Kryterium kwalifikacji poznali dopiero w dzień zawodów.
„To trochę tak, jakby grać w halową piłkę nożną z pięcioma zawodnikami w każdej drużynie, aby określić, kto wystartuje w Mistrzostwach Świata FIFA”. Menedżer Żużlowej Reprezentacji USA, Steve Evans, nie kryje niezadowolenia z powodu braku miejsca dla jego zespołu w Drużynowym Pucharze Świata i na naszych łamach w obszernej wypowiedzi punktuje wady obecnego systemu eliminacji.
Przypomnijmy, że pod koniec lipca (25 – 29) we Wrocławiu odbędzie się Drużynowy Puchar Świata na żużlu. Jest to powrót do rywalizacji po pięciu latach przerwy. W 2018 roku DPŚ został zastąpiony przez parowe rozgrywki Speedway of Nations, jednak teraz wraca częściowo do łask i będzie rozgrywany co trzy lata. Pozostałe sezony nadal będą należeć do SoNu. W tegorocznym Pucharze weźmie udział dziewięć zespołów. Polacy jako gospodarze zostali rozstawieni w finale, zaś pozostałe drużyny zaczynają rywalizację od półfinałów. Zwycięzcy uzyskują awans bezpośrednio, zaś drużyny z drugich i trzecich miejsc powalczą w barażu o jeszcze jedno miejsce w finale.
Obsada DPŚ we Wrocławiu została wyłoniona na podstawie miejsc w zeszłorocznym Speedway of Nations w Vojens. Udział w zmaganiach drużynowych przyznano dziewięciu najlepszym zespołom. Informacje o systemie eliminacji do DPŚ podano jednak dopiero w ostatniej chwili.
„W zeszłym roku, Speedway of Nations, rano w dniu wyścigu poinformowano nas, że pozycje w imprezie zadecydują o tym, które kraje wezmą udział w tegorocznym Pucharze Świata. To był pierwszy raz, kiedy zostaliśmy poinformowani o dokładnych kryteriach kwalifikacyjnych” – mówi Steve Evans.
Menedżer amerykańskiego zespołu krytykuje również sam system eliminacji.
„Pary i turniej DPŚ są bardzo różne i stosowane jednych rozgrywek jako eliminacji do drugich jest całkowicie błędne. Oba systemy wymagają bardzo różnych strategii, a niektóre kraje specjalizują się w jednej lub drugiej. To trochę tak, jakby grać w halową piłkę nożną z pięcioma zawodnikami w każdej drużynie, aby określić, kto wystartuje w Mistrzostwach Świata FIFA. Dziewięć najwyżej sklasyfikowanych krajów z SoN z zeszłego sezonu bierze w tym roku udział w DPŚ, a my w zeszłym roku zajęliśmy 10. miejsce. Oczywiście, gdyby udało nam się awansować, byłbym szczęśliwy, ale nadal uważałbym kryteria kwalifikacyjne za nieprawidłowe”
„Pary to dziwny format, ponieważ nie startujesz w każdym wyścigu, więc możesz kontrolować tylko część spotkania. W DPŚ masz swojego zawodnika w każdym biegu, więc twój los jest naprawdę w twoich rękach. W duetach dosłownie jeden błąd sędziego lub niekorzystna pozycja startowa w starciu przeciwko drużynie o porównywalnej sile może zadecydować o awansie lub jego braku”
„Stany Zjednoczone, począwszy od mojego zaangażowania w drużynę w 2012 roku, zawsze zajmowały miejsca od piątego do ósmego w DPŚ. To prawda, że mieliśmy wspaniałego Grega Hancocka, ale w 2017 roku nie było go w zespole a mimo to wystartowaliśmy i weszliśmy nawet do barażu. Również w 2013 roku zakwalifikowaliśmy się bez Hancocka, kiedy to zawody kwalifikacyjne kolidowały z SGP w Pradze. W przeszłości zawsze były eliminacje, które miało na celu wyłonienie nieroztawionej reszty obsady półfinałów, i zawsze rozgrywano je przy użyciu tego samego formatu wyścigów. Obecna sytuacja ma miejsce po raz pierwszy. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek się coś takiego zdarzyło”
Nasz rozmówca nie jest zadowolony również z tego, że DPŚ odbywa się tak rzadko, a ilość miejsc w nim jest mocno ograniczona.
„Kiedyś Puchar Świata na żużlu odbywał się co roku, a teraz tylko co trzy lata. Naturalnie czołowe kraje jak Polska, Wielka Brytania, Szwecja, Dania czy Australia są na tyle silne, że można rozstawić je w półfinałach, ale poza tym mamy do czynienia z bardzo wyrównaną i konkurencyjną grupę około ośmiu zespołów. Biorąc pod uwagę, że turniej odbywa się teraz tylko co trzy lata, nie powinna to być zamknięta obsada. Turniej powinien zostać rozszerzony na więcej krajów. Liczba dwunastu zespołów byłaby łatwa do osiągnięcia. Powinno być więcej państw i więcej zawodów”.
Steve Evans wskazuje również na kwestię rozstawienia w finale organizatorów turnieju.
„Gospodarz także powinien sobie zapracować na awans do finału, a nie zostać rozstawionym od razu w ostatnim czwórmeczu. Nie ma mowy, żeby drużyna tak dobra jak Polska nie awansowała by do finału, jeśliby musieli pojechać na jedne czy więcej zawodów przed finałem”.
Menedżer amerykańskiego zespołu zdaję sobie sprawę, że aktualny promotor raczkuje dopiero w rozgrywkach żużlowych, ale zwraca uwagę na konsekwencje ich decyzji.
„Oczywiście ludzie z Discovery są nowi w prowadzeniu serii SGP i światowych zawodów i być może w 2026 roku będzie lepiej. Oznacza to jednak dla nas sporo czekania”
Na koniec jeszcze dodaje:
„Prawdziwy Puchar Świata musi obejmować więcej niż dziewięć krajów i więcej niż jedne zawody na drużynę. Dobrze by było, gdyby Discovery rozszerzyło konkurencję i być może wydłużyło rywalizację do dwóch tygodni. Jeśli zdarzy się to w 2026 roku, wtedy uzyskasz prawdziwy ranking żużlowych zespołów”.
Antonik
Opublikuj komentarz