Od Wólki Pełkińskiej do Ekstraklasy. Droga powrotu Motoru Lublin do elity.

Po 32 latach nieobecności, dzisiaj Motor Lublin powróci do Ekstraklasy. Przez wiele lat klub ze stolicy Lubelszczyzny grał w niższych ligach, odwiedzał mniejsze wioski, w tym tytułową Wólkę Pełkińską. Tę trudną i wyboistą drogę Motoru Lublin do piłkarskiej elity postaram się przybliżyć w tym artykule.

Cofnijmy się do sezonu 2009/10, kiedy po trzech latach występów na zapleczu Ekstraklasy, Motor Lublin spadł do 2 Ligi z ostatniego miejsca w tabeli. Duży wpływ na tak słaby wynik miało na pewno odejście Ryszarda Kuźmy. Architekt awansu do 1 Ligi odszedł przed tamtym sezonem do Lecha Poznań. Nad Motorem wisiało wtedy widmo bankructwa, w związku z ogromnymi długami klubu, które sięgały nawet 1,7 miliona złotych. Rozwiązaniem okazało się wykupienie licencji od beniaminka 2 Ligi, Spartakusa Szarowola. Pomimo wsparcia ukraińskich talentów i trenera Bohdana Bławackiego, Motor zakończył sezon 10/11 na 16 miejscu i uniknął spadku tylko dzięki wycofaniu z ligi GLKS Nadarzyn. Motor wykorzystał otrzymaną szansę i, pod wodzą Modesta Boguszewskiego, włączyli się w walkę o awans do 1 Ligi. Zespół wzmocnili wtedy doświadczeni piłkarze m.in. Piotr Prędota czy Rafał Niżnik, którzy poprowadzili Motor do piątego miejsca. Do lepszego wyniku zabrakło regularności, okazałe zwycięstwa często przeplatano sromotnymi porażkami.

Przed sezonem 2012/13 do Motoru Lublin dołączyli Jacek Krzynówek i Jacek Bąk jako udziałowcy klubu. Celem był jak najszybszy awans do 1 Ligi, choć unikano twardych deklaracji. Sam Bąk podkreślał, że „nie zagwarantujemy awansu, ale będziemy robić wszystko, żeby ten cel zrealizować” (cytat z rozmowy dla Kuriera Lubelskiego). Zamiast walki o awans, żółto-biało-niebiescy walczyli wtedy o utrzymanie. We wrześniu zatrudniono nawet Piotra Świerczewskiego, aby uratował drużynę od spadku. Ostatecznie Motor utrzymał się zajmując 14 miejsce. W związku ze scentralizowaniem 2 Ligi, z grupy wschodniej finalnie spadło w sezonie 13/14 aż 10 drużyn. Motor rozpoczął rozgrywki udanie, prowadząc po 3 kolejkach, ale ostatecznie zakończył sezon na 15 miejscu.

Stary i nowy stadion Motoru Lublin

W sezonie 2014/15 3 Liga lubelsko-podkarpacka była bardzo silna, z Motor Lublin, Resovią i Stalą Rzeszów walczącymi o awans. Runda jesienna nie należała do najlepszych w wykonaniu żółto-biało-niebieskich, zwłaszcza na wyjazdach. Nawet seria 14 spotkań bez porażki na zakończenie sezonu nie pomogła ekipie ze stolicy Lubelszczyzny, która ostatecznie zajęła czwarte miejsce w tabeli, tracąc 3 punkty do Stali Rzeszów. W tym sezonie Motor Lublin przeprowadził się z obiektu przy Alejach Zygmuntowskich na nowo oddaną Arenę Lublin. Pierwsze spotkanie ligowe na nowym stadionie rozegrano 25 października 2014 roku. Były to derby pomiędzy Motorem a Lublinianką, zakończone remisem 1:1. Od początku następnego roku Motor zaczął tam grać każde domowe spotkanie.

Sezon 2015/16 był dla Motoru Lublin znacznie lepszy. W październiku 2015 roku świętowano 65-lecie Motoru, zorganizowano z tej okazji mecz towarzyski między zespołem z Lublina a Śląskiem Wrocław. Wzmocniono linię defensywną transferami Artura Gieragi i Juliena Tadrowskiego odpowiednio z pierwszoligowych GKS Tychy i Dolcana Ząbki. Pozwoliło to Motorowi stracić zaledwie 23 gole, najmniej w lidze. Podopieczni Dominika Nowaka zdobyli 77 punktów i zajęli 1 miejsce w 3 Lidze lubelsko-podkarpackiej. Nie oznaczało to jednak jeszcze awansu do 2 Ligi, bowiem zwycięzców ośmiu grup 3 Ligi czekały baraże. Motorowi przypadła w losowaniu Olimpia Elbląg, która dwukrotnie pokonałą Motor, 1:0 na wyjeździe oraz 2:1 u siebie.

Latem 2016 roku reorganizowano 3 Ligę, tworząc cztery grupy zamiast ośmiu. Grupę lubelsko-podkarpacką połączono z małopolsko-świętokrzyską. Motor nie był w tamtym czasie też jedynym gospodarzem na Arenie Lublin, bowiem w sezonie 16/17 grał tam także ekstraklasowy Górnik Łęczna. Działacze argumentowali tę decyzję trudną sytuacją finansową zielono-czarnych. Dzielenie obiektu nie przyniosło korzyści: Górnik spadł z Ekstraklasy, a Motor nie awansował do 2 Ligi. Do końca liczył się w walce o poziom centralny, przed przedostatnią kolejką nawet objął prowadzenie w tabeli. Wtedy jednak doszło do absolutnej kompromitacji! Nie grające o nic Orlęta Radzyń Podlaski rozgromiły 4:1 zespół ze stolicy Lubelszczyzny i pozbawiły go awansu, na rzecz Garbarni Kraków.

Stadion Orląt Radzyń Podlaski, zdjęcie ze strony Urzędu Miasta Radzynia Podlaskiego. Tak wyglądała większość obiektów na których Motor grał w 3 Lidze.

Również sezon 2017/18 nie przyniósł awansu Motorowi. Lubelscy piłkarze często wygrywali z przewagą kilku trafień, jednak często zdarzały też im się wpadki takie jak 0:6 z Sołą Oświęcim, 0:1 z Wólczanką Wólka Pełkińska czy 3:4 z Wiślaniami Jaśkowice. Ostatecznie Motor zajął drugie miejsce, ze stratą 6 punktów do Resovii. Latem 2018 roku ściągnięto dwóch doświadczonych piłkarzy z wieloma latami gry w Ekstraklasie, Tomasza Brzyskiego oraz Grzegorza Bonina. W połączeniu z młodymi zawodnikami z regionu, mieli poprowadzić Motor do lepszego wyniku niż sezon wcześniej, a było nawet gorzej. W rundzie jesiennej aż 9 razy remisowali i nawet dobre wyniki na wiosnę nie pozwoliły na więcej niż trzecie miejsce, za Stalą Rzeszów i Podhalem Nowy Targ.

Po pięciu sezonach nieudanych prób powrotu na trzeci poziom rozgrywek, próżno było szukać twardych deklaracji w szeregach Motoru. Pocieszać mógł jednak fakt, że dwaj główni rywale Lublinian z ostatnich latach, Resovia i Stal Rzeszów, grały już wtedy w wyższych ligach. W pierwszych kolejkach podopieczni Mirosława Hajdy mieli problemy ze skutecznością, jednak potem nabrali jednak rozpędu i rzutem na taśmę objęli prowadzenie w tabeli. Na wiosnę zagrali tylko jeden mecz, bowiem wybuchła pandemia Covid-19 i zawieszono wszystkie rozgrywki. Motor i Hutnik Kraków miały wtedy tyle samo punktów, więc nie było wiadomo kto ma awansować. Z jednej strony Hutnik wygrał mecz bezpośredni, z drugiej Motor miał lepszy bilans bramkowy. Ostatecznie oba zespoły awansowały do 2 Ligi.

Po awansie zastanawiano się jak Motor poradzi sobie w nowej lidze. Miasto Lublin od dłuższego czasu planowało obcięcie wydatków na lubelskich piłkarzy. Poszukiwano inwestora, którym finalnie okazał się Zbigniew Jakubas, lubelski miliarder. Obiecywał szybki awans do 1 Ligi, Ekstraklasę najpóźniej w 2025 roku, a także kilkadziesiąt milionów złotych zainwestowane w rozwój akademii Motoru. Latem dokonano kilku ciekawych transferów m.in. Pawła Moskwika czy Daniela Świderskiego. Mimo to drużyna punktowała w rundzie jesiennej słabo, na jej koniec plasowała się na 12 miejscu. W przerwie w rozgrywkach Jakubas dokonał ogromnych zmian w strukturach klubu. Prezesem klubu została Marta Daniewska, Mirosława Hajdo na stanowisku trenera zastąpił Marek Saganowski, a spośród ludzi związanych z Legią dołączyli także Bogusław Leśnodorski jako członek rady nadzorczej oraz Michał Żewłakow jako dyrektor sportowy. Na wiosnę poprawa była, choć niewielka i finalnie Motor zajął 9 miejsce, ze stratą dwóch punktów do baraży.

Na wiosnę oczekiwania były niskie, ale w kolejnym sezonie celem Motoru był awans do 1 Ligi. Klub latem wymienił kilku ofensywnych piłkarzy, choć transfery opóźniła afera z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem, który spowodował wypadek pod wpływem alkoholu. Najlepiej spośród nowych nabytków spisał się Michał Fidziukiewicz, zdobywając 19 bramek i pomagając Motorowi zająć 5 miejsce. Od reszty stawki szybko odskoczyły Stal Rzeszów oraz Chojniczanka i stało się jasne, że jeżeli Lublinianie chcą awansować, to przez baraże. W ich półfinale łatwo pokonali 4:0 Wigry Suwałki, lecz w finale nie poradzili sobie z Ruchem Chorzów, przegrywając takim samym stosunkiem. W międzyczasie Motor powrócił do rozgrywek o Puchar Polski. Żółto-biało-niebiescy awansowali do 1/8 finału, gdzie czekała na nich Legia Warszawa. Arena Lublin wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, a do przerwy Motor nawet prowadził 1:0 po trafieniu Fidziukiewicza. Ostatecznie wygrała 2:1 Legia, jednak zespół Marka Saganowskiego nie miał powodów do wstydu.

Przed sezonem 2022/23 z klubem pożegnał się Marek Saganowski, a zastąpił go Stanisław Szpyrka. Dla młodego trenera był to pierwszy klub z którym pracował jako główny trener. Wraz z Saganowskim, latem odeszło wielu piłkarzy, którzy przyszli przed poprzednim sezonem. Dla większości nie znaleziono następców, przez co ten sezon już na starcie był przez wielu skazany na niepowodzenie. Wyniki w pierwszych 11 kolejkach i tak zawiodły kibiców. Motor wygrał tylko jedno spotkanie, zajmował ostatnie miejsce w tabeli, a gwoździem do trumny Szpyrki okazała się porażka 2:6 w derbach z Wisłą Puławy. Po niej na stanowisku trenera został zatrudniony Goncalo Feio. Dla niego to również była pierwsza praca jako główny trener, ale wcześniej zbierał doświadczenie u boku m.in. Marka Papszuna.

Od Portugalczyka oczekiwano wtedy tylko utrzymania, on jednak chciał czegoś więcej. Już w pierwszym meczu poprowadził Motor do efektownej wygranej 3:1 z Hutnikiem. Niedługo później wygrał z Zagłębiem Lubin oraz Wisłą Kraków w Pucharze Polski, wprowadzając Motor do ćwierćfinału rozgrywek. Drużyna Goncalo Feio zrobiła imponujący rajd w górę tabeli i finalnie weszła do strefy barażowej. Zadecydował o tym gol Rafała Króla w 90 minucie meczu z Polonią Warszawa, dający punkt Motorowi. W półfinale baraży Motor trafił na Kotwicę Kołobrzeg. Mecz długo był wyrównany, lecz w 83 minucie Kotwica strzeliła gola. Kiedy wydawało się, że to koniec nadziei Motoru, w doliczonym czasie gry świetnego gola z woleja zdobył Piotr Ceglarz. W dogrywce to Lublinianie przeważali i efektem tego była bramka Dawida Kasprzyka w 116 minucie. Decydujący mecz o awansie Motor rozegrał ze Stomilem Olsztyn. Po 120 minutach gry mieliśmy remis 1:1, więc o awansie rozstrzygnęły rzuty karne. Te lepiej wykonywał zespół Feio, dzięki czemu powrócił do 1 Ligi po 13 latach tułaczki w niższych ligach.

Zdjęcie: media społecznościowe Motoru Lublin

Goncalo Feio nie był najłatwiejszym menedżerem do współpracy, jakiego mógł sobie wymarzyć Zbigniew Jakubas. W mediach ogólnopolskich było głośno o konflikcie Portugalczyka z dyrektorem sportowym Pawłem Tomczykiem. Po jednym z meczów na początku rundy wiosennej, Feio rzucił tacką w kierunku Tomczyka, a ta rozcięła mu łuk brwiowy. Mimo to PZPN nie zawiesił trenera Motoru. Przed nowym sezonem zaufał dotychczasowej kadrze, uzupełniając ją jedynie o paru piłkarzy, na czele z Bartoszem Wolskim. Przyniosło to efekt już na początku sezonu, bowiem po 7 kolejkach Motor prowadził w tabeli 1 Ligi. Na przełomie września i października Motor przeszedł kryzys, kiedy przegrał cztery spotkania z rzędu. Nadchodzącą przerwę reprezentacyjną Feio dobrze wykorzystał i jego drużyna szybko powróciła na dobre tory. Po rundzie jesiennej Lublinianie zajmowali trzecie miejsce w tabeli, ze stratą tylko dwóch punktów do lidera, Arki.

W przerwie zimowej pojawiły się sygnały, że Motor celuje w awans do Ekstraklasy. Ściągnięto wtedy Pawła Stolarskiego, Samuela Mraza czy Kamila Kruka znanych z Ekstraklasy, a także młodą senegalską gwiazdę, Mbaye Jacquesa Ndiaye. Pierwsze mecze nie ułożyły się jednak po myśli Goncalo Feio. W sześciu spotkaniach na start rundy wiosennej Motor uzbierał tylko 8 punktów. Po meczu ze Stalą Rzeszów zaskoczył kibiców swoją rezygnacją ze stanowiska trenera. Jak później wyjaśnił, nie widział rozwiązania kryzysu i zdecydował się przekazać pałeczkę swojemu asystentowi, Mateuszowi Stolarskiemu. W debiutanckich meczach jako szkoleniowiec Motoru potrafił zaimponować zwycięstwem 3:1 z Wisłą Kraków, ale też rozczarować porażką 0:2 z Miedzią Legnica czy remisem 1:1 z Chrobrym Głogów. Z czasem wyniki zaczęły się poprawiać i po rundzie zasadniczej Lublinianie zajęli 4 miejsce. W półfinale baraży zmierzyli się z Górnikiem Łęczna. Był to trudny mecz, bowiem rewelacyjnie bronił bramkarz rywali, Maciej Gostomski. Po rzutach karnych udało się jednak pokonać derbowych rywali. Decydujący mecz o awansie odbył się w Gdyni. Przed przerwą prowadzenie objęła Arka po fatalnym błędzie lubelskiej defensywy. Motor pokazał jednak swoją waleczność i w 87 minucie doprowadził do remisu. Z kolei w doliczonym czasie gry Jacques Ndiaye świetnie odnalazł się z piłką w polu karnym, wpakował ją do siatki i tym samym wprowadził Motor Lublin do elity!

Zdjęcie: media społecznościowe Motoru Lublin

Droga do Ekstraklasy nie była łatwa. Była kręta i długa, za to zakończona happy endem. Nawet jeżeli przygoda Motoru w Ekstraklasie ma potrwać tylko rok, to i tak będzie to rok więcej niż przypuszczano po porażce 1:4 w Radzyniu. Rok więcej niż przypuszczano po przegranych barażach z Olimpią Elbląg. Rok więcej niż przypuszczano gdy przychodził Goncalo Feio.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL