Memoriał Zdzisława Niedzieli w Lublinie – dzień pierwszy
20 i 21 września w Lublinie na hali MOSiR odbyło się przedsezonowe koszykarskie święto, czyli XIV edycja Memoriału Zdzisława Niedzieli. Kibice mieli okazję, pierwszy raz w tym sezonie, zobaczyć swój ukochany klub Start Lublin w 2 meczach towarzyskich. Na turnieju wystąpiły również Dziki Warszawa, GTK Gliwice oraz MKS Dąbrowa Górnicza.
MKS Dąbrowa Górnicza – Dziki Warszawa
Pierwszym spotkaniem na tegorocznym memoriale było starcie drużyn z Warszawy oraz Dąbrowy Górniczej. Pojedynek obu drużyn zakończył się pewnym zwycięstwem Dzików z Warszawy wynikiem 74-57. Pierwsze dwie kwarty nie przyniosły praktycznie żadnych dobrych wrażeń . Punktowo było bardzo wyrównanie, natomiast słowo, które mogłoby opisać tę pierwszą połowę to BŁĘDY!!!! Oba zespoły ścigały się przeciwko sobie, kto popełni więcej błędów. To, co można powiedzieć w ramach ciekawostki, jest fakt trafienia przysłowiowego „buzzer beatera” dla Dąbrowy. Trzecia kwarta rozpoczęła się obiecująco. Wynik dalej był na styku, lecz zwiekszyła się intensywność. Zawodnik Dzików Rickey McGill „połamał kostki” swojemu przeciwnikowi , trafiając przy tym za 3 punkty. Od tamtej pory dziki wychodzą na 6 punktowe prowadzenie. Ostatnia kwarta udowodniła lepsze przygotowanie Dzików do tego meczu. Pewne prowadzenie i zakończenie spotkania przekonującą Victorią. Wyróżniającymi zawodnikami po stronie przyjezdnych ze Stolicy był wspomniany już Rickey McGill oraz kapitan zespołu Grzegorz Grochowski. Obaj prowadzili grę, ale ich obecność powodowała inny styl gry całej drużyny. Amerykanin bazował bardziej na swoich umiejętnościach, a Polak dyrygował ustawieniem poszczególnych zawodników i mówił, co grają w danym momencie. Prawdziwy playmaker. Po stronie MKSu nie ma indywidualnie zawodnika, którego moglibyśmy wyróżnić. Najczęściej jako drużyna grali lepiej w strefie podkoszowej i to można było zauważyć gołym okiem. Innych znaczących pozytywów nie było.
Start Lublin – GTK Gliwice
Hitem piątkowego wieczoru na hali przy Alejach Zygmuntowskich 4 była potyczka gospodarzy turnieju Startu Lublin z drużyną ze Śląska GTK Gliwice.
W pierwszej kwarcie przyjezdni grali znacząco lepiej w obronie od gospodarzy. Mario Ihring wchodzi 3 razy tak samo pod kosz Startowców, zdobywając przy tym punkty. Pod koniec Gliwice wysuwają się na 7 punktowe prowadzenie, ale Start nadrabia to z jednopunktową nawiązką poprzez trafienie 2 rzutów za 3 punkty oraz spektakularnym wsadem nad gościem Ousmane Drame. 24-23 dla gospodarzy. Drugą część pierwszej połowy rozpoczynamy wynikiem 9-0 w 1,5 minuty dla przyjezdnych po wręcz fatalnym wejściu w kwartę czerwono-czarnych. Udało się jednak szybko nadrobić punkty i znacząco poprawić formację defensywną. W połowie tej kwarty pojawia się ulubieniec kibiców oraz wicekapitan drużyny Roman Szymański. Z nim na parkiecie podopieczni Wojciecha Kamińskiego wyszli na 8 punktowe prowadzenie. Roman jednak szybko musi opuścić boisko, a było to spowodowane popełnieniem 3 faulów . Przewaga Lubelaków szybko topnieje, a Gliwice łapią kontakt na 2 punkty. Ich obrona nie daje rady utrzymać tempa i kwarta kończy się wynikiem 44-40 dla Lublinian. Na plus Courtney Ramey oraz Tyran De Lattibeaudiere. Po stronie przyjezdnych nadal Mario Ihring oraz Kacper Gordon, który w Gliwicach szuka minut po nieudanej przygodzie m.in. w Legii Warszawa. Trzecia kwarta nie przyniosła żadnych zmian, 4 punktowe prowadzenie startu . Kacper Gordon nadal wykazywał się świetnym przeglądem pola. Po stronie gospodarzy, oprócz Tyrana, obudził się również Manu Lecomte. Ostatnie 10 minut było naprawdę emocjonujące. Pierwsze natarcie zespołu Gliwic i od razu akcja 3+1 w wykonaniu Mario Ihringa. Obie drużyny szły na żyletki. Akcja za akcje. Ostatnie 30 sekund było kluczowe. GTK 5 raz fauluje drużynowo, a to oznacza dwa osobiste dla gospodarzy. Trafione!! Zaczyna się walka na osobiste. Ślązacy nie wytrzymują presji, Start trafia po raz kolejny. Mecz kończy się wynikiem 78-73 dla Startu Lublin . W tej batalii najgorszym elementem byli bezapelacyjnie sędziowie. Popełnili co najmniej trzy ewidentne błędy. A oto statystyki z tego spotkania:
Opublikuj komentarz