Pewna wygrana Portugalii, Mamardaszwili wybronił remis

W sobotnie popołudnie odbyły się spotkania drugiej kolejki grupy F na tegorocznym Euro. Reprezentacja Gruzji zdobyła swój historyczny punkt na Mistrzostwach Europy i zawdzięcza go fenomenalnemu Giorgiemu Mamardaszwilowi. Z kolei Portugalia wygrała drugie spotkanie i zapewniła sobie awans z pierwszego miejsca w grupie.

Jako pierwsze na boisko w Hamburgu wybiegły reprezentacje Gruzji i Czech. Był to zarazem ostatni mecz na tym turnieju rozgrywany o godzinie 15:00. Czesi mieli wyraźną przewagę od początku spotkania. Atakowali głównie przez świetne dośrodkowania Vladimira Coufala, Vaclava Cernego czy Dawida Juraska. Już w drugiej minucie mieli aż trzy okazje na zdobycie gola. Najpierw po wrzucie z autu, piłka trafiła do Adama Hlozka, który uderzył po ziemi w bramkarza. Potem Ladislav Krejci bezskutecznie próbował strzelić z przewrotki, piłka spadła pod nogi Patrika Schicka, ale jego mocny strzał odbił Giorgi Mamardaszwili. Wydawało się, że wysiłki Czechów dadzą efekt w 22 minucie. Świetnie piłkę z autu wrzucił Coufal, a po zamieszaniu w polu karnym dopadł do niej Patrik Schick. Uderzył ją prosto w twarz Mamardaszwilego, ta odbiła się z powrotem od twarzy Schicka, jego ręki i wpadła do siatki. Za to jednak zagranie ręką sędzia nie uznał tego trafienia.

Podrażnieni Czesi nie zamierzali odpuścić. Już chwilę później wyszli z obiecującym kontratakiem. Vaclav Cerny był już ustawiony na sytuację sam na sam z Mamardaszwilim, ale ostatnie podanie Schicka zostało zablokowane. Dobre okazje na gola mieli też Adam Hlozek i Vaclav Cerny, lecz genialnie interweniował Mamardaszwili. Bramkarz Valencii nie miał dzisiaj łatwego zadania, tylko w pierwszej połowie ośmiokrotnie ratował swoją drużynę przed utratą gola. Przez ten czas Gruzini nie mieli nic do powiedzenia, ale jednak wytrzymali napór naszych południowych sąsiadów, a w końcówce sami przejęli inicjatywę. Zaowocowało to w 45 minucie, kiedy Chwicza Kwaratskelia dośrodkował z rzutu wolnego pod nogi Gurama Kaszii. Co prawda kapitan Gruzji nie trafił do siatki, ale tuż przed jego strzałem piłkę ręką dotknął Robin Hranac. Po interwencji VAR, sędzia Daniel Siebert podyktował rzut karny. Georges Mikautadze pewnie uderzył blisko prawego okienka i wyprowadził Gruzję na prowadzenie tuż przed przerwą.

Grafika: Materiały prasowe UEFA

W drugą połowę lepiej weszła Gruzja. To ona nieco częściej atakowała, a Czesi otrzymali kilka żółtych kartek za faule taktyczne. W 57 minucie Chwicza Kwaratskelia pobiegł z kontratakiem od jednego do drugiego pola karnego, tam zgrał piłkę do Anzora Mekwabiszwilego, lecz ten strzelił minimalnie obok słupka. Już po chwili to Czesi mieli piłkę pod bramką rywali. W 59 minucie Coufal posłał kolejną dobrą wrzutkę, Ondrej Lingr uderzył główką w dalszy słupek, ale piłka odbiła słupka wprost w klatkę piersiową Patrika Schicka, a następnie wpadła do siatki. W ten niecodzienny sposób napastnik Bayeru Leverkusen doprowadził do remisu. Po chwili mogła paść kolejna bramka dla Czechów, lecz Ladislav Krejci uderzył posłał główkę obok słupka. Zespół Ivana Haska wciąż operował piłką przy polu karnym. W 66 minucie Matej Jurasek ładnie przymierzył zza pola karnego, lecz poradził sobie z tym strzałem Mamardaszwili. Poradził sobie też sobie ze strzałami Lingra czy Chytila. Czechom nie pomógł też uraz Patricka Schicka, po której musiał zejść z boiska. Mimo licznych ataków, nie byli w stanie przełamać defensywnego muru gruzińskiego. W ostatniej minucie spotkania Gruzja mogła jeszcze wygrać to spotkanie, ponieważ ruszyła z kontratakiem 3 na 1. Wykończyć akcję miał Sasa Lobjanidze, lecz piłka po jego strzale przeleciała wysoko nad poprzeczką, a oba zespoły finalnie podzieliły się punktami, remisując 1:1.

Choć na papierze Portugalia miała być faworytem w meczu z Turcją, to nie było tego klarownie widać od początku spotkania. Co prawda tworzyli więcej akcji od rywali, ale to oni mieli tą najgroźniejszą w pierwszym kwadransie gry. W 6 minucie Zeki Celik dośrodkował piłkę na parę metrów od bramki, a Kerem Akturkoglu musiał tylko odpowiednio dostawić stopę. Nie udało mu się to, w czym świetnie przeszkodził mu Joao Cancelo. Z biegiem czasu, zespół Roberto Martineza zaczął przyspieszać grę, co zaowocowało golem w 22 minucie. Świetnie do gry podłączył się Nuno Mendes, posłał płaskie podanie w pole karne, odbiło się ono od nogi Kokcu idealnie w kierunku Bernardo Silvy, a ten pewnie przymierzył przy słupku. W 28 minucie Portugalia rozpoczęła kolejny obiecujący atak, jednak Joao Cancelo nie dogadał się z Cristiano Ronaldo i podał do Sameta Akaydina. Turecki obrońca chciał zgrać do bramkarza, Altaya Bayindira, lecz i on nie doszedł do porozumienia z adrestaem, przez co piłka wpadła do bramki. To jest mocny kandydat do miana najbardziej kuriozalnego gola turnieju! W 30 minucie Kerem Akturkoglu mógł odkupić winy z początku meczu, kiedy wpadł w pole karne i strzelił tuż przy słupku, jednak czujność zachował Diogo Costa. Portugalia się jednak nie ugięła i wciąż kreowała sobie okazje na gola. Swoje szanse mieli Cristiano Ronaldo czy Bruno Fernandes, lecz nie były wystarczająco celne.

Grafika: Materiały prasowe UEFA

Druga połowa rozpoczęła się dość spokojnie. Turcy walczyli o gola kontaktowego, ale nie zagrozili poważnie Diogo Coscie. Grę w 56 minucie rozruszał Bernardo Silva swoim genialnym długim podaniem do Cristiano Ronaldo, który minimalnie uniknął spalonego. CR7 znalazł się w sytuacji sam na sam z Bayindirem i zdecydował się na podanie do niepilnowanego Bruno Fernandesa, który wpakował piłkę do siatki. Paradoks tego przyspieszenia gry jest taki, że tuż po nim tempo jeszcze bardziej zmalało. Turcja próbowała przebić się przez defensywę przeciwnika. Często próbowali wrzucić piłki w pole karne, ale obrońcy portugalscy zawsze je wybijali. W 88 minucie, Portugalia wypracowała jeszcze jedną szansę. Po szybkiej wymianie podań, Bruno Fernandes wypuścił do sytuacji sam na sam Bernardo Silvę, jednak ten nie ominął Altaya Bayindira.

Przed ostatnim spotkaniem z reprezentacją Gruzji, Portugalia ma zapewniony nie tylko awans, ale także pierwsze miejsce w grupie. Zawodnicy z Kaukazu mogą mieć nadzieję, że ich rywale wyjdą w rezerwowym składzie, aby dać odpocząć gwiazdom. Po dwóch kolejkach mają jeden punkt i wciąż są w grze o fazę pucharową. W tym samym czasie Czechy zagrają z Turcją. Nasi południowi sąsiedzi muszą wygrać to spotkanie, jeżeli chcą zagrać w 1/8 finału. Wydaje się jednak, że to ich rywale będą faworytami w tym starciu.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL