Jakub Kiwior może odejść zimą z Arsenalu. Włoskie kluby zabiegają o Polaka.
Na początku tego roku Jakub Kiwior trafił za 25 milionów euro do Arsenalu z włoskiej Spezii. Polak nadal nie przebił się do pierwszego składu Kanonierów, co graniczy z cudem przy środku obrony złożonym z Gabriela i Williama Saliby. Co prawda Kiwior zbiera coraz więcej minut, kilka razy pojawił się już w wyjściowej jedenastce, jednak nie jest to regularna gra, która potrzebna jest do rozwoju młodego obrońcy.
Brak regularnej gry, młody wiek i ogromny talent zaczęły przyciągać uwagę innych zespołów, które chciałaby wypożyczyć lub kupić Kiwiora. Jego dodatkowym atutem jest również lewonożność, ponieważ mało jest klasowych zawodników na jego pozycji z dominującą lewą nogą. Wcześniej te atuty przyciągnęły uwagę Sevilli, jednak Mikel Arteta nie chciał, żeby Jakub Kiwior odchodził z jego zespołu.
W zimowym oknie transferowym Arteta i jego Arsenal może jednak ulec klubom zainteresowanym 23-latkiem. Kilka klubów z Serie A ma Polaka na swojej liście transferowej, a najbardziej prawdopodobnym kierunkiem wydaje się obecnie być Fiorentina.
Jako pierwszy zainteresowanie wykazał AC Milan, później pojawiły się plotki o transferze do AS Romy, gdzie Kiwior mógłby dołączyć do Nicoli Zalewskiego, który powoli odzyskuje miejsce w składzie José Mourinho. Rzymianie prawdopodobnie zdecydują się jednak na Nikolę Milenkovicia. Serb jest obecnie podstawowym stoperem Fiorentiny i to właśnie jego miałby zastąpić reprezentant Polski. Władze zespołu z Toskanii rozważają również Arthura Theate (Rennes) i Finna van Breemena (FC Basel).
Transfer do Violi oznaczałby dla Kiwiora regularną grę na poziomie Serie A i Ligi Konferencji. Blokadą dla transferu może być jednak cena. Arsenal nie sprzeda urodzonego w Tychach obrońcy za kwotę mniejszą, niż tą którą za niego zapłacili, czyli 25 milionów euro. Dla Fiorentiny może być to kwota zaporowa. Klub wydał latem na transfery około 40 milionów euro. Łatwo zauważyć, że 25 milionów za Kiwiora byłoby dużym obciążeniem dla finansów klubu.
Dawid Pułtużycki
Opublikuj komentarz