Małe różnice w kwalifikacjach, ogromne w wyścigu – podsumowanie GP Węgier.
Formuła 1 wróciła na Hungaroring – tor położony w Budapeszcie, który nierzadko dostarcza nam emocji i ciekawych wyścigów. Nieco inaczej było tym razem, bo mimo interesującej czasówki Max Verstappen wygrał wyścig z jedną największych przewag w historii królowej motorsportu.
Tor położony najbliżej polskiej granicy, na którym debiutował Robert Kubica, ma bardzo wielkie znaczenie dla Polaków zainteresowanych F1. Przed weekendem Grand Prix Węgier wiele zespołów zapowiadało huczne poprawki, Red Bull miał kompletnie odmienić swoją aerodynamikę, a Mclaren i Mercedes mieli zbliżyć się do obecnie najlepszego teamu.
No i rzeczywiście tak się stało. Mclaren we wszystkich trzech treningach trzymał się w czołówce, zaś George Russell i Lewis Hamilton zwyciężyli kolejno w pierwszym i trzecim treningu. Dotychczasowy faworyt zaś, Red Bull, dopiero w sobotę nieco się obudził, zajmując drugie i trzecie miejsce.
Przed kwalifikacjami napięcie było spore – czy ktoś zagrozi Maxowi Verstappenowi, a jeśli tak to kto? Dodatkowego smaczku nadawały nowe zasady czasówki – w każdym z kolejnych segmentów kierowcy korzystali z coraz szybszych zestawów opon.
W Q1 doszło do dwóch niespodzianek – na pierwszym miejscu uplasował się jeżdżący dla Alfy Romeo Guanyu Zhou, a swój udział w kwalifikacjach zakończył zwycięzca pierwszego treningu, wcześniej wspomniany Russell.
Następne części czasówki należały już jednak do najmocniejszych w stawce – Red Bulla, Mclarena i Mercedesa. W Q2 udało się zwyciężyć Lando Norrisowi, a Pole Position do niedzielnego wyścigu z przewagą 3 tysięcznych sekundy nad Maxem Verstappenem zdobył Lewis Hamilton, śrubując rekord wygranych kwalifikacji w historii F1. Na trzecim i czwartym miejscu uplasował się duet Mclarena, Norris i Oscar Piastri. Bardzo dobre kwalifikacje zaliczył zespół Alfy Romeo – Zhou finalnie zajął 5. miejsce, a jego zespołowy partner, Valtteri Bottas siódme.
Wyścig zapowiadał się nader interesująco, jednak nadzieje kibiców szybko zostały ugaszone. Ruszający z 1. pozycji Hamilton fatalnie wystartował i momentalnie został wyprzedzony przez Verstappena, Norrisa i Piastriego. Holender zyskując prowadzenie na pierwszym okrążeniu nie oddał go nawet na moment, zwyciężając tegoroczne GP Węgier z ponad półminutową przewagą. Drugie miejsce przypadło Lando Norrisowi, a podium uzupełnił drugi z kierowców Red Bulla, Sergio Perez, który ruszał dopiero z dziewiątej pozycji. Cały wyścig można opisać słowem – nudny, jak to w ostatnim czasie w F1 bywa.
Następne spotkanie z królową sportów motorowych już w najbliższy weekend, gdzie podczas GP Belgii po raz trzeci w tym sezonie kibicom będzie dane zobaczyć zmieniony format weekendu sprinterskiego.
Piotr Jarząbek
Opublikuj komentarz