Grand Prix. Kilka lat temu wzorując się na Formule 1 organizatorzy cyklu SGP postanowili wprowadzić podczas treningów przed zawodami kwalifikacje. Na podstawie uzyskanych w ich trakcie czasów zawodnicy byli klasyfikowani i w kolejności od najszybszego mieli prawo do wyboru numerów startowych. Potem z tego zrezygnowano, a później znów przywrócono kwalifikacje. Ostatnio postanowiono o wprowadzeniu urozmaicenia i nadania większej wagi tej prerywalizacji. Od tego roku przed turniejami SGP w Warszawie i Cardiff odbędą się wyścig sprinterskie o stawkę. Zawodnicy zostaną podzieleni na cztery grupy po czterech żużlowców i w takim gronie rywalizować o najlepszy czas okrążenia podczas dwóch dwuminutowych bloków startowych. Najlepszy zawodnik z każdej z grup uzyska awans do wyścigu sprinterskiego. Ten odbędzie się już na zwykłych żużlowych zasadach: wspólny start, cztery okrążenia i zwycięża pierwszy na mecie. Triumfator wyścigu otrzyma cztery punkty do klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, kolejni zawodnicy z wyścigu sprinterskiego otrzymają kolejno trzy, dwa i jeden punkt. Będą mieć również pierwszeństwo przy wyborze pól startowych do rozgrywanych następnego dnia zawodów.
Taki pomysł na pewno doda rywalizacji pewnego smaczku i co najważniejsze dla organizatorów przyciągnie na kwalifikacje dodatkowych widzów, jednak rodzi się pytanie czy tego typu udziwnienia są naprawdę potrzebne? Żużel ma swoje zasady, które funkcjonują od dawna, do których się ludzie przyzwyczaili i które większość akceptuje. Czy trzeba wymyślać na siłę swoiste ciekawostki, czy może wystarczy zadbać o to by tory nadawały się do emocjonującego i uczciwego ścigania, w zwykłym żużlowym stylu? Samemu trudno udzielić mi jednoznacznej odpowiedzi…
No i na koniec najnowsza perełka. Tym razem z polskiej ziemi. W Krajowej lidze żużlowej po rundzie zasadniczej będą miały miejsce play-offy z udziałem sześciu drużyn. Problem leży w tym, że w rozgrywkach tej ligi weźmie w tym roku udział sześć lub siedem zespołów, z czego dwa zagraniczne i tak nie mają możliwości awansu. Jaki więc w tym jest sens? Jaki jest sens w ogóle robić rundę zasadniczą, jeżeli i tak wszyscy lub prawie wszyscy będą potem mieli szansę na awans dzięki play-offom? Ja sensu nie widzę, ale może w żużlowej centrali mają inny punkt widzenia.
Wszystkie trzy sytuacje łączy pewien wspólny mianownik – chęć wygenerowania dodatkowych emocji dla widzów oraz dodatkowych przychodów dla widzów. O ile jeszcze w przypadku kwalifikacji sprinterskich do Grand Prix można się spierać, bo jest to udziwnienie, które jednym kibicom może się podobać, a u innych bardziej konserwatywnych koneserów speedway budzić niesmak, o tyle dwa pozostałe pomysły są najzwyczajniej w świecie absurdalne. Aż dziw bierze, że w przypadku modyfikacji SGP Challenge oraz systemu rozgrywek najniższej polskiej ligi, nikt nie zastanowił się nad sensem i konsekwencjami wprowadzanych zmian.
Opublikuj komentarz