Is it coming home? – Czy Hiszpanie staną na drodze Anglików przed wygraniem ich pierwszego Euro w historii? Zapowiedź finału Mistrzostw Europy
Już jutro turniej, który składał się z 24 drużyn a w którym teraz zostały już tylko 2 najlepsze ekipy dobiegnie końca. Czy reprezentacja Hiszpanii z dobrze wyważonym doświadczeniem i młodością w składzie okaże się lepsza, a może ekipa synów Albionu przez zgranie i zdecydowanie większe doświadczenie na wielkich turniejach sięgnięcie pierwszy raz od 48 lat po zwycięstwo na turnieju rangi mistrzowskiej? Żeby móc lepiej to przewidzieć, należy spojrzeć dokładniej na każdą z ekip co ma do zaoferowania, a także jakie są jej braki.
Reprezentacja Hiszpanii
Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego zdecydowanie wyrasta na najpewniejszą reprezentację na tym turnieju co za tym idzie, również najmocniejszą ekipę na tym turnieju. Przez cały czas trwania Euro nie przegrali żadnego meczu, remisując jedynie w 90 minutach z reprezentacją Niemiec, tylko po to, by w dogrywce podwyższyć wynik i ostatecznie wygrać mecz 2:1. W grupie trafili na mogło się wydawać nie najłatwiejszych przeciwników w postaci Chorwacji, Albanii i obrońców tytułu z Włoch. To ich jednak nie powstrzymało przed nie tylko wygraniem wszystkich meczów, lecz również podczas tych spotkań nie stracili ani jednej bramki. To tylko pokazuje jak dobrze zorganizowaną defensywę posiada “La Furia Roja”. Między słupkami stoi bramkarz Athleticu Bilbao, a także jeden z powodów dlaczego Hiszpanie są tak dobrzy w defensywie, Unai Simon, który dotychczas zachował 3 czyste konta. Jednak w meczach, w których zdarzało mu się tracić bramki, a w zasadzie bramkę bo żaden z rywali nie strzelił Hiszpanom więcej niż 1 bramki, to spisywał się równie przyzwoicie, będąc, chociażby jednym z najlepszych zawodników hiszpańskich w ćwierćfinałowym starciu z Niemcami. W defensywie przez większośc turnieju grała 2 naturalizowanych Hiszpanów, obydwaj byli na początku swojej kariery Francuzami, jednak zdecydowali się na zmianę narodowości na hiszpańską. To ostatecznie się opłaciło, gdyż Francuzi odpadli z Mistrzostw Europy właśnie z Hiszpanami. Tymi defensorami są Aymeric Laporte, aktualnie grający dla Al-Nassr oraz Robin Le Normand, który występuje w ekipie Realu Sociedad. Boki obrony tworzą zawsze niezawodny Dani Carvajal oraz małe zaskoczenie tego turnieju Marc Cucurella, zawodnik Chelsea prezentuje się niezwykle przyzwoicie na tym turnieju z małym minusem, jakim niewątpliwie jest dyskusyjna sytuacja, która miała miejsce w meczu z Niemcami, kiedy to Hiszpan zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, tym samym blokując strzał Musiali na hiszpańską bramkę. Po tej sytuacji sędzia tamtego spotkania nie tylko ku niezadowoleniu niemieckich fanów nie podyktował rzutu karnego, lecz nawet nie sprawdził tej sytuacji na monitorze VAR. Stało się tak zapewne ze względu na wysoce prawdopodobny spalony Niclasa Füllkruga, który miał miejsce chwilę wcześniej w tej akcji. Środek pola u nich tworzy żelazny duet w postaci Fabiana Ruiza z PSG i Rodrigo Hernandeza, znanego też jako “Rodri” z Manchesteru City. Są oni zdecydowanie jednym z pewniejszych punktów swojej reprezentacji tworząc jeden z najlepszych jak nie najlepszy środek pola w Europie. Ten pierwszy brał udział łącznie przy 4 bramkach zaliczając po 2 bramki i asysty, natomiast Rodri, który jest jednak zdecydowanie bardziej defensywnie usposobionym zawodnikiem dołożył do tego również jedną bramkę. Przechodząc do ofensywy nie można pominąć zawodnika, który brał udział przy największej ilości bramek na tym turnieju. Mowa tu oczywiście o Danim Olmo z Lipska, który do 3 zdobytych bramek dołożył 2 niezwykle istotne asysty. To dzięki jego bramce Hiszpanie wygrali ostatecznie w półfinale z Francuzami, a także to on strzelając 1 bramkę i dokładając 1 asystę pomógł swojej reprezentacji wyeliminować Niemców na etapie ćwierćfinału. Kolejni 2 zawodnicy wydają się być kimś z kogo Hiszpanie będą mieli pożytek przez długie lata. Są nimi skrzydłowi Lamine Yamal z FC Barcelony, który w przeddzień finału, tj. w dzień publikacji tego artykułu skończył 17 lat, a także Nico Williams, młodszy brat Inaki’ego Williamsa, na co dzień reprezentujący barwy Athleticu Bilbao, lecz w ostatnim czasie łączony był z wieloma klubami w tym między innymi z FC Barceloną. Nastolatek z Barcelony szczególnie od meczu ⅛ finału z Gruzinami prezentuje niebywałą formę, co nie oznacza, że w meczach grupowych się nie wyróżniał. Jednakże to właśnie od momentu wyjścia z grupy młody Hiszpan w każdym meczu zaliczał asystę bądź zdobywał bramkę, tym samym na swoim koncie uzbierał łącznie 1 przepiękną bramkę przeciwko Francuzom, a do tego dołożył 3 asysty. Młodszy z braci Williams natomiast zaliczył co prawda jedynie po 1 bramce i asyście, jednak w każdym meczu sprawiał sporo problemów rywalom swoimi umiejętnościami dryblerskimi. Ostatnim elementem układanki w Hiszpanii jest kapitan, Alvaro Morata. Ten dotychczas podobnie jak Nico zdobył 1 bramkę i zaliczył 1 asystę, co jak na napastnika nie jest jakimś oszałamiającym wynikiem, lecz nie wygląda również najgorzej. Dzięki tak złożonej ekipie Luis de la Fuente i “La Furia Roja “bez większych problemów awansowali do finału.
Reprezentacja Anglii
Gareth Southgate osiągnął z tą reprezentacją, czego “Synowie Albionu” nie osiągnęli nigdy wcześniej, tj. awansował do 2 finałów Mistrzostw Europy z rzędu. W poprzedniej edycji tego turnieju niestety musiał uznać wyższość Włochów, jednak dopiero po serii jedenastek. W obecnych rozgrywkach styl gry Anglików raczej nie cieszy oka i jest nastawiony w 100% pod wyniki nie zwracając uwagi w jaki sposób te wyniki są osiągane. Byli już niesamowicie blisko odpadnięcia z turnieju na etapie ⅛ finału ze Słowacją, jednak bramka Bellinghama w ostatnich minutach podstawowego czasu gry, a następnie gol Harry’ego Kane’a na samym początku dogrywki sprawił, że to reprezentacja z Wysp ostatecznie awansowała do ¼ finału. Jednak wracając jeszcze na chwilę do fazy grupowej, tam musieli zmierzyć się ze Słoweńcami, Serbami i Duńczykami. W meczu otwarcia dość szybko otworzyli wynik za sprawą Bellinghama, który już w 13 minucie znalazł drogę do bramki. Na tym jednak się ten mecz zakończył i tym sposobem Anglicy wygrali mecz otwarcia i objęli fotel lidera w swojej grupie. Następnie na ich drodze stanęli Duńczycy, z którymi również dość szybko wyszli na prowadzenie tym razem za sprawą Kane’a, jednak z prowadzenia nie cieszyli się zbyt długo, gdyż kilkanaście minut później Duńczycy wyrównali, a więcej bramek w tym meczu już nie padło. Na samo zakończenie czekał ich mecz z reprezentacją Słowenii, teoretycznie najłatwiejszym rywalem. Jednakże był to jedyny mecz w grupie, w którym piłkarzom prowadzonym przez Gareth’a Southgate’a nie udało się strzelić bramki. Tym samym ostatni mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a Anglicy zakończyli zmagania grupowe na 1 miejscu przed Duńczykami, Słoweńcami oraz Serbami, którzy jako jedyni z tej grupy zostali odesłani do domu. W fazie pucharowej trafili nie najgorzej, gdyż w ⅛ stanęli naprzeciwko wyżej wspomnianych Słowaków, z którymi musieli się mocno namęczyć. Jednak udało im się ostatecznie awansować do ćwierćfinału gdzie czekali na nich Szwajcarzy. Tam ponownie jako pierwsi stracili bramkę, tym razem pod koniec drugiej połowy. Jednak nie poddali się i najpierw chwilę po stracie bramki wyrównali stan spotkania, a następnie dość pewnie wykonując po kolei rzuty karne wyeliminowali swoich rywali po konkursie jedenastek właśnie. W półfinale trafili na Holendrów i tutaj większość kibiców, którzy nie przepadali za stylem gry Anglików pokładała swoje nadzieję jeśli chodzi o to kto mógłby odesłać tą reprezentację do domu. Mecz okazał się jednak niezwykle wyrównany, Anglicy zmienili nieco swój styl, a Holendrzy zbledli nieco i ostatecznie dzięki bramce Olliego Watkinsa w 91 minucie meczu, po tym, jak napastnik Aston Villi zmienił chwilę wcześniej Kane’a, to Anglicy awansowali do wielkiego finału, gdzie czekała już na nich reprezentacja Hiszpanii, a mecz ten zostanie rozegrany już jutro. Przechodząc do tego jak prezentowały się poszczególni piłkarze na swoich pozycjach należy zacząć od bramkarza oczywiście, a tam od dłuższego czasu niezastąpiony Jordan Pickford. Bramkarz Evertonu mimo faktu, że nie zakończył zbyt wielu meczów bez straty bramki może zdecydowanie zaliczyć ten turniej do udanych, gdyż chociażby tak jak w przypadku Unaia Simona z Hiszpanii, żaden z rywali nie potrafił go pokonać więcej niż 1 raz w meczu. Zasługi za to należą się oczywiście nie tylko bramkarzowi, lecz także duetowi obrońców. Ten współtworzyli wciąż w miarę młody Marc Guehi z Crystal Palace oraz John Stones, czyli etatowy już reprezentant Anglii oraz podstawowy obrońca Manchesteru City. Boki obrony tworzyli Kyle Walker i Kieran Trippier. Ten pierwszy do niesamowitej celności podań dołożył co najmniej przyzwoite statystyki defensywne, zaliczając, chociażby ponad 4 odbiory na mecz. Ten drugi prezentował się równie przyzwoicie, zarówno w rozegraniu, gdzie był jednak wykorzystywany nieco rzadziej niż Walker, jak również w obronie. W środku pola na początku turnieju grała trójka w postaci Declana Rice’a z Arsenalu, Jude’a Bellinghama z Realu Madryt oraz Trenta Alexandra-Arnolda z Liverpoolu. Dla tego ostatniego w szczególności było to nietypowe zadanie, gdyż na co dzień w klubie pełni rolę bocznego obrońcy, która jednak w kadrze jest dość mocno obsadzona. Granie na kompletnie nowej pozycji jednak niezbyt mu wyszło i już po 2 meczach jego miejsce w środku pola, nie na długo, zajął Connor Gallagher, który później ostatecznie został zastąpiony przez Kobbiego Mainoo z Manchesteru United. Jeśli chodzi o liczby, to z zawodników środka pola do klasyfikacji kanadyjskiej cokolwiek dołożyli jedynie Declan Rice, który zaliczył jedną asystę oraz Jude Bellingham, który, póki co ma na swoim koncie 2 bramki. Z przodu oczywiście gra Harry Kane, który z 3 bramkami jest najlepszym strzelcem reprezentacji Anglii na tym turnieju, a także jednym z kilku najlepszych strzelców Euro dotychczas(jest kilku zawodników z 3 bramkami na koncie). Po bokach grają Bukayo Saka z Arsenalu oraz Phil Foden z Manchesteru City. Zawodnik Kanonierów jak na razie zdobył jedną bramkę i dołożył do tego jedną asystę, natomiast piłkarz mistrza Anglii nie może jak na razie zarówno znaleźć drogi do bramki, jak również ostatniego podania do kolegów z drużyny.
Podsumowanie
Jak można zauważyć zdecydowanie pewniej prezentującą się reprezentacją jest ekipa z Półwyspu Iberyjskiego, którzy to nie dość, że pewniej awansowali z bez wątpienia cięższej grupy, to jeszcze z na papierze mocniejszymi ekipami w fazie play-off zaprezentowali się również nieco pewniej niż ekipa Southgate’a. Nie oznacza to jednak, że są pewni zwycięstwa. Wręcz przeciwnie zbyt duża pewność siebie może podziałać na ich niekorzyść i ostatecznie mogą wyjechać z Niemiec z zaledwie srebrnym medalem. Czy tak się stanie przekonamy się już jutro po 21.
Foto: UEFA Euro 2024/Twitter(X)
Opublikuj komentarz