Czy Jagiellonia powinna bać się Bodo/Glimt?
W środę o godzinie 20:45 na stadionie w Białymstoku zmierzą się Jagiellonia oraz Bodo/Glimt. Stawką tego dwumeczu jest awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mistrz Norwegii ma na papierze mocniejszą kadrę i większe doświadczenie w europejskich pucharach od Białostoczan. Czy to jednak wystarczająco, by stwierdzić, że „Jaga” nie ma szans? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Polscy kibice na pewno dobrze znają Bodo/Glimt, bowiem w ostatnich trzech sezonach dwukrotnie mierzył się z naszymi klubami w europejskich pucharach. W sezonie 2022/23 Lech Poznań rywalizował z Mistrzem Norwegii o awans do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Kolejorz najpierw zremisował bezbramkowo na wyjeździe, a następnie wygrał 1:0 przy Bułgarskiej. Z kolei sezon wcześniej Legia rozpoczęła z Bodo/Glimt eliminacje do Ligi Mistrzów. Ich zwycięstwo w dwumeczu było bardziej przekonywujące, ponieważ wygrali nie tylko spotkanie domowe (2:0), lecz także wyjazdowe (3:2). Jagiellonia w swojej historii występów międzynarodowych nie mierzyła się jeszcze z żadnym norweskim klubem.
Analiza Bodo/Glimt
Najlepszym i najwyżej wycenianym zawodnikiem Bodo/Glimt jest 26-letni norweski pomocnik Patrick Berg. Regularnie próbuje zdobyć gola zza pola karnego i ostatnio mu się to często udaje. W 6 spotkaniach od powrotu ligi norweskiej po czerwcowej przerwie zdobył 5 goli i dołożył 2 asysty. Walnie przyczynił się do sobotniej wygranej 4:2 przeciwko Haugesund, kiedy zdobył gola i asystę. Do niedawna liderem środka pola był Albert Gronbaek, jednak miesiąc temu został sprzedany do Stade Rennais za 15 milionów euro. Niektórzy kibice kojarzą zapewne nazwisko Jensa Pettera Hauge, byłego skrzydłowego AC Milanu oraz Eintrachtu Frankfurt. To właśnie z Niemiec Hauge trafił na wypożyczenie do Bodo/Glimt.
Mogłoby się wydawać, że największą bolączką zespołu Kjetila Knudsena są kontuzje. Aż siedmiu piłkarzy nie będzie mogło wyjść na boisko w Białymstoku. W większości są to jednak zawodnicy z drugiego szeregu. Dużym problemem Bodo/Glimt jest ich defensywa. Co prawda 16 straconych bramek w 18 spotkaniach ligowych może wydawać się dobrym wynikiem, jednak aż 11 z nich stracili w ostatnich 10 meczach. Wszystkie te gole łączy niezdecydowanie oraz proste błędy obrońców Bodo/Glimt. Weźmy na warsztat mecz z Sandefjord sprzed 3 tygodni, kiedy Mistrz Norwegii przegrał 1:2. Przy pierwszym golu zawinił Brice Wenbangomo, który źle przyjął piłkę od bramkarza. Piłka po strzale Alexandra Tvetera odbiła się jeszcze od Odina Bjortufta. Drugi gol padł po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Błąd w ustawieniu defensywy Bodo/Glimt wykorzystał obrońca Stian Kristiransen.
Czy w takim razie Jagiellonia ma się czego obawiać?
I tak, i nie. Na pewno Adrian Siemieniec nie może zlekceważyć mocnych strzałów Patricka Berga, który powinien być należycie kryty. Nie tylko on próbuje swoich sił zza pola karnego, dlatego cała defensywa nie może skupić się w jego obrębie. Natomiast Jagiellonia nie powinna też wychodzić na boisko z nadzieją na jak najmniejszy wymiar kary. Bodo/Glimt często traci gole jako pierwsze, dlatego napastnicy Mistrza Polski muszą być aktywni od samego początku. Czeka nas szalenie wyrównany mecz, w którym żaden zespół nie będzie faworytem. O końcowym wyniku mogą zadecydować pojedyncze błędy, które w ostatnim czasie często przytrafiają się norweskiej drużynie.
Opublikuj komentarz