Jagiellonia Białystok wygrała z FC Kopenhaga po golu w ostatniej minucie!

Jagiellonia Białystok pokonała 2:1 FC Kopenhagę na rozpoczęcie Ligi Konferencji! Wyjazd na Parken jawił się jako niesłychanie ciężki sprawdzian dla drużyny Adriana Siemieńca, jednak podołała ona temu zadaniu. Szczególnie w drugiej połowie zagrali tak, że polscy kibice nie mieli się czego wstydzić. Efektem tych starań była bramka pod sam koniec spotkania.

Mocny początek gospodarzy

Od początku meczu FC Kopenhaga ostro ruszyła do ataku. Już w 2 minucie Mohamed Elyounoussi oddał groźny strzał z ok. 10 metra od bramki, jednak Sławomir Abramowicz złapał tę piłkę. Choć gospodarze nie tworzyli wielu okazji, to niemal przez cały czas kontrolowali piłkę. Piłkarze Jagiellonii mieli ogromne problemy z wyjściem z własnej połowy. Równie ciężkim zadaniem było powstrzymanie Elyounoussiego. W 10 minucie chciał wejść dryblingiem w pole karne i w ostatniej chwili powstrzymał go Adrian Dieguez. FC Kopenhaga miała rzut wolny niemal z linii pola karnego. Świetnie przymierzył Marcos Lopez, jednak Abramowicz zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Z niego już niestety padła bramka dla Duńczyków. Obrońcy Jagiellonii nie upilnowali należycie Pantelisa Hatzidiakosa, który głową posłał futbolówkę do siatki. Parę minut później kolejną szansę miał Elyounoussi, jednak nie trafił w piłkę z kilku metrów.

Po straconej bramce Jagiellonia Białystok zaczęła dochodzić do głosu. Mistrzowie Polski potrafili na dłużej utrzymać piłkę, jednak wciąż nie stworzyli poważnego zagrożenia. To FC Kopenhaga przeważała w meczu. Również oni nie tworzyli jednak wielu klarownych okazji. Najbliżej drugiego gola byli tuż przed przerwą, kiedy Victor Froholdt dobrze uderzył na dalszy słupek. Piłka miała dobrą rotację, lecz zablokował ją swoim ciałem Elyounoussi. Wspomniany Froholdt wszedł na boisko kilka minut przed tym uderzeniem. Zastąpił Thomasa Delaneya, który musiał przedwcześnie zakończyć swój występ z powodu kontuzji.

Jagiellonia Białystok się przebudziła

Również drugą połowę ostro rozpoczęli gospodarze. W 47 minucie Giorgi Goczoleiszwili strzałem z kilkunastu metrów dał znak, że FC Kopenhaga poszuka drugiego gola. Już dwie minuty później piłkę do siatki wpakował Mohamed Elyounoussi, jednak gol nie został uznany przez spalonego Mohameda Achouriego, który to zagrywał do Elyounoussiego. To ostrzeżenie podziałało motywująco na piłkarzy Adriana Siemieńca. W 50 minucie Michal Sacek posłał długiego krosa do Kristoffera Hansena, ten zgrał do Joao Moutinho. Portugalczyk dośrodkował w pole karne, a tam Afimico Pululu tyłem do bramki pokonał Nathana Trotta i doprowadził do remisu. Niedługo później zresztą Hansen musiał opuścić boisko z powodu kontuzji.

Zespołowi Jespera Neestrupa bardzo zależało na zdobyciu trzech punktów. Po utraconym golu kontynuowali szturm na bramkę Sławomira Abramowicza. Raz po raz strzelali na bramkę Sławomira Abramowicza, jednak za każdym razem czegoś brakowało do zdobycia gola. W 60 minucie znowu gol Kopenhagi był nieuznany. Tym razem po składnej akcji piłkę na sam na sam (na pozycji spalonej) otrzymał Mohamed Achouri. Po tamtej sytuacji znowu Jagiellonia odważniej zaatakowała. Tej ofensywie szczególnie przewodził Pululu. W 64 minucie wpadł z piłką w pole karne i tylko Trott uratował Kopenhagę przed kolejną straconą bramką.

Osiem minut później Jaga rozegrała składną akcję na lewej flance boiska. Piłkę dostał w pole karne Pululu, jednak angolskiego napastnika zablokował… Tomas Silva. Gdyby piłkarze Mistrza Polski sobie nie przeszkodzili, to Pululu mógł z ostrego kąta przynajmniej postraszyć rywali. W międzyczasie napastnik Jagiellonii mógł zostać ukarany czerwoną kartką za faul łokciem na Kewinie Diksie. Ostatecznie zespół VAR jednak nie wezwał sędziego Roba Harveya do monitora. Czasu na objęcie prowadzenia FC Kopenhaga miała coraz mniej, a wraz z tym piłkarzom udzielała się frustracja. Jej wyrazem była chociażby sytuacja z 78 minuty, kiedy Andreas Cornelius dosłownie powalił na ziemię jednego z obrońców Jagiellonii w jej polu karnym. Duński napastnik obejrzał za karę żółtą kartkę.

Emocjonująca końcówka

Ostatnie minuty były mocno szarpane. Ataki obu drużyn były szybko torpedowane przez faule przeciwników. Dopiero w 94 minucie German Onugkha był blisko trafienia, jednak jego główka poleciała tuż obok słupka. Trzy minuty później rosyjsko-nigeryjski napastnik znowu minimalnie chybił, po świetnej centrze Froholdta. Po tym pudle z „piątki” długą piłkę zagrał Sławomir Abramowicz. Taras Romanczuk dopadł do niej w środku pola i podał do Afimico Pululu. Angolczyk odegrał do Darko Czurlinowa, a ten miał przed sobą już tylko bramkarza. Macedończyk nie spanikował i pewnie umieścił piłkę w siatce, tym samym Jagiellonia Białystok zwyciężyła w jej pierwszym w historii meczu fazy zasadniczej europejskich pucharów!

Zdjęcie pochodzi z profilu F.C. Kobenhavn LIVE na portalu X (dawniej Twitter)

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL