Jastrzębie pokazało wielką siatkówkę. „Mistrza już mamy, na Mistrza Ligi Mistrzów czekamy?”

To miała być walka na noże, pięć meczów, Tie Breaki. W miejsce tego 3 mecze; bilans setów 9:1 dla JW, emocje tak naprawdę tylko w pierwszych dwóch setach spotkania w Kędzierzynie. Dzisiejszy wynik; 25:15,25:16, 25:13 dla Jastrzębia, patrząc na wynik jedno z najmniej wyrównanych spotkań w tym sezonie PlusLigi. Jastrzębski Węgiel po raz trzeci Mistrzem Polski. Mistrzem w pełni zasłużonym.

Trzeba powiedzieć wprost; drużyna Marcelo Mendeza zagrała wielką siatkówkę. W finałach z Zaksą ale i w półfinałach z Aluronem, i też wcześniejszych ćwierćfinałach z Treflem w tej drużynie nie było słabych punktów. Przyjęcie funkcjonujące bezbłędnie, dostarczona piła do Toniuttiego i ten znów genialny na rozegraniu, przełamał chwilową zniżkę formy, wreszcie stabilny Juraj Gladyr na środku, ba stabilny; to jastrzębski bohater sezonu, fantastyczna forma w kluczowych momentach. No i wypowiedź po przegranym finale Pucharu Polski; pamiętne „jesteśmy frajerami”. To wtedy drużyna zebrała się „do kupy”. Przełamała fatalną grę w środku sezonu. No i w końcówce Play Off Jastrzębie niesamowicie wzmocniło się psychicznie. Dziś nie było czuć nawet cienia tej paraliżującej presji z rewanżu z Halkbankiem.

Nie można powiedzieć, że w Zaksie nie zadziałał jeden element. Sama ogromna zniżka dyspozycji Bartka Bednorza to za mało by tłumaczyć porażkę w finale. Musimy raz jeszcze powiedzieć; Jastrzęnie zagrało kapitalną, fantastyczną siatkówkę; problemów Zaksy jeśli szukać usprawiedliwienia należy upatrywać w kryzysie fizycznym, tak to właśnie wyglądało jakby drużyna nie wytrzymała trudów sezonu. Zresztą napięty kalendarz, napięty podkreślmy to co chyba wszyscy kibice siatkówki wiedzą ,ponad miarę możliwości zmusił trenerów do szukania optymalnego cyklu treningowego, dobierania dawek treningu; Jastrzębie nie mogło przez cały sezon utrzymać takiej formy jak ta z Play Off…i początku rozgrywek, gdzie wygrało kilkanaście spotkań pod rząd… nie znamy szczegółów planu treningowego trenera Mendeza, ale wychodzi na to, że genialnie rozłożył on siły swojej drużyny, po tak wyczerpującym sezonie forma w Play Off była nieziemska, a zaliczka wypracowana na początku sezonu pozwoliła drużynie na wymarzoną ścieżkę do Finału Ligi Mistrzów. No i ta drużyna została genialnie zbudowana; Szymura, Hadrava, Tevaporti to byli zmiennicy z prawdziwego zdarzenia, i gdy zespół posypał się w skutek kontuzji Łukasza Wiśniewskiego przeprowadzono genialny transfer niedocenianego wcześniej Mbaye.

W Zaksie na szczęście jedno się nie zmienia; to pewien mental tego klubu; gdy w trzecim secie Łukasz Kaczmarek miał chwilę załamania pocieszało go chyba czterech kolegów. Na Kędzierzynianach fizycznie mści się wysiłek włożony w Ligę Mistrzów i maraton do ostatniej kolejki , walka o 4 miejsce w PlusLidze. Teraz jest aż 10 dni na odpoczynek do Turynu, 10 dni to naprawdę mnóstwo czasu w sporcie.

Jastrzębiu raz jeszcze gratulujemy, pochodzę z nieodległego Wodzisławia Śląskiego, bywałem na meczach JW i pamiętam piosenkę kibiców „jak mój ojciec na Jastrzębie kiedyś chodził…były klęski…była wiara, że Jastrzębie Mistrzem Polski będzie znów”. Dziś radość kibiców „Pomarańczowych” jest w pełni zasłużona i uzasadniona.

Łukasz Kołtuniak

Foto:
Jastrzębski Węgiel / Facebook

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL