Luk Lublin sensacyjnie przegrał z beniaminkiem z Częstochowy!
W piątkowy wieczór w lubelskiej Hali Globus Bogdanka Luk Lublin podejmował Exact Systems Hemarpol Norwid Częstochowa. Mecz nie ułożył się po myśli gospodarzy, którzy przegrali z beniaminkiem PlusLigi 1:3.
Faworytem piątkowego spotkania byli bez wątpienia gospodarze. Lubelskie Koziołki są jak na razie rewelacją ligi; Wygrały 8 z 12 wcześniejszych spotkań i zajmowały przed meczem piąte miejsce w tabeli. W ostatniej kolejce podopieczni Massimo Bottiego pokonali AZS Olsztyn na otwarciu ich zmodernizowanej hali Urania. Choć pierwsze dwa sety wygrali gospodarze, to Lublinianie zdołali się podnieść i wygrać mecz 3:2. Bogdanka Luk nie mogła jednak zlekceważyć rywala z Częstochowy. Pokonali oni bowiem na wyjeździe ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, a w niedawnych meczach z innymi drużynami czołówki tabeli (Resovia, AZS Olsztyn) byli w stanie urywać sety. Choć skład pozbawiony jest wielkich gwiazd, to na pewno w składzie zwraca uwagę nazwisko Dawida Dulskiego. Ten 21-letni przyjmujący tego lata przebił się do składu reprezentacji Polski i był ważnym zawodnikiem naszej kadry w turniejach Ligi Narodów. Dulski był jednym z hitowych transferów przedsezonowego okienka transferowego, kiedy przechodził do Częstochowy z Warty Zawiercie.
Mecz rozpoczął się od dobrej serii na zagrywce kapitana Częstochowian, Rafała Sobańskiego. W całym secie zaliczył wtedy dwa imponujące asy. Sobański wyprowadził Norwid na prowadzenie 3:0, ale już przy stanie 6:6 całkowicie tę zaliczkę stracili. Od tego momentu gra była niezwykle wyrównana, a żaden z zespołów nie prowadził więcej niż dwoma punktami. Końcówkę lepszą mieli gospodarze, głównie za sprawą Damiana Schulza oraz Alexander Ferreiry, dlatego ostatecznie wygrali pierwszą partię 25:23.
Drugiego seta można z pewnością nazwać „setem bloków” Dzięki świetnie pracującej formacji bloku, Norwid wyszedł na prowadzenie 16:11. Duża w tym zasługa Piotra Haina, który zdobył w tym meczu łącznie 4 punkty po bloku, ale solidnie punktowali przy siatce także Rafał Sobański i Bartosz Schmidt. Przewaga Norwida jednak topniała. Przy stanie 20:17 rewelacyjną akcję w przyjęciu zaliczyli zawodnicy Luku. Odbierali piłki z niebywale trudnych sytuacji, a libero Thales Hoss przyjął nawet piłkę w pozycji szpagatu. Konsekwentną grą, Lublinianie doprowadzili do remisu 23:23. Tym razem w końcówce seta nieco lepsi byli goście i po ich wygranej 27:25 mieliśmy remis 1:1 w setach.
W trzeciego seta fatalnie weszli podopieczni Massimo Bottiego. Lublinianie przegrywali nawet 4:11, głównie przez swoje proste błędy. W tej części spotkania zawodnicy Luku Lublin kompletnie nie mogli się porozumieć na parkiecie. Skrzętnie wykorzystywali to dwaj czołowi punktujący Norwida, Dawid Dulski oraz Damian Kogut. W tym czasie szczególnie wyróżniała się żywiołowa postawa trenera Częstochowian, Leszka Hudziaka. Przy stanie 12:19 na zagrywkę po stronie żółto-czarnych wszedł kapitan Marcin Komenda. Niesiony dopingiem fanów zdobył 4 punkty z rzędu, lecz to tylko na chwilę przywróciło nadzieję gospodarzom. Finalnie na prowadzenie w setach wyszedł Norwid po wygranej 25:20.
Ostatni set tego starcia rozpoczął się w podobny sposób jak poprzedni. Luk Lublin popełniał proste błędy, ich zagrywki nie sprawiały zagrożenia. Wykorzystywał to zwłaszcza Damian Kogut, tak w ataku jak i w przyjęciu. Co prawda dość szybko Lublinianie nadrobili stratę z 4-punktowej (4:8) do 2-punktowej (11:13), jednak nie byli w stanie pójść za ciosem. Do stanu 15:17 utrzymywała się wyrównana gra, ale potem zrezygnowani Lublinianie oddali inicjatywę beniaminkowi. Pod koniec meczu dwoma kiwkami z rozegrania popisał się Tomasz Kowalski, a jego drużyna wygrała 25:18 i cały mecz wynikiem 3:1.
To spotkanie można nazwać „Starciem Damianów”, ponieważ po obu stronach parkietu liderami swoich drużyn byli Damianowie: Schulz oraz Kogut. Do fenomenalnej wygranej Częstochowian głównie przyczynił się właśnie Damian Kogut, wybrany zawodnikiem meczu. Co prawda więcej punktów od Koguta zdobył Dawid Dulski, bo aż 21, jednak do swoich 16 Kogut dołożył blisko 70% skuteczność przyjęcia. Z kolei po stronie Lublinian jako jedyny bardzo dobre spotkanie miał za sobą Damian Schulz. Zdobył 22 punkty w tym 3 asy. Reszta zagrała co najwyżej przyzwoicie, a niektórzy tak jak Jan Nowakowski – fatalnie.
Mimo to siatkarze Luku nie mają wielu powodów do załamywania rąk. Tak jak powiedział nam Maciej Krysiak, przyjmujący Lublinian: „Możemy być na koniec roku zadowoleni z miejsca w tabeli. Cały czas walczymy o Puchar Polski i o play-offy”. Krysiak wskazał także przyczynę piątkowej porażki: „Mecz odbywał się takimi zrywami. Na początku przegrywaliśmy, potem niby doganialiśmy, już były jakieś nadzieje i potem przeciwnik odskakiwał.” Widać więc, że największym problemem zawodników Luku było złe przygotowanie mentalne. Teraz zawodników czekają 4 dni przerwy i od 27 grudnia wrócą do treningów.
Opublikuj komentarz