Niespełnione marzenia i ambicje. Raków po sny, Kopenhaga po stabilizację. Przed meczem.
Kto by pomyślał, że mistrzowi Polski jeszcze w tym sezonie przypadnie bić się o awans do wielkiej Champions League. Kto by pomyślał że o ten awans bić się będzie z mistrzem Danii. Kto by w końcu pomyślał że Raków, taki jaki jest, wcale nie musi żegnać się z marzeniami. Przed futbolem nad Wisłą otwiera się kolejna wielka szansa. Czy Raków uchyli szerzej furtkę?
Ostatnimi laty, Ekstraklasa stale wchodziła coraz głębiej w cień, na mapie piłkarskiej Europy. Polskie drużyny jeśli już dostawały się do grup europejskich pucharów, przeważnie dwa tygodnie od pierwszego meczu chciałby zapomnieć że tam grają. Około rok temu miało być równie tak samo z Lechem Poznań, który dowlókł się do nieszczęsnej Ligi Konferencji. Niespodziewanie na przeciwników z grupy padł jednak blady strach, bo okazało się, że nie tylko polska drużyna nie zamierza być workiem treningowym, ale również ma ambicje i możliwości żeby o coś w tej Europie powalczyć, niekoniecznie o Puchar Biedronki. Lech zagrał wyśmienicie swój premierowy mecz w Hiszpanii, finalnie przegrywając, ale zdobywając coś cenniejszego niż punkty. Pewność siebie. Nie jeden trener zaznajamia swoich piłkarzy z najważniejszą mądrością nie tylko świata piłkarskiego: Mentality is everything (nastawienie to klucz). Teraz widzimy – Lech Poznań poczynał sobie w Europie dumnie, tak jak przystało na drużynę która dzierży tytuł Mistrza Polski. Najwyraźniej coś od poprzedników zaczerpnęli następni mistrzowe, z Częstochowy. Idą po swoje bez oglądania się za siebie. Są bliżej niż kiedykolwiek.
Kto śledził Raków od przejęcia sterów przez Michała Świerczewskiego, mógł mieć nieodparte przekonanie, że ta drużyna ma potencjał, ambicje i niezbędne zaplecze. Nic nie działo się natychmiast. Ścieżka Rakowa na szczyt była kręta i wyboista. Na szczęście na tej drodze nie stanęło nic, na co nie dałoby się znaleźć recepty. Głównym ojcem sukcesu od strony sportowej można naturalnie określać tylko jedną osobę. Oprócz Matki Boskiej z Jasnej Góry, patron Częstochowy. Jedyny, niepowtarzalny i niepodrabialny – Marek Papszun. Częstochowski Kazimierz Wielki. Architekt-inżynier warowni, która zasłynęła na całą Europę. Warta się zmieniła. Teraz nad ekspansją Częstochowy czuwa Dawid Szwarga, określany miałem najzdolniejszego trenera młodego pokolenia w Polsce. Pod jego batutą Raków zagra w playoff o Ligę Mistrzów. Mimo nieobecności Iviego Lopeza, absolutnego „Messiego” kadry Rakowa, rozważnie prowadzona drużyna puka, a wręcz dobija się do bram piłkarskiej loży VIP. Jak to możliwe? Pierwsze primo – Raków posiada silną ławkę, a trener szerokie rozeznanie taktyczne. Szwarga potrafi ustawić grę pod poszczególnych piłkarzy-liderów, na których on polega, i jest pewien że go nie zawiodą
Jednorazowo dla Rakowa może być to super przygoda. Wielki zastrzyk gotówki, pierwsza możliwość przywitania się z Europą, podniesienie europejskiej rangi zawodników. Cóż chcieć więcej? Z obecnym składem, wartościowo do złudzenia przypominającym ten zeszłorocznego uczestnika, Viktorii Pilzno, trudno będzie chociażby zagrozić praktycznie komukolwiek. Gdy już rozbudziliśmy apetyty, warto wrócić na ziemię. Przed największymi arenami czeka jeszcze stadion miejski w Sosnowcu i Parken w Kopenhadze.
Duński potwór
Hegemon duńskiej ligi jest tylko jeden. Bezwzględną dominację FC Kopenhagi na lokalnym podwórku potwierdzają zdobyte tytuły. Przez ostatnie 10 lat, gablota Kopenhagi powiększyła się o 10 trofeów. Składa się na to 6 mistrzostw i 4 Puchary Danii. W tym samym przedziale czasowym swoją wartość Kopenhaga udowadniała 3-krotnie w grupach Ligi Mistrzów, 5 razy w Lidze Europy i 1 raz w grupie. Wniosek jest prosty. Cel minimum Kopenhagi to europejskie puchary. Ostatnio coraz odważniej w stolicy królestwa celuje się w Ligę Europy, szczególnie w Ligę Mistrzów. Wszystko po to aby przypieczętować fakt dominacji w regionie krajów bałtyckich i państw północy. Liga Mistrzów jest niezbędna dla Duńczyków, żeby budować markę, co łączy się również z korzyściami finansowymi i prestiżem akademii, na którą tak chętnie stawia się w stołecznej drużynie.
Liderzy
Zawodników Rakowa przedstawiać nie trzeba. Zrobię to więc z czysto kronikarskiego obowiązku. • Podstawą dobrej drużyny jest stabilny i jakościowy bramkarz. Vladan Kovacević ma dokumenty grę w najlepszych ligach świata, nota bene Bośniak już otrzymuje oferty z La Liga. Jego dalsza przyszłość w Polsce lub nie, zależy od ewentualnego awansu. • Kolejnym filarem defensywy jest Zoran Arsenic. Niezłomny Chorwat o charakterystyce defensywy totalnej. Tam gdzie niewielu zdecyduje się włożyć nogę, tam on włoży głowę. • Fran Tudor. Magik spod Jasnej Góry. Człowiek instytucja. Potrafi wziąć losy spotkania we własne ręce, i samodzielnie rozstrzygnąć mecz. • Jean Carlos – jeśli to jest jego dzień, będzie dręczył obrońców do ich ostatniego tchu. Brazylijczyk ma predyspozycje by błyszczeć w Rakowie. • Sonny Kittel. Niemiec zaliczył wymarzony debiut w nowych barwach. Teraz z bagażem doświadczeń z 1 i 2 poziomu rozgrywkowego Niemiec, ma poprowadzić Częstochowian do gwiazd i jeszcze dalej. • Fabian Piasecki – ostatnio, a więc na przestrzeni miesiąca, nie zachwycał formą. Mecze przeciwko Arisowi pozostawiają jednak nadzieję. Szczególnie w spotkaniu rewanżowym Fabian pokazał się z dobrej strony. Wygrywał pojedynki siłowe, potrafił przytrzymać piłkę, a także podejmował rozważne decyzję pod presją czasu.
FC Kopenhaga
O jak najlepszy bilans bramkowy z tyłu dba nasz rodak, reprezentant Polski – Kamil Grabara. Zawodnik Kopenhagi najprawdopodobniej znajduje się w swoim „prime”. Ewentualna porażka mogłaby przypieczętować transfer do którejś z zainteresowanych drużny z top 5 lig. • Larsson. Szwed – nowy nabytek Kopenhagi. 26-latek dopiero wrzuca na wyższy bieg, natomiast od razu widać że jego mocnym punktem jest rozegranie. • Kevin Diks – zawodnik z interesującą przeszłością, obrońca kompletny. Często zapędza się do ofensywy.
Mecz który dzisiaj odbędzie się w Sosnowcu będzie taktycznym meczem w którym obie drużyny będą chciały zdobyć przewagę na rewanż. Jeśli ktoś się „odsłoni” może mieć to katastrofalne skutki w perspektywie dwumeczu. Zawodnicy Rakowa są świadomi zaistniałej szansy. Nowy i odmłodzony sztab szkoleniowy również wie o co jest ten dwumecz. Powinniśmy być spokojni o Raków i jego losy.
Raków! Jazda po to na co zasłużyliście!
Michał Barański
Opublikuj komentarz