Kapitalny powrót Świątek, Sabalenka bezlitosna dla rywalki. Podsumowanie pierwszego i drugiego dnia WTA Finals
W sobotę na kortach w Rijadzie rozpoczęły się rozgrywki WTA Finals. Po dwumiesięcznej przerwie do gry powróciła Iga Świątek, która na otwarcie pokonała Barborę Krejcikovą 2:1. Co jeszcze wydarzyło się podczas pierwszych dwóch dni turnieju?
Pierwszy dzień – Sabalenka cały czas w gazie
Turniej rozpoczął się od pojedynku pomiędzy Aryną Sabalenką a Qinwen Zheng. Białorusinka, która przyjechała do Rijadu jako liderka rankingu, była uznawana za faworytkę całych zawodów. Obie zawodniczki wcześniej mierzyły się już trzykrotnie na twardej nawierzchni, a za każdym razem zwyciężała Sabalenka. Podobnie było i tym razem. 26-latka pokonała Chinkę 2:0 (6:3, 6:4). Wynik ani przebieg meczu nie były zaskoczeniem. Zheng miała poważne problemy z serwisem liderki rankingu, co umożliwiało Sabalence zdobywanie punktów. Z kolei return Białorusinki skutecznie neutralizował zagrania Zheng. Choć Sabalenka popełniła kilka błędów, nie miały one większego wpływu na końcowy obraz meczu.
W drugim spotkaniu zmierzyły się Jasmine Paolini i Jelena Rybakina. Tenisistki spotkały się na twardych kortach już dwukrotnie, ale za każdym razem ich mecze nie trwały do samego końca. W ubiegłorocznym turnieju w Cincinnati Paolini skreczowała, natomiast w tym sezonie w Dubaju wygrała walkowerem. Tym razem obie zawodniczki zagrały pełne spotkanie, a lepsza okazała się Włoszka, pokonując Rybakinę 2:0 (7:6, 6:4). Pierwszy set był wyrównany, lecz Paolini musiała włożyć wiele wysiłku w jego wygranie, bazując na swojej mobilności i szybkim poruszaniu się po korcie. Momentami można było odnieść wrażenie, że Rybakina jest bardziej dominująca, a brak przełamań wydawał się zaskakujący. Przy obronie piłki meczowej Rybakina posłała piłkę w aut, co przyniosło Paolini dużą ulgę. Drugi set był podobny w przebiegu, choć tym razem jedyne przełamania należały do Włoszki, która kontrolowała jego przebieg i nie oddała inicjatywy, kończąc mecz zwycięsko.
Drugi dzień – Powrót Igi
Drugi dzień zmagań w Rijadzie upłynął pod znakiem powrotu Igi Świątek na korty. Polka, po dwumiesięcznej przerwie, powróciła na światową scenę w imponującym stylu, pokonując Barborę Krejcikovą 2:1 (4:6, 7:5, 6:2). To zwycięstwo nie było oczywiste, ponieważ w dotychczasowych bezpośrednich pojedynkach na kortach twardych lepsza była Czeszka, dwukrotnie wygrywając z liderką rankingu. Tym razem jednak Świątek odniosła triumf. Początek pierwszego seta nie ułożył się po jej myśli. Krejcikova szybko zdobyła przewagę przełamując serwis Polki. Świątek nie weszła jeszcze w pełni w rytm gry, a kibice mieli nadzieję, że prawdziwą formę pokaże w drugim secie. Mimo że pierwsze trzy gemy przegrała dość wyraźnie, później zaczęła stopniowo odzyskiwać kontrolę. Z wyniku 0:3 doprowadziła do 7:5, co stanowiło spektakularny powrót i przełomowy moment w meczu. Trzeciego seta rozpoczęła znakomicie, szybko zdobywając dwa przełamania. Krejcikova nie zdołała odpowiedzieć i, w obliczu dominacji Świątek, jej gra wyraźnie osłabła. Ostatecznie Polka zakończyła spotkanie zwycięstwem 6:2, udowadniając, że powróciła w wielkim stylu.
Na zakończenie dnia na kort wyszły dwie Amerykanki, Coco Gauff i Jessica Pegula. Po nieco ponad godzinnej rywalizacji Gauff bez większych problemów pokonała starszą koleżankę 2:0 (6:3, 6:2). To właśnie z 20-latką Świątek zmierzy się we wtorek. Wygrana z Amerykanką zapewni Polce wyjście z grupy.
Opublikuj komentarz