Sensacja przy Bułgarskiej! Motor Lublin wygrywa z Lechem!
Motor Lublin sprawił ogromną niespodziankę w sobotni wieczór! Lech Poznań musiał uznać wyższość beniaminka PKO BP Ekstraklasy. Mimo wyjścia na prowadzenie, Kolejorz przegrał to spotkanie 1:2. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie kapitalna dyspozycja defensorów Motoru oraz niebywała skuteczność Samuela Mraza!
Tuż przed spotkaniem gruchnęła informacja, która bardzo zasmuciła kibiców z Lublina. Ivan Brkic, podstawowy bramkarz Motoru i zarazem jeden z lepszych w Ekstraklasie w tym sezonie, doznał poważnej kontuzji kolana. Przerwa Chorwata ma wstępnie potrwać kilka miesięcy, a do tego czasu zastępować go będzie Kacper Rosa. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia bramkarzowi Motoru! Nie była to jedyna zła wiadomość w tym tygodniu dla Motorowców, bowiem ich zespół przegrał w środę po rzutach karnych z trzecioligową Unią Skierniewice w ramach 1 rundy Pucharu Polski. Lech także odpadł na tym etapie z pucharowych rozgrywek, po porażce 0:1 z Resovią, jednak w lidze plasują się znacznie wyżej od Motoru. Po 10 kolejkach podopieczni Nielsa Frederiksena mieli na koncie aż 25 punktów i pierwsze miejsce w tabeli, dla porównania Motor był jedenasty z 12 punktami.
Intensywny początek Lecha
Pierwszą dobrą okazję stworzył Lech, już w 5 minucie. Wtedy Radosław Murawski zagrał długą piłkę na dalszy słupek do Patrika Walemarka, jednak Szwed kopnął piłkę ciut nad poprzeczką. Chwilę później Afonso Sousa dostał piłkę w lewym rogu pola karnego i mocno uderzył na bramkę Kacpra Rosy. Golkiper Motoru odbił jednak to uderzenie. Jeszcze przez pierwszych kilka minut Motor naciskał na rywali, stosował wysoki pressing. Potem jednak wycofali się na swoją połowę, a Lech Poznań tylko tworzył kolejne sytuacje. W 13 minucie Dino Hotic przedarł się w pole karne, jednak kilka metrów od bramki Sergi Samper powstrzymał go czystym wślizgiem. Pełna przewaga podopiecznych Nielsa Frederiksena była widoczna również w statystykach. Po 20 minutach gry Lech miał aż 80% posiadania piłki. Musiało się to w końcu przełożyć na gola i tak też się stało. Radosław Murawski w 24 minucie przejął piłkę na wysokości 20 metrów od bramki, zagrał do Sousy, a ten podał na wolne pole do Mikaela Ishaka. Szwedzki napastnik w sytuacji na sam na sam z Rosą nie pomylił się i pewnie wpakował piłkę do siatki.
Stracona bramka podziałała jak płachta na byka na zawodników w żółtych koszulkach. Tuż po wznowieniu gry ze środka boiska, Paweł Stolarski ruszył prawą stroną. Piłka trafiła w pole karne do Bartosza Wolskiego, który podał do Samuela Mraza. Słowacki napastnik natomiast uderzył z półwoleja tuż przy słupku bramki Bartosza Mrozka i doprowadził do remisu. Lech Poznań nie mógł odpowiedzieć inaczej jak drugim trafieniem. Antoni Kozubal posłał świetne przeszywające podanie do Afonso Sousy, ten zgrał do Ishaka, a Szwed trafił do siatki. Gola jednak nie uznano, ponieważ Ishak w momencie podania był na spalonym. Po tamtej sytuacji do głosu znowu doszli piłkarze z Lublina. Nie przeszkodziła im nawet kontuzja Bartosza Wolskiego, przez którą musiał przedwcześnie opuścić plac gry. Szukali przede wszystkim wrzutek w pole karne, jednak bezskutecznie. W 38 minucie mocno uderzył z rogu pola karnego Kaan Caliskaner, jednak Mrozek złapał tę piłkę. Ostatnie akcje pierwszej połowy należały już do gospodarzy, jednak i oni nie stworzyli większego zagrożenia dla defensywy Motoru. Na przerwę zespoły schodziły więc przy remisie 1:1.
Motor Lublin górą w drugiej połowie
Początek drugiej połowy był dynamiczny. Piłka raz znajdowała się pod bramką Lecha, a raz pod bramką Motoru. W 54 minucie Kaan Caliskaner uderzył, jak się wydawało, niegroźnie z kilkunastu metrów. Piłka skręciła przed bramką i prawie wypadła z boiska. Dopadł do niej jednak Michał Król i szybko zgrał ją do Samuela Mraza. Ten z kilku metrów się nie pomylił i już po raz drugi tego wieczoru trafił do siatki. Trzy minuty później Motor wyprowadził kontrę, która mogła być gwoździem do trumny. Krystian Palacz zagrał długą piłkę do Caliskanera, a ten podał do Mraza. Słowak w sytuacji sam na sam uderzył obok Mrozka prosto do siatki. Sędzia jednak szybko stwierdził spalonego i bramki nie było. Nieco później jeszcze Piotr Ceglarz był blisko trafienia, jednak jego uderzenie lobem było minimalnie za niskie i Bartosz Mrozek zdołał złapać lecącą piłkę. To były bardzo dobre chwile dla drużyny Mateusza Stolarskiego, po których jednak wycofali się bardziej na własną połowę.
Lech Poznań przystąpił do ataku, lecz długo niewiele z tego wynikało. Duża w tym zasługa defensorów beniaminka, którzy dwoili się i troili, byle tylko nie dopuścić liderów Ekstraklasy do strzelenia gola. Dopiero w 70 minucie Bryan Fiabema oddał groźny strzał tuż obok słupka. Niedługo później Szwed mógł przyczynić się do samobója gości. Jego płaskie podanie w pole karne wybił wślizgiem Sergi Samper i niewiele zabrakło, aby piłka poleciała po wewnętrznej stronie słupka. Kolejorz wciąż szukał drogi do bramki Kacpra Rosy, jednak nie był już w swoich atakch tak dynamiczny, jak na początku spotkania. Filip Jagiełło był jednak bardzo blisko gola w 89 minucie. Wtedy to Ali Gholizadeh posłał dobrą centrę w kierunku niepilnowanego pomocnika. Jagiełło jednak uderzył głową minimalnie nad poprzeczką. W ostatniej akcji meczu zdołał jeszcze Ndiaye urwać się z samotnym kontratakiem, jednak Mrozek obronił jego strzał. Nie zmienia to faktu, że Motor Lublin pokonał 2:1 Lecha Poznań!
Kogo pochwalić, a kogo zganić?
Nie byłoby tego zwycięstwa, gdyby nie rewelacyjny występ Kacpra Rosy. To był jego pierwszy mecz w tym sezonie Ekstraklasy, do tej pory grał jedynie w Pucharze Polski. Został wrzucony na głęboką wodę, na starcie z liderem ligi, jednak poradził sobie wyśmienicie. Kibice Motoru mogą być spokojni o najbliższe miesiące bez Brkica w bramce. Również Sergi Samper zaliczył bardzo dobre spotkanie. Zneutralizował wiele ataków jeszcze przed polem karnym. Z kolei z przodu genialnie zagrał Samuel Mraz. Do dzisiejszego spotkania zdobył zaledwie jednego gola i był często krytykowany przez kibiców za swoją nieskuteczność. Dzisiaj ustrzelił dublet i uciszył głosy krytyki. Po przerwie reprezentacyjnej Motor Lublin zagra u siebie z Widzewem, w którym Motor ma szansę podtrzymać dobrą passę.
Lech Poznań nie ma za sobą najlepszych dni. Najpierw przegrali z Resovią w Pucharze Polski, w miniony weekend co prawda wygrali 3:2, ale po szalonym meczu z niżej notowaną Koroną Kielce, natomiast teraz polegli z Motorem Lublin. Winą za porażkę trzeba obarczyć przede wszystkim formację ofensywną Kolejorza. Nie była przygotowana na tak dobrą grę Sampera czy Rudola. Długo brakowało odważnych wejść w pole karne, zamiast tego szukano gola po wrzutce lub strzale dystansu.
Zdjęcie pochodzi z transmisji spotkania (Canal+)
Opublikuj komentarz