Kontrowersje na zakończenie fazy ligowej Ligi Konferencji – Legia Warszawa kończy rok 2024 dwoma porażkami.
Początkowe komplikacje w meczu, czyli co spowodowało, że mecz ten zakończył się dużo później niż pozostałe.
Legia Warszawa przyjechała do Szwecji z jasnym celem, nie przegrać meczu i zapewnić sobie utrzymanie w TOP8. Jednak już od początku meczu zadanie to było utrudnione. Mecz ten był bowiem rozgrywany pod zamkniętym dachem stadionu w Sztokholmie. Do tego kibice gospodarzy na to spotkanie przygotowali oprawę, w skład której wchodziły również materiały pirotechniczne. Z tego też powodu, jak tylko widoczność boiska spadła niemal do zera sędzia zdecydował się przerwać mecz. Po kilkunastu minutach, pomimo wciąż kiepskiej widoczności arbiter tego pojedynku zdecydował się wznowić grę. Co działo się potem?
Jak grali przy słabej widoczności – co działo się w pierwszej połowie od momentu przerwania gry.
Z powodu słabej widoczności zadanie przed piłkarzami obydwu drużyn, by dostarzyć kibicom widowisko na poziomie, stało się niezwykle trudne. Jednak już chwilę po wznowieniu gry ekipa Djurgardens wyszła na prowadzenie za sprawą ładnego strzału z dystansu Tokmaca Nguena. Jeszcze w pierwszej połowie mieliśmy jedną z większych kontrowersji tego spotkania. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy napastnik Legii, Marc Gual uderzył na bramkę, a piłkę zmierzającą do bramki z linii wybił obrońca. Hiszpański piłkarz jest jednak przekonany, co podkreślał w swoich wypowiedziach pomeczowych, że piłka po jego strzale przekroczyła całym obwodem linię bramkową i Legia powinna w tamtym momencie doprowadzić do wyrównania. Hiszpan twierdzi również, że zadymienie spowodowane przez race odpalone przez kibiców gospodarzy uniemożliwiło odpowiednią ocenę sytuacji przez sędziów. Jednak niestety sędziowie byli nieugięci, a już chwilę później akcję zakończoną bramką na 2:0 przeprowadzili Szwedzi.
Nadzieja umiera ostatnia – walka Legii w drugiej połowie o korzystny wynik.
W drugiej połowie widoczność na boisku wciąż nie była najlepsza, lecz w porównaniu do tego, jak to wyglądało przez całą pierwszą połowę widać było znaczną poprawę. Legioniści weszli w drugą część spotkania lepiej od swoich rywali, co przełożyło się na bramkę kontaktową. Strzelcem bramki był zawodnik pełniący funkcję kapitana warszawskiej drużyny w tamtym meczu, czyli Paweł Wszołek. Polski obrońca idealnie odnalazł się w polu karnym i wykorzystał dośrodkowanie z boku boiska, po czym oddał strzał głową na bramkę. Od tamtego momentu Legia widocznie chciała doprowadzić do wyrównania, jednak jej nadzieje zostały pogrzebane na 15 minut przed końcem spotkania. Wtedy to Djurgardens podwyższyło prowadzenie na 3:1. Do końca meczu nie działo się już zbyt wiele, a wynik nie uległ zmianie. Ostatecznie Legia Warszawa zakończyła fazę ligową na 7 miejscu w tabeli unikając rozgrywania 2 dodatkowych meczów na wiosnę.
Podsumowań czas, czyli jak Legia wyglądała w pierwszej połowie sezonu 2024/25.
Tym samym Legioniści w dość średnim stylu zakończyli rok kalendarzowy 2024. Jednakże patrząc na całą rundę jesienną był to jeden z lepszych okresów Legii w ostatnich latach. Patrząc na wszystkie spotkania zdobyli oni średnio 2,06 punktów na mecz, wygrywając aż 62% z rozegranych spotkań. Podczas całej rundy jesiennej strzelali średnio ponad 2 bramki na mecz tracąc “zaledwie” średnio 1 bramkę. W ostatnich latach porównywalne wyniki osiągali oni jedynie w latach 2014 i 2015.
Opublikuj komentarz