Olympiakos z pucharem LKE, czyli romantyzm w futbolu wciąż istnieje.

Olympiakos Pireus pokonał 1:0 Fiorentinę w finale Ligi Konferencji Europy i zdobył historyczny tytuł! Po raz pierwszy grecki klub triumfował w europejskich rozgrywkach. Już sam ten fakt sprawia, że jest to duże wydarzenie, a kilka dodatkowych czynników tylko upiększa tę kartę w historii europejskiej piłki.

Zdjęcie: UEFA Europa League/Facebook

Czy ten finał był widowiskowy w wykonaniu Olympiakosu? Absolutnie nie. To był ciężki dla oka mecz, który niezaangażowanych widzów z pewnością znudził. W pierwszej połowie Daniel Podence miał kilka okazji na zdobycie gola. W 4 minucie oddał ładny strzał z rogu pola karnego, 20 minut później główkował tuż przed Marco Terracciano. Poza nim próżno szukać piłkarzy, którzy w podstawowym czasie gry mieli realną szansę na pokonanie defensywy Fiorentiny. Szczególnie w drugiej połowie Olympiakos nie zagrał ładnie dla oka, bowiem oddał w niej zaledwie jeden strzał. Ważne jednak, że Fiorentina także nie stworzyła klarownej okazji, w czym zasługa duetu środkowych obrońców David Carmo-Panagiotis Retsos. Wydaje się, że najlepszą częścią spotkania dla ekipy Pireusu była dogrywka. To wtedy padła ich jedyna bramka, dokładnie w 116 minucie. Wtedy Santiago Hezze posłał centrę w pole karne, a Ayoub Al Kaabi, król strzelców Ligi Konferencji, uderzeniem głową wpakował piłkę do siatki. Na prowadzenie Olympiakos mógł wyjść 4 minuty wcześniej, lecz Stefan Jovetic został wtedy brutalnie sfaulowany w czasie wyprowadzania obiecującego kontrataku.

Po raz pierwszy od 13 lat w rozgrywkach europejskich triumfował klub spoza lig TOP4. Ostatnie było FC Porto w sezonie 2010/11, kiedy wygrało Ligę Europy po finale z SC Bragą. Wtedy jednak zespół tworzyło wielu młodych piłkarzy. Tylko Helton w bramce miał powyżej 30 lat, a dla Nicolasa Otamendiego, Jamesa Rodrigueza, Joao Moutinho, Radamela Falcao i kilku innych zawodników ta wygrana była dopiero początkiem pełnej trofeów kariery. W ostatnich kilku latach dwie sensacje w Europie sprawili Holendrzy. W sezonie 18/19 Ajax Amsterdam doszedł do półfinału Ligi Mistrzów, pokonując po drodze Real Madryt. W tej drużynie było już trochę więcej doświadczonych piłkarzy, jak Daley Blind, Dusan Tadic czy Klaas-Jan Huntelaar. Trzon zespołu ze stolicy Holandii stanowili wtedy młodzi piłkarze. Matthijs de Ligt, Frenkie de Jong, Andre Onana czy Hakim Ziyech tuż po przygodzie Ajaxu rozpoczęli własne kariery, już zakończone wieloma osiągnięciami. Z kolei w pierwszej edycji Ligi Konferencji Europy, w sezonie 2022/23, w finale zagrał Feyenoord Rotterdam, również zbudowany z młodych piłkarzy takich jak Orkun Kokcu, Lutsharel Geertruida czy nasz Sebastian Szymański.

Ta historia jest jednak kompletnie inna. Olympiakosu do chwały nie poprowadziła armia młodych talentów, dla których sensacyjny triumf byłby dopiero początkiem wspaniałej kariery. Ligę Konferencji Europy dla greckiej drużyny zdobyli głównie piłkarze odrzuceni przez topowe kluby. Dla większości z nich ten puchar może być największym sukcesem w karierze. Wyjątkiem tutaj może być Santiago Hezze, 22-letni argentyński pomocnik, który niewykluczone, że już tego lata będzie występował w jednej z topowych lig. Szansę na dobrą karierę jeszcze ma młody duet obronny, 25-letni Retsos i 24-letni Carmo. Natomiast sytuacja reszty zawodników wygląda inaczej. Strzelec decydującej bramki, Ayoub El Kaabi, ma już 30 lat, a za nim dopiero pierwszy pełny sezon w Europie. Konstantinos Fortounis? Od dekady nieprzerwanie gra w Pireusie, ma już 31 lat i pewnie do końca kariery zostanie Olympiakosie. Daniel Podence? Negatywnie zweryfikowany przez Premier League, ma już 28 lat i to jest jego ostatni moment na powrót do wielkich klubów. Stefan Jovetic? Na pewno wielu kibiców kojarzy go z gry w Manchesterze City czy Interze Mediolan. Teraz czarnogórski napastnik ma 34 lata, a triumf z Olympiakosem jest dla niego zwieńczeniem udanej kariery.

Olympiakos daje nadzieję wszystkim romantykom futbolowym. Nikt nie wskazywał zespołu Jose Luisa Mendilibara do końcowego triumfu, a jednak wygrali. Nie mają rewelacyjnej szkółki, nie mają bogatego właściciela, nie mają naszpikowanego gwiazdami składu, a wygrali. Ktoś może podważyć ten sukces twierdząc, że to tylko Liga Konferencji Europy. W świecie, w którym coraz trudniej o sensacje, w którym dominującą rolę zaczynają odgrywać budżety klubowe, to jest aż Liga Konferencji Europy.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL