Mecz na szczycie nierozstrzygnięty. Motor remisuje z Arką Gdynia.
Mecz Arki z Motorem zapowiadany był przez środowiska obu drużyn jako starcie rundy. W rzeczy samej tak było. Rój kibiców i atmosfera derbów mimo gigantycznej odległości, jaka dzieli oba miasta. Trochę mniejsza odległość dzieliła obie drużyny w tabeli Fortuna 1 Ligi. Lider Arka stał na drodze rozpędzonego Motoru, wciąż rewelacji obecnego sezonu. Efekt? Bój, jakiego dawno w Lublinie nie było.
Dzisiejsze spotkanie od początku zanosiło się na piłkarską ucztę. Pierwsze danie w postaci bramki zaserwował Bartosz Wolski już w 7. minucie. Dzięki sprytnemu zagraniu Gąsiora znalazł się oko w oko z Lenarcikiem, bramkarzem gości. Bez zawahania pokonał golkipera i wprawił stadion w dziki szał. Radość i fiesta na trybunach trwała do 14. minuty i zamieszania w polu karnym Motoru. Tuż przed bramką dobrze na pozycji zameldował się Czubak i z zimną krwią wyrównał stan meczu. Trybuny żyły każdą kolejną akcją i entuzjastycznie reagowały na sytuacje dla gospodarzy. W 29. minucie po dalekiej piłce z głębi pola do walki w powietrzu skoczył Michał Król. Mimo że przegrał pojedynek, został ostro potraktowany łokciem w twarz. Sędzia bez dłuższego zastanowienia pokazał na wapno. Karny na bramkę zamienił najskuteczniejszy strzelec lubelskiej ekipy — Piotr Ceglarz. Motor starał się utrzymać prowadzenie do końca pierwszej połowy i to właśnie z jednobramkową zaliczką schodził do szatni. Pomysł na drugą połowę wyraźnie przeobraziła Arka Gdynia, która zmieniła ustawienie. Po wielominutowych piłkarskich szachach do głosu doszła ekipa z Gdyni w 62. minucie za sprawą strzału życia Huberta Adamczyka. Gracz przyjezdnych „załadował” bombę w prawe okno, jeszcze sprzed pola karnego. Do końcowego gwizdka najlepszą szansę na zgadnięcie pełnej puli miała Arka, a konkretnie Karol Czubak. Autor pierwszego trafienia dla gości fatalnie przestrzelił nad bramką.
Spotkanie wydawało się wyrównanym bojem o punkty. Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec gości nie krył satysfakcji ze zdobytego punku na trudnym terenie. Trener Stolarski natomiast uważał, że to jego drużyna była bliżej i zasłużyła na komplet oczek. „Nie jesteśmy minimalistami. Chcemy wygrywać każdy mecz”.
Faktem po piątkowym meczu jest podział punktów na arenie Lublin. Motor wciąż szuka optymalnego ustawienia i taktyki, która będzie skutecznie wyciskać potencjał z poszczególnych zawodników, jak i z całej drużyny. Marzenia są jasne, a cel jest jeden. Do końca sezonu pozostało 7 kolejek. Co przyniesie przyszłość?
Opublikuj komentarz