PGE Ekstraliga 2024. Skarb Kibica.

Ekstraliga żużlowa 2024 zbliża się wielkimi krokami. Już w ten piątek o pierwsze ligowe punkty powalczą niektóre z zespołów. Kolejne zainaugurują swój sezon w niedzielę. Jako redakcja portalu sportowego prostozautu.pl mamy przyjemność przedstawić Wam przygotowany z tej okazji Skarb Kibica. Nadchodzące zmagania zapowiadają się niezwykle ciekawie. Walka o utrzymanie będzie niezwykle zacięta,  a i do medali jest więcej chętnych niż miejsc na podium. Nim człowiek znajdzie się na stadionie lub zasiądzie przed telewizorem, dobrze jest mieć pewien ogląd sytuacji, wiedzieć, kto o co walczy i jak prezentują się możliwości poszczególnych zespołów. Dobrze jest też odświeżyć sobie informacje o minionych sezonach oraz historii i osiągnięciach klubów, pamięć jest wszakże ulotna. Naprzeciw tym wszystkim potrzebom wychodzi nasza publikacja, zbiór obszernych tekstów poświęconych ekstraligowym zespołom. Życzymy miłej lektury i wielu pozytywnych żużlowych emocji w nadchodzącym sezonie.

Redakcja prostozautu.pl

Grafika: Jurek Marciniak, fot. żużlowiec (zawodnik niepowiązany ze Skarbem Kibica), Pixabay

MOTOR LUBLIN

Grafika: Jurek Marciniak

W Lublinie trwa właśnie złota era speedwaya. W ostatnich dwóch sezonach Motor Lublin mógł się poszczycić tytułami Drużynowych Mistrzów Polski, co przed 2022 rokiem nie udało się ani razu. Ba, nie licząc dwóch złotych oraz jednego srebrnego medalu z ostatnich 3 lat, Motor ma w dorobku tylko jeden srebrny medal za sezon 1991. Tamta drużyna, z Mistrzem Świata Hansem Nielsenem, wschodzącym Leigh Adamsem oraz miejscowymi gwiazdami takimi jak Dariusz Śledź, Jerzy Mordel czy Marek Kępa, do dziś jest często wspominana przez kibiców Koziołków.

Bartosz Zmarzlik jest liderem seniorskiej formacji Motoru. Po sezonie 2022 opuścił Stal Gorzów, gdzie startował przez całą wcześniejszą karierę. Nie zdobył wtedy żadnego tytułu DMP jako senior, co jednak poprawił w ostatnim sezonie. Zakończył go ze średnią biegową 2.526 i po raz trzeci z rzędu został najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Indywidualnie zdobył czwarty tytuł Mistrza Świata i trzeci Mistrza Polski. Wszystko wskazuje na to, że kolejny sezon będzie równie udany. Natomiast dla Dominika Kubery ten rok będzie dużym wyzwaniem. Wychowanek Unii Leszno staje się pełnoprawnym seniorem (kończy 25 lat) i w tej roli zastąpi Jarosława Hampela, który przeszedł do Falubazu. Ponadto dołączenie do cyklu GP może mieć negatywny wpływ na jego formę. Wielu zawodników nie radziło sobie z łączeniem zmagań ligowych i tych o tytuł Mistrza Świata. W maju zeszłego roku miał poważny uraz kręgosłupa, lecz wrócił do ścigania na najważniejszy etap sezonu, a jego średnia biegowa wyniosła 2.197. Wydaje się, że ta kontuzja tylko go wzmocniła i teraz jest gotowy na nowe wyzwania.

W tym roku skład zagranicznych seniorów w Motorze pozostał niezmieniony. Po sezonie 2022 odeszli Mikkel Michelsen i Grigorij Łaguta, a ich miejsce zajęli Jack Holder z Apatora Toruń oraz Fredrik Lindgren z Włókniarza Częstochowa. Wydaje się, że dla obu żużlowców transfer do drużyny Koziołków był strzałem w dziesiątkę. Holder zajął 11. miejsce w klasyfikacji Ekstraligi, osiągając życiowy wynik z średnią 2.080 punktu, a Lindgren był tuż za nim, z średnią 2.052. W cyklu Grand Prix nieco lepsze wyniki osiągnął Lindgren, zostając wicemistrzem świata. Z kolei Holder walczył o brąz do ostatniej rundy. Choć ich wyniki były podobne, różnią się wiekiem. Holder skończył 28 lat, zbliżając się do szczytu formy, podczas gdy Lindgren, o 11 lat starszy, wciąż udowadnia, że wiek nie jest dla niego przeszkodą, nieustannie poprawiając swoje wyniki. Czy i w tym roku utrzyma progres? Czas pokaże.

Ostatni rok Mateusza Cierniaka jako junior był pasmem sukcesów. Oprócz tytułu DMP, drugi raz w karierze został Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Jego średnia biegowa w PGE Ekstralidze wyniosła 1.831, zbliżając się do osiągnięć Jakuba Miśkowiaka z jego ostatniego sezonu juniorskiego. Chociaż nie wszyscy obiecujący juniorzy przechodzą pomyślnie do seniorskiej kategorii, Cierniak ma wszystko żeby temu podołać. Już w zeszłym sezonie niejednokrotnie imponował kibicom swoją świetną techniką. Co więcej, tylko Cierniak, Darcy Ward i Emil Sajfutdinow zdobyli w swoich karierach dwukrotnie tytuł Mistrza Świata Juniorów. Jest to bez wątpienia elitarne grono.

W związku z przejściem Cierniaka na pozycję seniorską, Motor musiał znaleźć nowego juniora do pary z Bartoszem Bańborem. Do Lublina przybył Wiktor Przyjemski z Polonii Bydgoszcz. Już w 2021 roku osiągał dobre wyniki, kończąc sezon 1 Ligi ze średnią 1.743, a ekstraligowe kluby sondowały możliwość ściągnięcia Przyjemskiego. On jednak pozostawał wierny Polonii, gdzie notował regularny progres. Zeszły sezon zakończył już ze średnią 2.500 pkt/bieg, co było najlepszą średnią w 1 Lidze. Z żużlowcem z Bydgoszczy miał negocjować każdy klub z PGE Ekstraligi, a niektóre oferowały mu wyższe stawki w kontrakcie niż Mistrz Polski. Wybór padł jednak na Motor, gdzie Przyjemski będzie tworzyć parę juniorską z Bartoszem Bańborem. Wychowanek rzeszowskiej szkółki zadebiutował w ligowych zawodach w poprzednim sezonie, uzyskując średnią 0.951 dla Motoru i zdobywając srebrny medal Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wygląda na to, że Bańbor ma przed sobą kolejny rok rozwoju, zwłaszcza mając takiego utalentowanego partnera jak Przyjemski.

Dziennikarze, eksperci i kibice żużla są zgodni w przekonaniu, że Motor Lublin jest głównym faworytem do wygrania PGE Ekstraligi 2024. W swoim składzie mają bowiem czterokrotnego Indywidualnego Mistrza Świata, Mistrza Świata Juniorów, najlepszego juniora 1 Ligi oraz czterech zawodników z cyklu Grand Prix. To właśnie regularne starty większości zespołu w zmaganiach o tytuł Mistrza Świata mogą być największym problemem Motoru. Zawodnicy mogą być pod koniec sezonu zmęczeni tak dużą liczbą zawodów, istnieje też ryzyko kontuzji nabawionej podczas jednej z rund SGP. Mimo wszystko niełatwo wyobrazić sobie scenariusz, w którym Motor Lublin nie zostaje trzeci rok z rzędu najlepszą drużyną w Polsce.

(autor tekstu: Bartłomiej Chyła)

Grafika: Błażej Chyła

Kadra Motoru:
Bartosz Zmarzlik (Polska)
Dominik Kubera (Polska)
Jack Holder (Australia)
Fredrik Lindgren (Szwecja)
Mateusz Cierniak (Polska) (U24)
Wiktor Przyjemski (Polska) (U21)
Bartosz Bańbor (Polska) (U21)
Jan Rachubik (Polska) (U21)
Bartosz Jaworski (Polska) (U21)

Typ redakcji: Mistrzostwo Polski

Sparta Wrocław

Grafika: Jurek Marciniak

Historia

Początki sięgają lat 50. gdy Klub Sportowy Związkowiec, późniejsza Sparta, wstąpiła do rozgrywek Dolnośląskiej Ligi Okręgowej. W tamtych czasach zespół był składany z utalentowanych zawodników takich jak Edward Kupczyński, Mieczysław Połukard czy Adolf Słaboń. Już wkrótce, w obliczu znacznej reorganizacji polskiej ligi żużlowej, Sparta dołączyła do elitarnego grona. Następne lata przyniosły zespołowi zarówno wzloty, jak i upadki. W okresie 1952-1958 Sparta Wrocław imponowała, czterokrotnie zdobywając tytuł wicemistrza Polski oraz trzykrotnie brązowy medal. Jednakże, droga do sukcesu nie była bez skutków ubocznych, a klub musiał zmierzyć się z relegacją i ponownym awansem. Niezłomna determinacja i ciężka praca prowadziły do kolejnych sukcesów w późniejszych latach. Pomimo spadków do niższych lig, wrocławianie wznosili się z upadków, zdobywając trzy brązowe medale mistrzostw Polski i ponownie walczyli w elicie. Szczególnie pamiętny był sezon 1991, kiedy to zwycięska walka w barażach z Unią Leszno zapewniła Spartę powrót do I ligi. W następnych latach klub nie tylko utrzymywał się na szczycie, ale również osiągnął swoje największe triumfy, zdobywając pierwsze w historii mistrzostwo Polski w sezonie 1992/1993 oraz powtórzył ten wyczyn dwukrotnie. Mimo trudności i zmian, od 2015 roku Sparta Wrocław regularnie rywalizuje w fazach play-off, zdobywając srebrne i brązowe medale, co doprowadziło do triumfalnego zwycięstwa w 2021 roku, po piętnastu latach, sięgając po złoty medal mistrzostw Polski.

Miniony sezon

Poprzedni sezon był fatalną plagą kontuzji w drużynie Sparty. Przez fazę zasadniczą PGE Ekstraligi przeszli prawie suchą stopą. Pierwszej porażki doznali w Lesznie podczas 13. kolejki. Wtedy nieobecnym zawodnikiem Sparty był Piotr Pawlicki, który kilka dni wcześniej doznał kontuzji podczas 2. Finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile. Spartanie doznali porażki także na własnym stadionie w ostatniej kolejce przeciwko drużynie z Lublina. Już wtedy pojawiło się pierwsze czerwone światło w obozie Sparty przed Play-offami. Pech związany z kontuzjami nie opuszczał ich nawet na krok w najważniejszej części sezonu. W Ćwierćfinale nie mieli za dużych problemów z Unią Leszno. Wygrana w pierwszym meczu na terenie rywala dała już pewną ulgę Spartanom w awansie do Półfinału. Kupę szczęścia mieli, natomiast z Apatorem Toruń. Po pierwszym meczu na Motoarenie szansę na jazdę w Finale miała większe drużyna z Wrocławia. W rewanżu ze względu na kontuzje nie wystąpił Tai Woffinden, którego zastępował Charles Wright. To nie był jedyny problem drużyny prowadzonej przez Dariusza Śledzia. W meczu rewanżowym podczas 6. biegu groźnie przed startem upadł Maciej Janowski. Na tor wyjechała karetka, a zawodnik nie był w stanie kontynuować zawodów. Mimo takich wielkich kłopotów Toruń nie zdołał wygrać tego meczu. Możemy tutaj mówić o największym frajerstwie ze strony toruńskich aniołów. Sparta jeździła tylko trzema seniorami i musiała się ratować juniorami, którzy tego dnia byli bardzo dobrze dysponowani. W pierwszym finałowym starciu z Lublinem nie wystąpił Tai Woffinden i Maciej Janowski. Ich zastępcami byli Connor Bailey i Kacper Andrzejewski. Mimo tak mocnego osłabionego składu Wrocławianie zdobyli 39 punktów. To dawało jeszcze cień nadziei na odrobienie strat na domowym torze. Do składu wrócił Woffinden, którego kontuzja nie została w 100% wyleczona. To mogło zwiastować tylko jedno – katastrofę. Tak też się stało i Spartanie uzyskali gorszy wynik u siebie niż na wyjeździe.

Transfery i ambicje

Filip Seniuk — niespełna 17-latek stoi przed szansą jazdy w PGE Ekstralidze. Utalentowany młodzieżowiec trafił do Wrocławia na zasadzie wypożyczenia z opcją transferu definitywnego z Ostrowa Wielkopolskiego. Filip po ukończeniu 16. roku życia we wrześniu od razu zaczął jazdę w zawodach młodzieżowych. Tam pokazał się dobrej strony i jest brany pod uwagę jako jeden z większych żużlowych potencjałów. Licencję ,,Ż” zdał w barwach Ostrowa, ale jego macierzystym miastem jest Wrocław, w którym właśnie będzie jeździć.

Jakub Krawczyk — doświadczony junior na poziomie 1. Ligi w przedostatnim sezonie wieku juniora będzie mógł sprawdzić się w Ekstralidze. Ostatni sezon w Ostrowie miał bardzo udany. Średnio co mecz zdobywał około 6 punktów. Dostawał bardzo dużo szans w 1. Lidze, uczestnicząc, aż w 75 biegach. To piąte miejsce w drużynie Ostrowa pod tym względem w poprzednim sezonie. We Wrocławiu dużo oczekuje się od tego chłopaka. Formacja juniorska w tym sezonie we Wrocławiu nie zachwyca, i to Krawczyk ma być tym motorem napędowym. Swoje sezony w Ostrowie miał dosyć w kratkę. Na przemian miał średnią w okolicach 1,6 i poniżej 1,0. Może to być trudne zderzenie z rzeczywistością. Kulisy tego transferu były dosyć skomplikowane. Klub z Ostrowa był zmuszony wypożyczyć Jakuba, żeby móc wystartować w 2. Ekstralidze.

Francis Gusts — Łotysz wraca do Wrocławia po zakończonym wypożyczeniu z Ostrowa. Aktualnie w drużynie będzie głównie zmiennikiem Bartłomieja Kowalskiego na pozycji U24. Jednak Francis będzie mógł się pokazać prawie w każdym meczu Ekstraligi U24. Będzie to jego debiut w tych rozgrywkach, bo do Sparty trafił w 2021, gdzie był notorycznie wypożyczany. Nie możemy wykluczać ewentualnego wypożyczenia do 2. Ekstraligi albo Krajowej Ligi Żużlowej. Jest to zawodnik za dobry na najniższy szczebel rozgrywkowy, ale średni na 2. Ekstraligę. Jak na razie nie ma co się nastawiać na zobaczenie Francisa na ligowym meczu Ekstraligi.

Kadra na sezon 2024

Zmian w formacji seniorskiej względem poprzedniego sezon zbytnio nie było. Jedyna zmiana, jaka nastąpiła to koniec wieku U24 u Dana Bewleya. To spowodowało odejście Piotra Pawlickiego. Natomiast swój wiek juniorski zakończył Bartłomiej Kowalski, co pozwoliło mu wskoczyć w miejsce Bewleya na pozycję U24. To spora ulga dla władz klubu, że posiadają w drużynie tak utalentowanego zawodnika i nie muszą szukać nowego zawodnika na pozycję U24. Wracając do pełnej kadry seniorów, możemy mieć wiele pytań, a za mało odpowiedzi. Zeszłoroczny lekki spadek formy Janowskiego może być tak naprawdę początkiem coraz to gorszej dyspozycji Magica na żużlu. Jak na razie w sparingach przedsezonowych Janowski wygrał wszystkie swoje siedem biegów. Oczywiście sparingi a mecze ligowe to dwa różne światy, ale jak na razie nie trzeba się martwić o dyspozycję Janowskiego na polskich torach.

Tai Woffinden, jest kolejnym zawodnikiem, który pewnie sezonu 2023 nie będzie za długo pamiętać. W Ekstralidze dosyć zaskakująco lepiej spisywał się na wyjazdach niż w meczach domowych. Początkowo jego tegoroczny kalendarz żużlowy miał być odchudzony przez brak utrzymania się w Grand Prix. Jednak Brytyjczykowi została przyznana stała dzika karta na indywidualne rozgrywki w walce o Mistrzostwo Świata. Dużo mówi się o tym że mogą być to ostatnie chwile Taia na stadionie Olimpijskim.

Daniel Bewley wraz z Artiomem Łagutą zapewne w tym sezonie ponownie będą najlepszymi zawodnikami Sparty. Brytyjczyk z roku na rok coraz bardziej rośnie ze swoją formą, a dopiero co zakończył wiek U24. Poprzedni sezon był jego najlepszym w karierze. Artiom za to już od sezonu 2017 niezmiennie nie spada poniżej średniej 2,2. Po jego rocznej przerwie, która była spowodowana wojną na Ukrainie to nie widać u niego żadnych braków w jeżdżeniu. W pewnym sensie jego możliwość powrotu do ligowego ścigania w Polsce była zbawieniem dla Sparty. Artiom to zdecydowanie zawodnik, który ma umiejętności dowódcze i gdy trzeba, weźmie całą drużynę na barki, prowadząc ich po zwycięstwo.

Przed Bartłomiejem Kowalskim pierwsza weryfikacja w Ekstralidze w roli już seniora. Ciężko będzie Polakowi wejść w skórę Dana Bewleya, który uzupełniał ostatnio pozycję U24. Papiery na dobry wynik w tym sezonie jak najbardziej ma, ale musi to udowodnić na torze. Patrząc na inne drużyny i ich reprezentanta U24 to Bartłomieja możemy ustawić w ścisłym topie. W Ekstralidze jako junior miał poważne tylko ostatnie dwa sezony, jeżdżąc dla Sparty. W czasach gdy reprezentował drużynę z Częstochowy, nie mieliśmy okazji oglądać go często na ekstraligowych torach.

Formacja juniorska Sparty w tym roku będzie zdecydowanie eksperymentem, który nie zapewnia znakomitych wyników. Przyjście Jakuba Krawczyka i Filipa Seniuka nie daje gwarancji, że obaj łącznie będą robić co najmniej 8 punktów na mecz. Oczywiście w kadrze Spartan jest również Kacper Andrzejewski, ale on również nie gwarantuje dużych punktów w meczu. Młodzi wyjadacze żużla będą musieli stanąć na rzęsach, żeby ich wynik dla Sparty był zadowalający. Aktualnie liderem wśród juniorów powinien być Jakub Krawczyk, ale jego forma sezonowa w kratkę w 1. Lidze może wskazywać że ten zawodnik nie jest jeszcze gotowy na ten poziom rozgrywkowy.

(autor tekstu: Jurek Marciniak)

Grafika: Błażej Chyła

Kadra Sparty:

Artiom Łaguta (Polska)
Maciej Janowski (Polska)
Daniel Bewley (Wielka Brytania)
Tai Woffinden (Wielka Brytania)
Bartłomiej Kowalski (Polska) (U24)
Jakub Krawczyk (Polska) (U21)
Kacper Andrzejewski (Polska) (U21)
Jakub Wiatrowski (Polska) (U21)
Filip Seniuk (Polska) (U21)
Nikodem Mikołajczyk (Polska) (U21)
Marcel Kowolik (Polska) (U21)

Typ redakcji: walka o medal

KS Apator Toruń

Grafika: Jurek Marciniak

Historia

Początki Apatora Toruń przyjmuje się w roku 1962, kiedy to powstała drużyna żużlowa, która wkrótce stała się jednym z czołowych klubów w Polsce. Pierwsze większe sukcesy klub odnosił w latach 80., kiedy to zdobył swoje pierwsze medale mistrzostw Polski. Pierwszy złoty medal Apator Toruń sięgnął w 1986 roku. W latach 90. Apator kontynuował swoją imponującą passę, zdobywając kolejne medale i tytuły mistrza Polski. W tym okresie do klubu dołączyli wybitni zawodnicy, tak jak Per Jonsson czy Tomasz Bajerski, którzy przyczynili się do osiągnięcia kolejnych triumfów. W początkowych latach XXI. wieku Apator Toruń osiągnął swoje największe sukcesy, zdobywając dwa razy tytuł mistrza Polski w latach 2002-2007. W tym okresie klub miał w swoich szeregach wielu wybitnych żużlowców, takich jak Tony Rickardsson, Andreas Jonsson czy Piotr Protasiewicz, którzy przyczynili się do osiągnięcia tych imponujących wyników. Po tych okresach triumfów klub przeżywał okres zmian i przejść, ale wciąż pozostawał jednym z najważniejszych graczy w polskim żużlu. W kolejnych latach Apator Toruń zdobywał kolejne medale i regularnie meldował się w fazach Play-off, dając kibicom wiele powodów do dumy i radości.

Miniony sezon

Sezon 2023 był dosyć słodko gorzki w wykonaniu Apatora. Do ostatnich kolejek ważyły się losy Apatora, jeżeli chodzi o być albo nie być w Play-offach. Ostatecznie udało im się zająć 5. miejsce i ich Ćwierćfinałowym rywalem był absolutny faworyt w walce o tytuł — Motor Lublin. Toruniacy oba mecze z Lublinem przegrali, ale do Półfinału awansowali jako Lucky Looser. Praktycznie o włos udało im się zająć miejsce premiowane dalej, bo za nimi była Stal Gorzów, która miała zdobyte o dwa punkty mniej. Anioły miały w rewanżowym spotkaniu ułatwione zadanie, którego nie udało im się wykonać. Osłabiona Sparta zdołała awansować do finału, a zespół z Torunia mógł tylko pluć sobie w brodę za niewykorzystaną szansę. Zdecydowanie podczas całego sezonu zawiódł Patryk Dudek i cała formacja juniorska. Pod batutą Jana Ząbika przebudził się Wiktor Lampart. Być może gdyby od początku sezonu drużyną sterował trener Ząbik, to ostateczny wynik mógłby wyglądać inaczej.

Transfery i ambicje

W okienku transferowym pomiędzy sezonem 2023 – 2024 Apator nie pozyskał żadnego nowego zawodnika. Zawodnika może nie ale trenera już tak. Do Apatora Toruń dołączył Piotr Baron. Po wieloletniej współpracy z Unią Leszno, z którą zdobył kilkukrotnie Mistrzostwo Polski, postanowił poszukać nowych wyzwań. Toruńska drużyna potrzebował nowego i lepszego trenera jak tlenu. Oczywiście nie możemy zapomnieć o świetnym wyczynie Jana Ząbika w roli szkoleniowca aniołów pod koniec sezonu. Jednak w tym sezonie rolą trenera Ząbika będzie opieka i szkolenie młodych adeptów z Torunia.

Do Torunia przybędzie jedno wzmocnienie w trakcie sezonu. Jak na razie jedynym pewnym wzmocnieniem w trakcie sezonu w zespole z Torunia będzie Antoni Kawczyński. 29 kwietnia ukończy 16. rok życia i będzie mógł pełnoprawnie występować w zawodach ligowych i nie tylko. Mówi się, że ma być on zbawieniem tej drużyny, która ostatnio z juniorami ma nie mały problem.

Kadra na sezon 2024

Tak samo, jak w przypadku m.in. Sparty Wrocław czy Włókniarza Częstochowa zmian dużych nie było. Seniorzy pozostają bez zmiennie tacy sami. Zmieni się na pewno forma zawodników a w szczególności Patryka Dudka. Polak po absolutnym blamażu w poprzednim sezonie będzie chciał się zreperować. Jak na razie przed sezonem pokazuję się z o wiele lepszej strony. Dobra dyspozycja w sparingach i świetny występ na DME może nam powoli zwiastować powrót do swoich najlepszych czasów w karierze Dudka. Ubiegłoroczna afera z rzekomo kradziony silnikiem, na którym Polak zaczął zdobywać lepsze punkty, na pewno nie pomogła.

Pomóc ma jednak młodzież Apatora. Wiele osób ze środowiska Apatora zapowiada lepszy sezon w wykonaniu Mateusza Affelta i Krzysztofa Lewandowskiego. Mamy zobaczyć kompletnie inne oblicza w tym sezonie a rąbka tego nowego oblicza mogliśmy już ujrzeć na sparingach, gdzie wygrywali biegi juniorskie. Wygrywanie biegów juniorskich już będzie bardzo pomagało Apatorowi. W Toruniu raczej będą mogli liczyć tylko na dwójkę juniorów, bo po Oskarze Rumińskim nie możemy się za dużo spodziewać. Notorycznie na sparingach notował same zera, nie nawiązując walki z rywalami.

Duet Emil Sajfutdinow i Robert Lambert ponownie będzie nas elektryzować na torze. Poprzedni sezon w wykonaniu Brytyjczyka był gorszy od poprzednich, ale to tylko wybiórcze spotkania. Terminarz jak najbardziej pozwala tym dwóm zawodnikom dobrze wejść w sezon. Sezon rozpoczną w Gorzowie, gdzie rok temu obaj zdobyli ponad 10 punktów. Emil i Lambo pod swoje skrzydła mogą wziąć Wiktora Lamparta, który trochę przypomina obu zawodników, ale żeby dojść do ich poziomów musi jeszcze trochę popracować. Końcówka minionego sezonu pokazała, że młody Polak potrafi się ścigać z najlepszymi. Teraz w sparingach pokazywał się z lepszej i też tej gorszej strony. Nikt od niego średniej 2,0 nie oczekuje, ale żeby przetrwać w Ekstralidze musi się odblokować.

Takie samo zadanie musi wykonać Paweł Przedpełski. 28-latek przebojowo wrócił do Apatora w 2021 roku i z sezonu na sezon obniżał swoje notowania. W ubiegłym sezonie tylko trzy razy przekroczył barierę 10 punktów na mecz, co jest katastrofą.

(autor tekstu: Jurek Marciniak)

Grafika: Błażej Chyła

Kadra Apatora:

Emil Sajfutdinow (Polska)
Patryk Dudek (Polska)
Paweł Przedpełski (Polska)
Robert Lambert (Wielka Brytania)
Wiktor Lampart (Polska) (U24)
Krzysztof Lewandowski (Polska) (U21)
Mateusz Affelt (Polska) (U21)
Oskar Rumiński (Polska) (U21)
Antoni Kawczyński (Polska) (U21) (od 29 kwietnia)

Włókniarz Częstochowa

Typ redakcji: walka o medal

Grafika: Jurek Marciniak

Choć Włókniarz może pochwalić się czterema złotymi medalami DMP, nie udało im się nigdy obronić tytułu mistrzowskiego. Najlepszy okres dla częstochowskich kibiców to były lata 1974-1978. Wtedy Lwy zdobyły złoty, 2 srebrne i 2 brązowe medale Mistrzostw Polski. Liderem tamtej ekipy był Marek Cieślak, czołowy polski żużlowiec lat 70.. W sezonie 1977 osiągnął nawet średnią biegową na poziomie 2.96. Również w latach 2003-2006 częstochowska drużyna była na topie. W 2003 roku po raz ostatni Włókniarz został Drużynowym Mistrzem Polski. Wtedy najlepiej dla Lwów punktował Ryan Sullivan.

O sile Włókniarza będzie przede wszystkim stanowić para Leon Madsen-Mikkel Michelsen. Choć Madsen jest już wiekowym żużlowcem (w tym roku skończy 36 lat), to ciągle utrzymuje rewelacyjną formę. Od 2017 roku nieprzerwanie notuje średnią w Ekstralidze powyżej 2 punktów na bieg, a ostatni sezon skończył z wynikiem 2.250. Zapewne będzie się liczył także w walce o medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Na koncie ma już dwa srebrne krążki za 2019 oraz 2022 rok. Od zeszłego sezonu, zamiast Fredrika Lindgrena, parę zagranicznych seniorów uzupełnia Mikkel Michelsen. Póki co transferu do Częstochowy Duńczyk nie może uznać za w pełni udany. Po raz pierwszy od 2016 roku w rozgrywkach ligowych zanotował średnią poniżej 2.000, a dokładnie 1.981. W porównaniu do ostatniego sezonu w Lublinie to spadek o blisko 0.250 pkt/bieg. Również w cyklu Grand Prix nie osiąga dobrych wyników. Gdyby nie jego zwycięstwo w cyklu SEC, to zapewne nie dostałby miejsca na kolejny rok. W tym roku forma Duńczyka ma się jednak poprawić po tym jak rozpoczął pracę z psychologiem sportowym.

Wyraźnie słabsza jest formacja polskich seniorów. Kacper Woryna zdecydowanie nie może zaliczyć minionych rozgrywek do udanych. W 2022 roku zaliczył imponującą średnią biegową 2.020, jednak rok później zmalała ona do poziomu 1.554. Część winy za taki wynik można zrzucić na pechowy uraz z początku sezonu, po którym stopniowo wracał do formy. W końcówce rundy zasadniczej znowu zaliczył dołek, a dwumecz o 3 miejsce był już jego absolutną kompromitacją. Łącznie zdobył w nim tylko 5 punktów. Jeżeli w tym roku się nie poprawi, to niewykluczone że będzie musiał poszukać innej drużyny, być może nawet na drugim poziomie rozgrywkowym. Trochę lepiej wygląda dyspozycja Maksyma Drabika, który ustabilizował swoje wyniki na poziomie ok. 1.800 punktu na bieg. Nie jest tajemnicą, że Drabik ma dość trudny charakter, o czym świadczy jego kłótnia z ojcem, Sławomirem. Wielu ekspertów uważa, że swoją osobowością, Maksym ciągnie na dno częstochowskie Lwy. Póki jednak kibice pod Jasną Górą mają z niego pociechę, to nie wydaje się żeby miał zmienić klub.

Zmiana nastąpiła za to na pozycji zawodnika U24. Debiutancki sezon w roli seniora Jakub Miśkowiak zakończył ze średnią biegopunktową wynoszącą zaledwie 1.448. Nie potrafił na dłużej ustabilizować formy, spotkania z dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi przeplatał takimi, w których zdobywał 2-3 punkty. W 2024 roku Miśkowiak będzie bronić barw Stali Gorzów, a jego miejsce zajmie Mads Hansen (zachęcamy do przeczytania WYWIADU jakiego udzielił naszemu portalowi). 24-letni Duńczyk może być nieznany dla części kibiców, jednak pokazał już, że zasługuje na szansę w Ekstralidze. Ostatni rok Hansen spędził w Wybrzeżu Gdańsk i zakończył go ze średnią 1.926 pkt/bieg. Był najlepszym żużlowcem nadmorskiej ekipy, kilkukrotnie przebił barierę 10 punktów. Największym sukcesem Hansena w minionym sezonie było jednak 7 miejsce w zawodach SGP w duńskim Vojens. Ponadto w 2021 roku zdobył brązowy medal Speedway of Nations z Leonem Madsenem oraz Mikkelem Michelsenem.

Także formacja juniorska nie wydaje się najbardziej stabilną w Ekstralidze. Z Włókniarza odszedł Franciszek Karczewski, jeden z dwóch podstawowych młodzieżowców biało-zielonych w minionych rozgrywkach, który w najbliższym sezonie będzie reprezentować Polonię Bydgoszcz. W drugiej połowie sezonu stopniowo do składu był wprowadzany Kacper Halkiewicz i wydaje się, że to on, wraz z Kajetanem Kupcem, będą tworzyć parę juniorską częstochowskich Lwów, choć może bardziej by pasowało określenie Lwiątka. Daleko im do bycia asem w talii Janusza Ślączki, bowiem ich średnie biegopunktowe z 2023 roku to odpowiednio 0.935 Kupca oraz 0.625 Halkiewicza. Wszystko jednak przed nimi, są młodymi juniorami i wciąż nie można ich skreślać. W razie ich złej formy do składu mogą zawsze wskoczyć inni wychowankowie spod Jasnej Góry, na czele z Szymonem Ludwiczakiem.

Skutecznie wytypowanie wyniku Włókniarza wydaje się najtrudniejsze w całej PGE Ekstralidze. Jeżeli Kacper Woryna wróci do poziomu jazdy sprzed dwóch czy trzech lat, Michelsen wróci na poziom średniej powyżej 2 punktów na bieg, a Mads Hansen okaże się strzałem w dziesiątkę działaczy Włókniarza, to częstochowskie Lwy mogą się włączyć do walki o medale. Z drugiej strony, w przypadku obniżenia formy Madsena i Drabika, Włókniarz może być też poważnie zagrożony spadkiem. Najbardziej prawdopodobny jest jednak spokojny środek tabeli.

(autor tekstu: Bartłomiej Chyła)

Grafika: Błażej Chyła

Kadra Włókniarza na sezon 2024:

Leon Madsen (Dania)
Mikkel Michelsen (Dania)
Maksym Drabik (Polska)
Kacper Woryna (Polska)
Mads Hansen (Dania)
(U24)
Anton Karlsson (Szwecja) (U24)
Andrij Rozaliuk (Ukraina) (U24)
Kajetan Kupiec (Polska) (U21)
Kacper Halkiewicz (Polska) (U21)
Szymon Wolski (Polska) (U21)
Szymon Ludwiczak (Polska) (U21)
Bartosz Śmigielski (Polska) (U21)
Igor Nabiałkowski (Polska) (U21)
Cezary Mercik (Polska) (U21)

Typ redakcji: środek tabeli

Stal Gorzów

Grafika: Jurek Marciniak

Stal to jeden z najbardziej znanych i utytułowanych żużlowych klubów w Polsce. Startuje on w rozgrywkach od 1950 r. (w latach 1950-1951 Stal brała udział w PLO- dop. red.). Gorzowska ekipa spędziła w najwyższej klasie rozgrywkowej aż 57 sezonów zdobywając 30 medali (9 złotych, 15 srebrnych i 6 brązowych). W żółto-niebieskich prezentowali się tacy mistrzowie jak m.in.: Edward Jancarz, Zenon Plech, Jerzy Rembas, Bogusław Nowak, Jason Crump, Tony Rickardsson, Tomasz Gollob, Nicki Pedersen czy Bartosz Zmarzlik. Najlepszy czas Stali przypadł na lata 70. Wtedy jej zawodnicy aż pięciokrotnie mogli świętować zdobycie tytułu najlepszej żużlowej drużyny w Polsce. Czarny okres tego zasłużonego klubu miał miejsce w latach 2003-2007, gdy rywalizował na zapleczu elity. Koniec końców Stalowcy zażegnali kryzys i w ostatnich latach nawiązali do swoich najlepszych lat. Od 2008 roku do swojej gablotki dołożyli 9 krążków (w tym 2 złote). Teraz liczą na to, że w nadchodzącym sezonie dołożą do swojej bogatej kolekcji kolejny medal.

Gorzowianie przed sezonem 2023 stracili Bartosza Zmarzlika, którego raczej nie trzeba przedstawiać fanom czarnego sportu. W jego miejsce ściągnięto Oskara Fajfera ze spadającego z 1 ligi Startu Gniezno. Wielu kwestionowało, czy nowy nabytek Żółto-Niebieskich będzie zdobywał chociaż połowę punktów, które gwarantował najlepszy żużlowiec świata. Koniec końców Fajfer zagrał niedowiarkom na nosie i stał się ważnym ogniwem Stalowców. Do tego z świetnej strony prezentowali się Martin Vaculik, Anders Thomsen, Szymon Woźniak i Oskar Paluch, co ostatecznie dało Stali 3 miejsce po fazie zasadniczej. Przed rozpoczęciem minionej kampanii eksperci i kibice zgodnie twierdzili, że ekipa z województwa Lubuskiego nie będzie się liczyć w walce o medale, lecz żużlowcy z Gorzowa postanowili stanowczo zaprzeczyć takiej tezie. Niestety przeszkodziła im w tym kontuzja Thomsena, która była skutkiem fatalnego wypadku Duńczyka podczas rundy Grand Prix w Rydze. Osłabieni Stalowcy przegrali oba pojedynki z Włókniarzem Częstochowa i zakończyli sezon na ćwierćfinale play-offów. Gorzowianie z całą pewnością mogli czuć niedosyt, ale poprzedni sezon w ich wykonaniu należy uznać za obiecujący. Dał on bowiem podstawy do myślenia, że w tym roku medale powinny być w ich zasięgu.

Na stadionie imienia Edwarda Jancarza pozostaną wszyscy liderzy Żółto-Niebieskich, a szwankującą w poprzednim sezonie formację U24 wzmocni Jakub Miśkowiak uchodzący za jeden z największych polskich talentów. Władze i sympatycy gorzowskiego klubu niewątpliwie liczą na to, że 22-latek dołoży swoją cegiełkę do osiągnięcia celu, którym będzie ekstraligowe podium.

Kadra na sezon 2024

Martin Vaculik
Brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata na żużlu z poprzedniego sezonu od 2021 roku jest zdecydowanym liderem gorzowskiej ekipy. O tym, jak mocna jest jego pozycja w Stali niech świadczy fakt, że rok temu przejął kapitańską opaskę po Bartoszu Zmarzliku. Słowak w poprzedniej kampanii po raz kolejny udowodnił, że należy do najlepszych zawodników globu wykręcając średnią 2,274 pkt/bieg. W tym sezonie jego zadaniem będzie podtrzymanie dobrej dyspozycji i zdobywanie jak największej liczby punktów, które z całą pewnością pomogą Żółto-Niebieskim w walce o medale.

Anders Thomsen
30-letni Duńczyk przez kilka sezonów zdołał ugruntować swoją pozycję w elicie i przebojem wdarł się do światowej czołówki. W ciągu 5 lat spędzonych na stadionie imienia Edwarda Jancarza reprezentant kraju Hamleta skradł serca gorzowskich kibiców i zaczął stanowić o sile Stali. Poprzednie rozgrywki były dla Thomsena słodko gorzkie. Z jednej strony zachwycał kibiców swoją widowiskową jazdą i uzyskał najlepszą średnią w swoich ekstraligowych startach (2,155 pkt/bieg), jednakże w sierpniu podczas rundy Grand Prix w Rydze zaliczył fatalny upadek, który wykluczył go z jazdy do końca sezonu. Ten pechowy incydent znacznie osłabił siłę rażenia gorzowskiego zespołu, który w ćwierćfinale play-offów musiał uznać wyższość Włókniarza Częstochowa. W tym roku sympatyczny Duńczyk ponownie będzie stanowić o sile Żółto-Niebieskich postara się doprowadzić ich do upragnionego ligowego podium.

Mathias Pollestad
Młody Norweg prawdopodobnie będzie pierwszym zmiennikiem na wypadek, gdyby któryś z seniorów doznał kontuzji. 19-latek przede wszystkim ma się ogrywać w Ekstralidze U24 i przebić swoje zeszłoroczne osiągnięcia. Już w zeszłym roku pokazywał, że drzemią w nim spore możliwości, więc fani trzymają za niego kciuki, aby zrobił kolejny krok do przodu.

Szymon Woźniak
Zawodnik urodzony w Tucholi od sezonu 2018 jest solidnym punktem Stali, a w poprzednim roku stał się nawet jednym z jej liderów. Zeszłoroczna średnia 1,974 pkt/bieg stawia go w gronie najlepszych polskich seniorów. W nadchodzących rozgrywkach Indywidualny Mistrz Polski na żużlu z 2017 roku będzie musiał potwierdzić swoją mocną pozycję w drużynie i poradzić sobie z jazdą na trzech frontach, gdyż do jazdy w Polsce i Szwecji dojdą mu zmagania w cyklu Grand Prix.

Oskar Fajfer
Przed poprzednim sezonem eksperci i kibice zgodnie skazywali wychowanka Startu Gniezno na pożarcie po ośmioletnim rozbracie z elitą. Raczej nikt nie przypuszczał, że stanie się istotnym elementem w gorzowskiej układance. 29-latek postanowił jednak zagrać wszystkim niedowiarkom na nosie. Już od pierwszej kolejki dobrze wywiązywał się z roli bycia mocną drugą linią. Warto też dodać, że niejednokrotnie ratował Stal z opresji, gdy któryś z trzech wspomnianych wyżej liderów miał słabszy dzień. To wszystko zaowocowało średnią 1,763 pkt/bieg i przedłużeniem kontraktu z Żółto-Niebieskimi o 2 lata. Kibice z Gorzowa liczą na to, że Fajfer w tym roku podtrzyma dobrą passę i pomoże ich ulubionej drużynie w zdobyciu medalu.

Jakub Miśkowiak
Indywidualny mistrz świata juniorów z 2021 roku jak na razie nie może być zadowolny ze swojej formy po przejściu w wiek seniora. W minionej kampanii żużlowiec urodzony w Rawiczu spisywał się poniżej oczekiwiań (średnia 1,448 pkt/bieg) i postanowił zmienić otoczenie. Po pięciu latach spędzonych w Częstochowie odszedł z Włókniarza i zasilił szeregi gorzowskiej Stali. W niej ma wzmocnić formację U24, która w zeszłym sezonie była jej piętą achillesową. W Gorzowie mają nadzieję, że 22-latek uwolni swój wielki potencjał i stanie się ważnym ogniwem Stalowców.

Oskar Paluch
Złote dziecko gorzowskiego żużla musiało się mierzyć z większymi oczekiwaniami kibiców niż w swoim debiutanckim sezonie i można powiedzieć, że im sprostało. Średnia 1,365 pkt/bieg stawia go w ścisłej czołówce juniorów w całej Ekstralidze. Warto przypomnieć, że mowa tutaj o zaledwie 17-letnim żużlowcu. To sprawia, że zaczyna się go porównywać do Bartosza Zmarzlika. Lider młodzieżowej formacji Stali musi jednak mieć głowę na karku i ciężko pracować, aby w tegorocznych rozgrywkach wykręcić jeszcze lepsze statystyki.

Jakub Stojanowski
Zawodnik, który swoją przygodę z czarnym sportem rozpoczął w Danii już od kilku lat prezentuje się na polskich torach, ale nie odniósł jeszcze żadnych spektakularnych sukcesów. Mimo tego w poprzedniej kampanii poczynił znaczący progres względem wcześniejszych lat i stał się filarem drugiej drużyny Stali, która wygrała Ekstraligę U24. Dzięki dobrym wynikom w młodzieżowych rozgrywkach Stojanowski wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Żółto-Niebieskich i ma być drugim podstawowym juniorem obok Oskara Palucha. Przede wszystkim będzie miał za zadanie godnie zastąpić Mateusza Bartkowiaka lub nawet przebić jego osiągnięcia. Nadchodzący sezon będzie kluczowy dla dalszego przebiegu kariery 21-latka, gdyż po jego zakończeniu stanie się zawodnikiem U24 i zainteresowanie klubów jego osobą będzie w dużej mierze zależało od jego wyników w tym roku.

Mikołaj Krok, Denis Andrzejczak, Piotr Piotrowski-Prędki, Oskar Chatłas, Leon Szlegiel
Każdy z powyższej piątki zdał egzamin na licencję Ż pod koniec minionego sezonu, więc na razie nie wiadomo czego się spodziewać po tych młodych wychowankach Stali. Na szczególną uwagę zasługują Krok i Andrzejczak, którzy mogą się pochwalić dobrymi wynikami w kategorii 250cc. Być może to oni za parę lat będą stanowić o sile gorzowskiej ekipy. Póki co jednak są za młodzi, aby rywalizować w Ekstralidze, dlatego pozostaje im rywalizacja w DMPJ. Przez to w pierwszej części sezonu trzecim w kolejce juniorem prawdopodobnie będzie Piotrowski-Prędki lub Chatłas.

Przed Stalą sezon, w którym powinna powrócić do grona ekstraligowych faworytów. Jeśli każdy z jej zawodników pojedzie na miarę swoich możliwości, to zapewne zakończy ligowe zmagania w strefie medalowej. Formacja zagranicznych seniorów Żółto-Niebieskich prezentuje się naprawdę okazale i to samo można powiedzieć o zawodnikach krajowych. Wygląda na to, że Jakub Miśkowiak będzie pewniejszym ogniwem na pozycji U24 niż Wiktor Jasiński. Z całą pewnością zdecydowanym liderem formacji młodzieżowej będzie Oskar Paluch. Zagadką może być za to postawa Jakuba Stojanowskiego. To jednak nie zmienia faktu, że Stal powinna się liczyć w walce o najwyższe laury. Kibice i władze klubu mają nadzieję, że w przeciwieństwie do poprzednich lat w tym sezonie ich ulubieńcom nie będą się przytrafiać żadne kontuzje.

Kadra zespołu:

Zagraniczni seniorzy (kolejno: kraj, data urodzenia, średnia z poprzedniego sezonu, kluby za granicą):

Martin Vaculik – Słowacja; 05.04.1990 r.; 2,274 pkt/bieg; SC Dynamax Žarnovica (Czechy)
Anders Thomsen – Dania; 01.01.1994 r.; 2,155 pkt/bieg; Sønderjylland Elite Speedway (Dania), SC Dynamax Žarnovica (Czechy)
Mathias Pollestad (U24) – Norwegia; 21.11.2004 r.; 0,533 pkt/bieg (n ); Indianerna Kumla (Szwecja)

Polscy seniorzy:

Szymon Woźniak – Polska; 06.05, 1993 r.; 1,974 pkt/bieg; Indianerna Kumla (Szwecja), SC Dynamax Žarnovica (Czechy)
Oskar Fajfer – Polska; 30.04.1994 r.; 1,763 pkt/bieg; Piraterna Motala (Szwecja), SC Dynamax Žarnovica (Czechy)
Jakub Miśkowiak (U24) – Polska; 03.08.2021 r.; 1,448 pkt/bieg; Vargarna Speedway (Szwecja), Region Varde Elitesport (Dania)

Juniorzy:

Oskar Paluch – Polska; 07.06.2006 r.; 1,365 pkt/bieg; Gislaved Speedway (Szwecja)
Jakub Stojanowski- Polska; 30.06.2003 r.; 0,545 pkt/bieg (n )
Mikołaj Krok – Polska; 01.07.2008 r.
Denis Andrzejczak – Polska; 26.09.2008 r.
Piotr Piotrowski – Prędki – Polska; 05.11.2007 r.
Oskar Chatłas – Polska; 19.09.2007 r.
Leon Szlegiel – Polska; 16.09.2008 r.

Grafika: Błażej Chyła

10 ostatnich lat w historii Stali:

2014 – 1 miejsce w Ekstralidze
2015 – 6 miejsce w Ekstralidze
2016 – 1 miejsce w Ekstralidze
2017 – 3 miejsce w Ekstralidze
2018 – 2 miejsce w Ekstralidze
2019 – 7 miejsce w Ekstralidze; wygrane baraże o Ekstraligę z Ostrovią
2020 – 2 miejsce w Ekstralidze
2021 – 3 miejsce w Ekstralidze
2022 – 2 miejsce w Ekstralidze
2023 – 5 miejsce w Ekstralidze

(autor tekstu: Szymon Rutkowski)

Typ redakcji: walka o medal

Unia Leszno

Grafika: Jurek Marciniak

Założony w 1938 roku klub z Wielkopolski śmiało można uznać za najbardziej utytułowany na zużlowej mapie Polski. 65 sezonów spędzonych w elicie i 33 medale (w tym 18 złotych, 8 srebrnych oraz 7 brązowych) drużynowych mistrzostw Polski mówią same za siebie. Na szczególną uwagę zasługuje niesamowita passa leszczynian z lat 2017-2020, gdy przez 4 lata nie schodzili z mistrzowskiego tronu. To nie był jedyny taki przypadek w historii Unii. Swego czasu jej żużlowcy potrafili być na szczycie ligowego podium aż… 6 razy z rzędu (lata 1949-1954)! W dodatku leszczynianie są znani z tego, że wychowali wielu znakomitych zawodników takich jak np.: Roman Jankowski (który de facto sam dzisiaj odpowiada za szkolenie młodzieży w Unii), Zenon Kasprzak, Damian Baliński, Krzysztof Kasprzak, Jarosław Hampel, Piotr i Przemysław Pawliccy czy Dominik Kubera. Łatkę najlepiej szkolącego klubu w Polsce zachowali aż do tej pory.
Od 2021 roku Unia nie zdołała zdobyć żadnego medalu i stała się ligowym średniakiem. Na razie nic nie wskazuje na to, aby jej sytuacja miała ulec poprawie w najbliższej przyszłości.

Po nieudanym sezonie 2022 leszczynianie przystępowali do nowych rozgrywek z pozycji underdoga. Mimo tego zaczęli je całkiem udanie pokonując dwóch rywali w walce o utrzymanie- Wilki Krosno i GKM Grudziądz. Na grudziądzkim torze poważnej kontuzji doznał Chris Holder, ale bez niego Byki zwyciężyły z Apatorem Toruń. Niestety pech w dalszym ciągu nie odpuszczał podopiecznym Piotra Barona. W dalszej fazie sezonu z urazami zmagali się Nazar Parnicki, Grzegorz Zengota i Janusz Kołodziej. To mocno osłabiło drużynę, która przegrała kilka spotkań z rzędu. Jednakże po powrocie liderów Unia powróciła do dovrej dyspozycji. Na własnym torze rozgromiła GKM, a kolejkę później sensacyjnie wyszła zwycięsko ze starcia z wrocławską Spartą, która do tamtej pory pozostawała jedyną niepokonaną ekipą w Ekstralidze. To zagwarantowało leszczynianom nie tylko ligowy byt, ale i również jazdę w play-offach. Tam ponownie spotkali się ze Spartanami, lecz tym razem nie zdołali przechylić szali na swoją korzyść. Tym razem 6 miejsce w tabeli raczej zadowoliło Biało-Niebieskich. Udało im się przetrwać plagę kontuzji i zameldować się w play-offach na przekór kibicom i ekspertom, którzy skazywali ich na walkę o utrzymanie do ostatniej kolejki.

W szeregach Byków przed nadchodzącymi rozgrywkami doszło tylko do dwóch zmian. Jaimona Lidsey’a na pozycji U24 zastąpił jego rodak- Keynan Rew. 21-latek w 1 lidze w barwach Wybrzeża Gdańsk prezentował się z przyzwoitej strony i w Lesznie mają nadzieję, że będzie gwarantem solidności także w Ekstralidze. Z Unią pożegnał się również inny Australijczyk- Chris Holder. W jego miejsce ściągnięto Andrzeja Lebiediewa, który chce się zadomowić w elicie. Ambitny Łotysz ma być jednym z liderów ekipy Rafała Okoniewskiego, który na stanowisku trenera zastąpił Piotra Barona.

Kadra na sezon 2024:

Andrzej Lebiediew
Zawodnik rodem z Łotwy ma za sobą słodko-gorzki sezon. Jego Wilki Krosno pożegnały z Ekstraligą, ale on zaprezentował się z na tyle dobrej strony, że nie mógł narzekać na brak ofert od klubów z najlepszej ligi świata. Ostatecznie podpisał kontrakt z Unią. W dodatku organizatorzy cyklu Grand Prix zdecydowali się przyznać mu dziką kartę gwarantującą stałe uczestnictwo w zmaganiach o tytuł najlepszego żużlowca na świecie. To może podziałać mobilizująco na 29-latka, który jeszcze niedawno narzekał na brak możliwości rywalizacji z czołowymi zawodnikami globy. W rym roku wychowanek Lokomotivu Daugavpils postara się sprawić, że kibice będą go kojarzyć nie tylko z legendarnej już reklamy pewnej sieci sklepów budowlano-ogrodnicztch, ale i również z doskonałej postawy na torze.

Keynan Rew
Młody żużlowiec z Antypodów jest związany z Unią już od kilku lat, ale władze klubu zwykle oddawały go na wypożyczenie do niższych lig. Po niezłych sezonach w Rawiczu, Krośnie i Gdańsku nareszcie dostał szansę w Lesznie. Tym razem prezes Piotr Rusiecki nie szukał zastępstwa za Jaimona Lidsey’a na pozycji U24 w innych drużynach i postanowił zaufać zawodnikowi, który już wcześniej pojawiał się w kadrze Byków. Nie brakuje opinii, że Australijczyka rzucono na zbyt głęboką wodę. Mimo tego spróbuje on pokazać niedowiarkom, że grubo się mylili i wykręcić jak najlepsze statystyki.

Nazar Parnicki
Utalentowany Ukrainiec przybył do Polski tuż po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą. Niedługo po tym przygarnął go klub z Leszna, który tym samym podjął świetna decyzję. 17-latek zachwycał w rozgrywkach juniorskich oraz w Ekstralidze U24 i pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał. W domowym meczu z Apatorem Toruń zszokował całą żużlową Polskę. Dwa razy udało mu się przyjechać na metę na pierwszej pozycji pokonując m.in. Pawła Przedpełskiego i Roberta Lamberta. Teraz sympatycy Byków mają nadzieję, że Parnicki w zblizającym się wielkimi krokami sezonie również sprawi kilka pozytywnych niespodzianek.

Janusz Kołodziej
Wychowanek Unii Tarnów nadal nie przestaje zachwycać kibiców swoją fantastyczną jazdą. W poprzedniej kampanii był trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem w całej Ekstralidze (średnia 2,333 pkt/bieg)! Bez jego kapitalnej postawy leszczynianom byłoby niezwykle trudno pozostać w elicie. Ku uciesze kibiców z Leszna czarodziej żużlowych torów nie zamierza się nigdzie ruszać i pozostaje lojalny Bykom. Zawodnik, który święcił triumfy z Unią w latach 2010 i 2017-2020 tym ma poprowadzić swoją ekipę do zachowania ligowego bytu. Nie wiadomo, czy ta misja zakończy się powodzeniem, ale jedno jest pewne- z 39-latkiem powinni się liczyć wszyscy ekstraligowcy.

Grzegorz Zengota
W marcu 2019 roku żużlowiec z Zielonej Góry odniósł fatalną kontuzję podczas treningu motocrossowego. Lekarze nie dawali mu najmniejszych szans na powrót do czarnego sportu. Mimo tego Zengi nie złożył broni i po wielu miesiącach ciężkiej pracy nareszcie wrócił do uprawiania swojego ukochanego sportu. Na pierwszoligowym poziomie spisywał na tyle solidnie, że zgłosiła się po niego Unia. Eksperci twierdzili, że Zengota nie odnajdzie się w elicie po powrocie do niej po czterech sezonach przerwy. Jednakże 35-latek uciszył swoich krytyków i pojechał jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. Nieoczekiwanie stał się jednym z liderów Byków i miał spory wkład w ich awans do fazy play-off. Jeśli w tym roku podtrzyma dobrą dyspozycję, to jego historia będzie idealnym dowodem na to, że nigdy nie należy się poddawać.

Bartosz Smektała
Wychowanek Unii wrócił do domu po dwóch nieudanych latach w częstochowskim Włókniarzu. W Lesznie wszyscy liczyli na to, że w swoim macierzystym klubie odżyje i odzyska przebojowość z czasów juniorskich. Popularny Smyk miał jednak spore wahania formy. Bardzo dobre mecze przeplatał słabymi. Mimo tego władze klubu zdecydowały się przedłużyć współpracę z zawodnikiem, który stawiał swoje pierwsze kroki właśnie u nich. Oczekiwania wobec Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów z 2019 roku na pewno są wysokie. Wydaje się, że może im sprostać po przynajmniej częściowym ustabilizowaniu swojej dyspozycji.

Damian Ratajczak
18-latek to kolejny leszczyński talent, który żużlowego fachu uczył się pod okiem trenera Romana Jankowskiego. Poświęca mu się sporo uwagi już od jego pierwszych startów w Ekstralidze. Brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów z poprzedniego roku od swojego premierowego sezonu punktuje na dobrym jak na juniora poziomie. Mimo tego nie widać większego postępu w jego statystykach. Teraz Ratajczak wreszcie ma zrobić porządny krok do przodu. Kluczem do progresu może być praca nad startami, które do tej pory były piętą achillesową lidera młodzieżowej formacji Byków.

Antoni Mencel
W poprzednim sezonie 18-letni żużlowiec miał być tylko rezerwowym, lecz nieoczekiwanie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Zapracował sobie na to dobrą postawą w DMPJ i Ekstralidze U24. W najlepszej lidze świata również nie zawodził i bez zarzutu wykonywał swoje zadania. W rozgrywkach 2024 powinien szukać punktów zwłaszcza w wyścigach juniorskich. To może dać leszczynianom przewagę w walce o ligowy byt.

Hubert Jabłoński
Po jego doskonałym debiucie w Ekstralidze wydawało się, że może podbić najlepszą ligę świata w naprawdę szybkim tempie. Później jednak jego rozwój nieco wyhamował, co sprawiło, że stracił miejsce w wyjściowiej siódemce. W tym roku spróbuje odbudować swoją pozycję.

Marcel Juskowiak, Jakub Żurek, Kuba Wojtyńka, Krzysztof Skorczyk, Emil Konieczny, Krystian Buczyński, Kamil Witkowski
Każdy z tych młodych chłopaków zdał egzamin na licencję Ż stosunkowo niedawno. Ich celem na ten sezon będzie jak najlepsza jazda w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów i Ekstralidze U24.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Unia po raz kolejny powalczy o pozostanie w Ekstralidze. Gwarantem cennych punktów bez cienia wątpliwości będzie Kołodziej. Leszczynianom brakuje jednak drugiego pewnego lidera. Niewykluczone, że zostanie nim ktoś z trójki Lebiediew-Zengota-Smektała. Zagadkę stanowi postawa Keynana Rew, którego doświadczenie w elicie jest znikome. O miejsce w składzie rywalizować z nim będzie Parnicki. Atutem leszczynian mogą być juniorzy, którzy powinni robić różnicę w starciach ze swoimi rówieśnikami. Punkty wychowanków Unii mogą mieć nieocenione znaczenie w kontekście walki o ekstraligowy byt.

Kadra zespołu:

Zagraniczni seniorzy
(kolejno: kraj, data urodzenia, średnia z poprzedniego sezonu, kluby za granicą):

Andrzej Lebiediew- Łotwa; 04.11.1994 r.; 1,697 pkt/bieg; Dackarna Malilla (Szwecja), Team Fjelsted (Dania), AMK ZP Pardubice (Czechy)
Keynan Rew (U24)- Australia; 02.04.2003 r.; 1,667 pkt/bieg (1 liga); Ipswich Witches (Wielka Brytania), Sønderjylland Elite Speedway (Dania)
Nazar Parnicki- Ukraina; 13.10.2006 r.; 0,769 pkt/bieg (n )

Krajowi seniorzy:

Janusz Kołodziej- Polska; 27.05.1984 r.; 2,333 pkt/bieg
Grzegorz Zengota- Polska; 29.08.1988 r.; 1,804 pkt/bieg; Smederna Eksilstuna (Szwecja)
Bartosz Smektała- Polska; 22.08.1998 r.; 1,667 pkt/bieg; Vastervik Speedway (Szwecja); Team Fjelsted (Dania)

Juniorzy:

Damian Ratajczak- Polska; 23.05.2005 r.; 1,182 pkt/bieg; Gislaved Speedway (Szwecja)
Antoni Mencel- Polska; 15.10.2005 r.; 0,795 pkt/bieg
Hubert Jabłoński- Polska; 02.02.2006 r.; 0,769 pkt/bieg
Jakub Żurek- Polska; 20.05.2007 r.
Kuba Wojtyńka- Polska; 21.02.2008 r.
Marcel Juskowiak- Polska
Krzysztof Skorczyk- Polska
Emil Konieczny- Polska
Krystian Buczyński- Polska
Kamil Witkowski – Polska

Grafika: Błażej Chyła

10 ostatnich lat w historii Unii:

2014- 2 miejsce w Ekstralidze
2015- 1 miejsce w Ekstralidze
2016- 7 miejsce w Ekstralidze
2017- 1 miejsce w Ekstralidze
2018- 1 miejsce w Ekstralidze
2019- 1 miejsce w Ekstralidze
2020- 1 miejsce w Ekstralidze
2021- 4 miejsce w Ekstralidze
2022- 6 miejsce w Ekstralidze
2023- 6 miejsce w Ekstralidze

(autor tekstu: Szymon Rutkowski)

Typ redakcji: walka o utrzymanie oraz fazę play off

GKM Grudziądz

Grafika: Jurek Marciniak

Historia grudziądzkiego żużla sięga jeszcze lat przedwojennych. W 1924 przy miejscowej Olimpii utworzono sekcję motocyklową, zaś sześć lat później rozegrano pierwsze zawody w dirt tracku. Po wojnie, gdy w 1948 roku wystartowały rozgrywki ligowe, wzięła w nich udział również Olimpia. Zespół z Grudziądza w debiutanckim sezonie zajął trzecie miejsce. Lepsze były tylko kluby z Warszawy i Leszna. Drużyna żużlowa w Grudziądzu funkcjonowała jeszcze przez dwa lata jako Olimpia-Unia i Unia. Później przyszła reorganizacja rozgrywek żużlowych. Za drużyny żużlowe miały odpowiadać zrzeszenia sportowe i każde miało wystawić tylko jeden zespół. W przypadku Unii na siedzibę klubu wybrano Leszno i sekcja w Grudziądzu odeszła w niebyt. Powrót czarnego sportu do Grudziądza to zasługa Stali Toruń. Po awansie do I ligi w Grodzie Kopernika było zbyt wielu zawodników postanowiono więc stworzyć drużynę w Grudziądzu. W 1977 jako GSŻ przystąpiła ona do rozgrywek ligowych, a po dwóch latach usamodzielniła się i zmieniła nazwę na GKM. Od 1977 roku drużyna z Grudziądza nieprzerwanie startuje w rozgrywkach ligowych, jednak nie nawiązała do tej pory do sukcesu z 1948 roku. Ostatnimi czasy nad GKM ciąży swoista “klątwa” play-offów. Nie jest on w stanie wywalczyć awansu do fazy pucharowej. Przed spadkiem z Ekstraligi też się póki co ratuje i tym samym od kilku sezonów ciągle balansuje pomiędzy marzeniami o upragnionych play offach a widmem degradacji.

Miniony sezon w Grudziądzu również naznaczony był piętnem walki o utrzymanie. Na półmetku fazy zasadniczej GKM miał zaledwie jeden punkt w tabeli i zdawało się, że może pożegnać się z Ekstraligą. Potem jednak nastąpiło sensacyjne zwycięstwo z Motorem Lublin i karty się odwróciły. Dzięki wiktoriom nad Apatorem Toruń i będącymi bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie Wilkami Krosno, GKM po raz kolejny zdołał zachować miejsce w elicie. Do awansu do play-off znów mu trochę zabrakło, jednak w obliczu marnego początku, siódme miejsce w tabeli nie jest wcale takim złym wynikiem.

Po sezonie doszło do sporych przemeblowań w składzie GKM. Ekipę z Grudziądza opuścili Duńczycy: Nicki Pedersen i Fredrik Jakobsen, krajowy senior Gleb Czugunow, oraz junior Wiktor Rafalski, którzy zdecydowali się zejść ligę niżej. Grudziądzki klub poczynił również parę wzmocnień. W GKM zdecydowanie postawiono na Australijczyków. Do Maxa Fricke’a dołączyli jego rodacy – Jason Doyle i Jaimon Lidsey, którzy przybyli odpowiednio z Krosna i Leszna. Do tego z wypożyczeń powrócili do Grudziądza Kevin Małkiewicz i Kacper Warduliński. Miejsce Jakobsena na pozycji u24 zajmie Kacper Pludra, który skończył właśnie wiek juniora.
Mimo przejścia kategorię wiekową wyżej Pludry i odejścia Rafalskiego kadra młodzieżowa GKMu pozostaje szeroka, dlatego też Grudziądzanie zdecydowali się na wypożyczenie do niższych lig Seweryna Orgackiego i Konrada Pawłowskiego. Pierwszy z nich zbierać będzie szlify na torach 2. Ekstraligi w barwach Orła Łódź,  natomiast Pawłowski przywdzieje w tym roku kevlar startującej na najniższym poziomie rozgrywkowym Polonii Piła.

GKM Australijczykami stoi. Trzech zawodników z Antypodów tworzy formację zagraniczną grudziądzkiego klubu i wydaje się to być najsilniejsza część tego zespołu. Sposób budowy drużyny można powiedzieć, że jest lustrzanym odbiciem taktyki Falubazu. W Zielonej Górze postawili na trzech krajowych seniorów z czego na dwóch, Piotrze Pawlickim i Jarosławie Hampelu, spocznie największą odpowiedzialność za wynik Falubazu. W przypadku ekipy z Grudziądza rolę to spełnić ma formacja zagraniczna. Max Fricke i Jason Doyle, legitymujący się średnią odpowiednio 2,000 i 1,987 punktu na bieg, wezmą na swoje barki rolę liderów i popchną zespół do przodu. Nie będą to może tacy zawodnicy jak Zmarzlik czy Saifutdinow, ale dla klubu walczącego o utrzymanie powinni wystarczyć, zwłaszcza, że będą się nawzajem uzupełniać. Do tego dochodzi jeszcze Jaimon Lidsey, który jest co prawda dużo słabszy od dwóch pozostałych Australijczyków, ale o ile nie zanotuje regresu formy, to nadaje się na solidną drugą linię zespołu. Trzydzieste pierwsze miejsce w lidze i średnia 1,622 wyglądają obiecująco. Trzeba oczywiście pamiętać, że do tej pory Lidsey całą ekstraligową karierę spędził w Lesznie, istnieje więc ryzyko, że zmiana otoczenia odbije się na jego wynikach. Kibice z Grudziądza mogą chyba jednak spać spokojnie. Gleb Czugunow, który w poprzednim sezonie w podobnych okolicznościach zmienił Spartę Wrocław na GKM, w nowym środowisku minimalnie poprawił swoją średnią względem 2022 roku. Zobaczymy jak będzie w przypadku Australijczyka. W przypadku jego dobrej formy, kto wie, może GKM nie tylko przedłuży swój ekstraligowy byt, ale nawet wreszcie sięgnie po wymarzone play offy.

Jeśli chodzi o krajowych seniorów, to również nie wygląda to najgorzej. Jeżdżący z polskim paszportem Wadim Tarasienko w debiutanckim sezonie w Ekstralidze zdołał się znaleźć w gronie trzydziestu najlepszych zawodników. Co prawda ponad połowa jego spotkań łapie się w przedziale 5 – 8 punktów (wliczając w to bonusy), ale miewa też zdobycze dwucyfrowe, jak chociażby w meczu przeciwko Unii Leszno. Zresztą to nie on ma być na co dzień liderem zespołu. Jego zadaniem jest zapewnianie odpowiedniego wsparcia punktowego Doyle’owi i Fricke’owi. Z tym powinien sobie poradzić. Drugim krajowym seniorem w GKMie jest Kacper Pludra, który pełni równocześnie rolę zawodnika u24. Jeśli szukać słabych punktów zespołu, to właśnie on może być jednym z nich. W zeszłym roku był trzecim juniorem w lidze, ale teraz będzie musiał oswoić się z nową rzeczywistością. W 2023 roku wykręcił średnią 1,393 punktu na bieg. Po odjęciu zdobyczy z wyścigów młodzieżowych wyniesie ona 1,214. Z zeszłorocznych podstawowych żużlowców do lat dwudziestu czterech gorszą miał tylko Wiktor Jasiński. Oczywiście tych liczb nie można przekładać aż tak dosłownie. Sezon sezonowi nierówny, a Pludra zapewne poczynił inwestycje sprzętowe. Na jego korzyść przemawia też doświadczenie, które zdobył w dodatkowych biegach przeciwko seniorom, gdzie zdążył już pokazać, że rywalizacja z bardziej utytułowanymi zawodnikami nie jest mu straszna.

Miejsce Kacpra Pludry w formacji juniorskiej zajmie Kevin Małkiewicz. Może jego średnia z poprzedniego sezonu (0,760) nie powala na kolana, jednak praktyka zdobyta w fazie play off w barwach Sparty Wrocław jeżdżąc przeciwko najlepszym zawodnikom w lidze, na pewno zaprocentuje. W parze z Małkiewiczem pojedzie zapewne Kacper Łobodziński. W minionym sezonie legitymował się on średnią równo 1,000.

Celem GKMu tak jak co roku będzie awans o play off, choć jednocześnie drużyna będzie walczyć o to, aby w ogóle utrzymać się w lidze. Dla kibiców GKMu takie balansowanie na granicy marzeń i koszmarów to nic niwego. Jaki będzie finał tych zmagań? Przy odrobinie pomyślnych wiatrów, jeśli wszystko zagra, Grudziądzanie są w stanie wywalczyć szóste miejsce i osiagnąć wyśnioną fazę pucharową Jak nie teraz, po wzmocnieniu się Doylem i Lidseyem, to kiedy? Jednocześnie, choć to mniej prawdopodobne, nie można jednak wykluczać czarnego scenariusza i spadku z ligi. Falubaz i Unia nie oddadzą Grudziądzanom pola walki za darmo.

(autor tekstu: Krzysztof P)

Grafika: Błażej Chyła

Skład GKMu na sezon 2024:

Max Fricke (Australia)
Jason Doyle (Australia)
Jaimon Lidsey (Australia)
Wadim Tarasienko (Polska)
Kacper Pludra (Polska) (U24)
Kacper Łobodziński (Polska) (U21)
Kevin Małkiewicz (Polska) (U21)
Kacper Warduliński (Polska) (U21)
Oliwier Kazimierski (Polska) (U21)
Jan Przanowski (Polska) (U21)

Typ redakcji: walka o utrzymanie oraz fazę play off

Falubaz Zielona Góra

Grafika: Jurek Marciniak

Żużel w Winnym Grodzie pojawił się po wojnie. Pierwsze zawody odbyły się w październiku 1946 roku. Na początku pieczę nad zielonogórskim sportem motocyklowym trzymał Milicyjny Klub Sportowy, jednak w 1947 sekcja żużlowa w Zielonej Górze stała się filią Unii Poznań. Przez kilka lat startowali oni w Poznańskiej Lidze Okręgowej. Po 1954 roku nastąpiła przerwał w funkcjonowaniu zielonogórskiego speedwaya, jednak już w 1957 roku liga wróciła do Zielonej Góry. Cztery lata później klub objęła patronatem Lubuska Fabryka Zgrzeblarek Bawełnianych, zaś w 1973 roku po raz pierwszy pojawiła się legendarna dziś nazwa Falubaz. Później miana zespołu się wielokrotnie zmieniały, jednak ta zapisała się najbardziej w świadomości żużlowej społeczności i dziś znów funkcjonuje. W ciągu wielu lat występów ligowych zielonogórska drużyna zdążyła zdobyć czternaście medali, w tym siedem złotych (do tego dwa srebrne i pięć brązowych), co plasuje Falubaz na piątym miejscu w klasyfikacji medalowej Drużynowych Mistrzostw Polski i czyni jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w naszym kraju. Oprócz sukcesów w rozgrywkach ligowych Zielonogórzanie mogą pochwalić się również licznymi sukcesami w innych rozgrywkach. DMPJ, MPPK, MMPPK – te wszystkie turnieje, i nie tylko te, padały łupem zawodników Falubazu. “Motomyszy” mogą się nawet pochwalić dwoma trzecimi miejsca w dość nietypowych jak na realia czarnego sportu międzynarodowych rozgrywkach klubowych. W 2010 stanęły na najniższym stopniu podium Klubowego Puchary Europy, zaś w 2014 sięgnęły po brązowe medale World Speedway League. Falubaz to także liczne sukcesy indywidualne i wybitni zawodnicy tworzący drużynę. Do największych legend zielonogórskiego klubu należą chociażby Andrzej Huszcza, Maciej Jaworek, Jan Krzystyniak czy pełniący obecnie funkcję dyrektora sportowego Falubazu Piotr Protasiewicz.

W 2021 roku drużyna z Zielonej Góry spadła z Ekstraligi. Pomimo zbudowania silnego składu, Falubazowi nie udał się błyskawiczny powrót do elity. W 2022 przegrali finał o awans z Wilkami Krosno i na kolejny sezon Zielonogórzanie musieli walczyć w 1. Lidze. To co dwa lata temu nie doszło do skutku, w minionym roku już się udało. Przez rundę zasadniczą przeszli jak burza wygrywając wszystkie czternaście spotkań. W play offach również nie było na nich mocnych. Wybrzeże Gdańsk, Arged Melasa Ostrów Wielkopolski i ROW Rybnik musiały kolejno uznać wyższość Falubazu. Trzech zawodników z zielonogórskiego klubu w czołowej piątce najlepszych średnich biegopunktowych na zapleczy Ekstraligi mówi samo za siebie.

Mimo to po awansie do Ekstraligi konieczne były wzmocnienia. Kadrę Falubazu zasilił między innymi Jarosław Hampel, który w minionym sezonie w barwach Motoru Lublin sięgnął po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Do zespołu z Zielonej Góry przyszedł również dotychczasowy zawodnik wicemistrzów z Wrocławia – Piotr Pawlicki. Dołączył on do swojego brata Przemysława, który w Falubazie jeździ już od roku. Ostatni raz bracia Pawliccy startowali w Polsce w barwach tego samego klubu jeszcze w 2015 roku, kiedy to obaj zdobywali punkty dla Unii Leszno. Później Przemysław odszedł do Stali Gorzów i ich drogi w polskiej lidze się rozeszły. Teraz po ośmiu latach znów będą występować razem. Oprócz Pawlickiego i Hampela do kadry Falubazu dołączył również Jan Kvech, który wrócił z wypożyczenia do Rybnika i będzie jeździł w Zielonej Górze jako zawodnik u24. “Motomyszy” wzmocniły się również na pozycjach juniorskich. Do Falubazu dołączyli Oskar Hurysz, Krzysztof Sadurski i Mateusz Łopuski. Przybyli oni odpowiednio ze Stali Gorzów, Wilków Krosno i Wybrzeża Gdańsk. Tyle jeśli chodzi o wzmocnienia, byli jednak również żużlowcy, którzy opuścili szeregi Falubazu. Krzysztof Buczkowski odszedł do Bydgoszczy, Luke Becker podpisał kontrakt w Orle Łódź, zaś Rohan Tungate znalazł zatrudnienie w ROWie Rybnik. Nowe kluby znaleźli również Wiktor Trofimow i Dawid Rempała.

W nadchodzącym sezonie dużym znakiem zapytania w przypadku Falubazu wydają się być żużlowcy zagraniczni. W wyjściowym składzie znajdzie się ich zapewne dwóch: Rasmus Jensen i wspomniany już wcześniej Jan Kvech. Jensen na zapleczu Ekstraligi radził sobie co prawda wyśmienicie i był tam trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem, jednak przeskok między poziomami rozgrywkowym jest spory i nie każdy mu podoła. W tym roku Oskar Fajfer czy Wadim Tarasienko dali sobie radę, ale rok wcześniej David Bellego już nie do końca. Każde takie przejście, każdy taki debiut to oddzielna historia i choć jest on szansą, to obarcza go też spore ryzyko. Czy trzydziestoletni Duńczyk podoła czekającemu go wyzwaniu? Trudno powiedzieć. Do tego dochodzi Jan Kvech. Młody Czech na tle innych zawodników u24 wydaje się być naprawdę mocnym punktem. Możliwe, że obok Mateusza Cierniaka jednym z najlepszych na tej pozycji. W 1 lidze w minionym sezonie wykręcił średnią 1,821 na bieg, co dało mu 23. pozycję w rankingu. Ten wynik może nie powala na kolana, ale trzeba brać poprawkę na młody wiek zawodnika i mieć też na uwadze jego osiągnięcia na arenie międzynarodowej, gdzie wywalczył sobie awans do cyklu Grand Prix. Ale tu znowu rodzą się znaki zapytania. Czy młody zawodnik udźwignie ciężar związany z rywalizacją w elitarnym cyklu? Jaki to będzie miało wpływ na jego postawę w lidze? Czy dzięki inwestycjom sprzętowym zrobi kolejny krok do przodu, czy wręcz odwrotnie, przez starty w Grand Prix, nie będzie mógł się wystarczająco skupić na Falubazie? Formacja zagraniczna zielonogórskiej drużyny zdecydowanie należy do najbardziej zagadkowych w lidze.

Jeśli chodzi o krajowych seniorów, to akurat pod tym względem Falubaz wygląda naprawdę dobrze. Jarosław Hampel i Piotr Pawlicki to zawodnicy, którzy z dużym doświadczeniem w Ekstralidze i ogromnymi umiejętnościami. W minionym sezonie wykręcili średnie odpowiednio 1,934 i 1,701 punktu na bieg i w Zielonej Górze wierzą, że ten rok w ich wykonaniu nie będzie gorszy. Zwłaszcza, że Hampel pod tym względem od trzech lat notuje tendencję wzrostową. Do tego dochodzi Przemysław Pawlicki. Jest on słabszy od swojego młodszego brata, jednak miniony sezon na zapleczu Ekstraligi miał naprawdę niezły (średnia 2,412 i druga pozycja w rankingu), a rok wcześniej, gdy jeździł jeszcze w barwach Grudziądza w Ekstralidze, też nie prezentował się najgorzej i potrafił zdobyć niemal 1,6 punktu na bieg, więc na solidną drugą linię powinien się spokojnie nadawać.

Tu jednak uwidacznia się potencjalna bolączka Falubazu, mianowicie jest to zespół zbudowany z zawodników drugiej linii. Jensen i Pawlicki byli liderami na zapleczu, ale w Ekstralidze raczej tej funkcji pełnić nie będą. Kvech choć utalentowany, jest bardzo młody i potrzebuje czasu, zaś Hampel i Pawlicki choć są świetnymi zawodnikami, to w swoich zespołach raczej dopełniali liderów, niż cały sezon grali pierwsze skrzypce. Teraz będą musieli wziąć na siebie dużo większą odpowiedzialność. Falubazowi może brakować asa, który co mecz zdobywałby kilkanaście punktów i ciągnął zespół do przodu. Najbliżej chyba do tej roli Hampelowi, ale on jednak zwłaszcza na początku sezonu potrafi miewać słabe występy i to może pogrążyć Falubaz. Jednak na korzyść Zielonej Góry przemawia stara żużlowa zasada “sześć razy osiem równa się czterdzieści osiem”. Do wygrania meczu nie potrzeba żużlowca robiącego komplety. Starczy wyrównana jazda całego zespołu. Należy też pamiętać, w jakich zespołach Jarosław Hampel i Piotr Pawlicki tworzyli drugą linię. Teraz, gdy wyszli z cienia gwiazd pokroju Zmarzlika czy Łaguty i samemu mają grać pierwsze skrzypce, ich wyniki mogą być jeszcze lepsze.

Całego, zatem też juniorów, wypada więc przyjrzeć się także i tej formacji. Podstawową parę młodzieżową tworzyć będą zapewne Krzysztof Sadurski i Oskar Hurysz. Pierwszy z nich zna już smak walki o utrzymanie w Ekstralidze. Rok temu w barwach Wilków Krosno Sadurski spadł z ligi, jednak pokazał się kibicom z dobrej strony i zebrał cenne doświadczenie, które teraz może zaprocentować. Wychowanek Unii Leszno wykręcił w minionym sezonie średnią biegopunktową 1,120, co uplasowało go na szóstym miejscu w Ekstralidze wśród młodzieżowców i było lepszym wynikiem od tego, który osiągnął Bartosz Bańbor. Spory potencjał Sadurski pokazał między innymi w meczu Wilków z Włókniarzem Częstochowa, kiedy łatając dziury w składzie (w tym te spowodowane wypadkiem Kasprzaka i Milika) pojechał w sześciu wyścigach, zdobywając osiem punktów z dwoma bonusami i przywożąc za swoimi plecami nie najlepiej dysponowanego tego dnia Mikkela Michelsena. Drugi z juniorów Falubazu, Oskar Hurysz, początek minionego sezonu spędził w drużynie u24 Stali Gorzów, gdzie jeździł z dość zmiennym szczęściem. W czerwcu przeniósł się jednak do pierwszoligowego PSŻu Poznań i tam choć również miewał gorsze mecze, to w perspektywie całości rozwinął skrzydła, czego zwieńczeniem był fenomenalny występ na torze w Landshut, gdzie zdobył 13 punktów z bonusem. W ostatecznym rozrachunku jego średnia wyniosła 1,684. Zawodnik miewa duże wahania formy, jednak na pewno jest to obiecujący nabytek i kibice Falubazu powinni mieć z niego w tym sezonie wiele radości. Podstawowymi juniorami Falubazu będą Sadurski i Hurysz, ale warto też wspomnieć o rezerwowych juniorach Falubazu. Będą nimi Mateusz Łopuski i wychowanek Zielonogórzan Kacper Rychliński.

Falubaz będzie w tym sezonie walczyć przede wszystkim o utrzymanie. To czy im się powiedzie zależy od wielu czynników. Pozycje wyjściową w porównaniu z Unią Leszno i GKMem Zielonogórzanie zdają się mieć odrobinę gorszą. Hampel i Piotr Pawlicki nie dadzą zespołowi, aż tyle co Doyle i Fricke drużynie Grudziadza. Janusz Kołodziej jeśli wróci do zdrowia, będzie raczej lepszy od Jarosława Hampela, zaś Zengota i Lebiediews są wstanie jechać na poziomie młodszego z braci Pawlickich. Dlatego kluczowa może być postawa pozostałych zawodników. Tych, których forma stanowi większą zagadkę. To od Jensena, Kvecha i Przemysława Pawlickicego oraz pary juniorów mogą zależeć losy Falubazu. Jeśli wszyscy spełnią pokładane w nich nadzieje, to walka o utrzymanie powinna zakończyć się sukcesem, a przy pomyślnym zbiegu okoliczności i potknięciach rywali Falubaz będzie miał nawet szansę na play offy. Jeśli jednak coś nie zagra, to po jednym sezonie Zielonogórzanie mogą wrócić na zaplecze Ekstraligi.

(autor tekstu: Krzysztof P)

Grafika: Błażej Chyła

Skład Falubazu na sezon 2024:

Jarosław Hampel (Polska)
Przemysław Pawlicki (Polska)
Piotr Pawlicki (Polska)
Rasmus Jensen (Dania)
Daniel Henderson (Szwecja)
Jan Kvech (Czechy) (U24)
Michał Curzytek (Polska) (U24)
Oskar Hurysz (Polska) (U21)
Krzysztof Sadurski (Polska) (U21)
Kacper Rychliński (Polska) (U21)
Mateusz Łopuski (Polska) (U21)

Typ redakcji: walka o utrzymanie oraz fazę play off

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL