Królowie Europy wracają na swój zamek. Pierwszy test przeciwko giermkowi-nowicjuszowi.
Real Madryt, 14 krotny triumfator Ligi Mistrzów, wraca odebrać co swoje. Królewscy rozpoczynają europejską kampanię podbojów 2023/2024.
Król musi być potężny. Taki więc jest. Real Madryt. Król Europy. Zawodnicy z Santiago Bernabeu podrażnieni zeszłosezonowym „tylko półfinałem” wracają by odebrać swoje łupy. Przeciwnik niczym w średniowiecznych legendach jest równie potężny i dysponuje czarną siłą – petrodolarami którymi opłaca swoich zbrojnych.
Zejdźmy na ziemię. Real Madryt jak co roku jest faworytem do ostatecznego zgarnięcia uszatego pucharu. Od około 10 lat wyrósł w ich cieniu Manchester City, który rok temu spełnił pierwszy krok milowy całego szczegółowego planu. Dominacja w Premier League i zwycięstwo pierwszej Ligi Mistrzów to dopiero preludium. My dzisiaj nie o tych. Całą uwagę zabiera Real, i jego nieskazitelna biel, wzbogacona o łatkę na jednym z rękawków z magiczną „14”. Naturalnie, jest to liczba triumfów w elitarnych rozgrywkach – Champions League. Dzisiaj przed Realem kolejny krok. Rozpoczęcie Ligi Mistrzów – sezon 2023/2024.
Real Madryt ⚔️ Union Berlin
Union Berlin to ewenement na skalę światową. W sezonie 06/07, stołeczni grali z Borussią, HSV, czy Leverkusen. Grali, ale z rezerwami w lidze regionalnej. Od tamtego momentu konsekwentnie pną się w górę, ostatecznie lądując w bundeslidze w sezonie 19/29, a finalnie w 22/23 zajmując 4 pozycję, premiowaną awansem do wielkiej Champions League. Naszedł dzień debiutu. Jak wkraczać na salony, to w wielkim stylu. W takich okolicznościach ci wszyscy piłkarze, którym niedawno zabraniano marzyć, rozegrają swój mecz na Bernabeu – nowoczesnym gigancie z nieprawdopodobną historią.
Union, o ile nie przyjechał do Madrytu na wycieczkę, będzie grał w roli underdoga. Analogicznie, nikt nie spodziewa się wielkich problemów Realu z przyjezdnymi z Berlina. Debiutanci rozgrywek zwykle dają się zdominować, o czym świadczy średnie posiadanie piłki w Bundeslidze 23/24, które oscyluje wokół 41%. Niemcy preferują grę skrzydłami i bombardują pole karne przeciwnika dokładnymi wyrzutami, których wykonują statystycznie niemal 8 na cały mecz. Głównymi motorami napędowymi „Żelaznych” są Kevin Behrens (4 gole) i nowy nabytek, Robin Gosens (3 gole). Najlepsi asystenci to Aissa Laidouni (3) i … były zawodnik Legii, Josip Juranović (2). To właśnie na nich swoją uwagę będą skupiać defensorzy Realu.
Zaczynając temat gospodarzy trzeba wypunktować braki kadrowe, które wywołane są kontuzjami poszczególnych zawodników. Pauzują: Thibaut Courtois (więzadła), Eder Militao (więzadła), Daniel Carvajal (uraz mięśnia), Arda Guler (rekonwalescencja po kontuzji) i Vinicus Junior (kontuzja uda).
Mocno przetrzebiony Real będzie starał się kąsać z podobną mocą. „Królewscy” grają atakiem pozycyjnym, opartych na sporej liczbie podań. Zawodnicy z Bernabeu nie stracili jeszcze ani jednego punktu w tabeli La Liga 23/24. Najlepszą armatą Realu jest nikt inny jak Jude Bellingham, perła wyciągnięta z Borussii za niemałe pieniądze. Anglik w tym sezonie jest autorem 5 trafień i jednej asysty.
Faworyt tego meczu jest jasny. Real Madryt. W zależności od podstawowej jedenastki można jedynie zgadywać rozmiar porażki Unionu. Początek o 18.45.
Opublikuj komentarz