RAPORT Z PORTUGALII #1 – FAWORYCI GUBIĄ PUNKTY

Za nami pierwsze cztery kolejki nowego sezonu Ligi Portugal, która przyniosła sporo nieoczekiwanych rezultatów. Żaden zespół na tym etapie nie ma kompletu punktów, a zespoły takie jak Arouca, Boavista czy też Famalicao napsuły krwi mocarzom. Za nami już też jedno ze starć na szczycie, pomiędzy Bragą i Sportingiem Lizbona. Zapraszam na pierwszą część cyklu „Raport z Portugalii”.

Grafika: Bartłomiej Chyła

Liderem tabeli po 4 kolejkach jest Boavista, która sezon zaczęła od imponującej wygranej z Benficą 3:2. Jeszcze w 90 minucie Mistrzowie Portugalii wygrywali 2:1, jednak po golach w doliczonym czasie gry Bruno Lourenco oraz Roberta Bozenika Boavista zdobyła 3 punkty. Następnie podopieczni Petita efektownie pokonali Portimonense 4:1, zremisowali z Casa Pią 1:1, a w ostatni weekend wygrali 2:1 z Estoril. Wysoko w tabeli są także Vitoria Guimaraes oraz Famalicao, które zajmują odpowiednio 5 i 6 miejsce. Guimaraes zdobyło 9 punktów po zwycięstwach nad Farense, Gil Vicente oraz Vizelą, jednak po porażce aż 0:4 z Benficą można poddać w wątpliwość ich dobrą dyspozycję. Z kolei Famalicao pokonało już w tym sezonie rywala z „Wielkiej Czwórki”, czyli Bragę. Na start rozgrywek wygrali z Bragą 2:1, wykorzystując jej błędy w defensywie w drugiej połowie. Na drugim biegunie znajduje się Chaves, które jako jedyne nie ma jeszcze na koncie żadnego punktu. Ze wszystkich czterech porażek najbardziej bolesna była zapewne ta z Farense wynikiem 0:5, a pierwsze cztery gole dla beniaminka padły w 22 minuty.

Tuż za Boavistą ex aequo są Sporting Lizbona oraz FC Porto. Oba zespoły mają po 10 punktów oraz identyczny bilans bramkowy (7:4). Drużyna z Estadio do Dragao rozpoczęła sezon od trzech zwycięstw wynikiem 2:1, a pokonali w ten sposób Moreirense, Farense oraz Rio Ave. Dwie ostatnie wygrane Porto wyszarpywało w doliczonym czasie gry. Z Farense w 90+10 minucie Ivan Marcano zdobył decydującą bramkę po mocnym uderzeniu głową, z kolei przeciwko Rio Ave obie bramki padły po 90 minucie. Najpierw Galeno wykorzystał rzut karny, a następnie, ponownie, Ivan Marcano wyprowadził Porto na prowadzenie. Niewiele brakowało aby taką samą sytuację kibice mogli zobaczyć w starciu z Aroucą, jednak Ignacio de Arruabarrena obronił strzał Galeno w 90+15 minucie i ostatecznie po golu Evanilsona Porto tylko zremisowało ten mecz. Cieniem samego siebie na początku sezonu jest Mehdi Taremi, który nie zdobył jeszcze ani jednej bramki. Nie ma też wielu szans na przełamanie się, bo rzadko dostaje piłkę od kolegów. Więcej piłek rozgrywają skrzydłowi, czyli Pepe i Galeno.

Z kolei Sporting w ostatniej kolejce miał hitowe starcie z Bragą. W pierwszej połowie przeważał Sporting, co przyniosło gola Pedro Goncalvesa w 26 minucie, a gdyby nie spalony przy trafieniu Mortena Hjulmlanda, to mogło być dwubramkowe prowadzenie. Druga połowa również przebiegła pod dyktando gości, jednak w 78 minucie fantastyczny strzał bezpośrednio z rzutu wolnego oddał Alvaro Djalo. Piłka po jego uderzeniu poleciała w okienko i dzięki temu wyrównał wynik spotkania. Wcześniejsze spotkania Sportingu zakończyły się jednobramkowymi zwycięstwami nad Vizelą (3:2), Casa Pią (2:1) i Famalicao (1:0). Ich gra nie była zachwycająca, a przeciwnikom pozwalano na wiele. Rewelacyjne wejście do nowego zespołu zanotował Viktor Gyokeres. W pierwszym meczu z Vizelą zdobył dwie bramki, dzięki którym udanie Sporting rozpoczął sezon. W kolejnych meczach już nie pokonywał bramkarza, ale był kluczowym zawodnikiem drużyny. Nie bał się dryblingów, z których około połowa była udana, a także brał na siebie ciężar rozgrywania akcji. Najwięcej bramek w zespole ma jednak Paulinho, bo aż trzy. Znacznie gorzej wygląda na początku sezonu Antonio Adan, który nie jest pewny w swoich interwencjach. Na 10 strzałów celnych rywali Sportingu, Hiszpan obronił tylko 6.

Źródło grafiki: Liga Portugal / Facebook

Sezon Bragi można ocenić w dwojaki sposób. Z jednej strony drużyna Artura Jorge zawodzi w lidze. Po 3 rozegranych meczach mają na koncie ledwie 4 punkty, co daje im aktualnie 9 miejsce. Po wielu błędach w drugiej połowie ulegli Famalicao 1:2 na otwarcie sezonu, później nie bez problemów pokonali czerwoną latarnię tej ligi, czyli Chaves, 4:2, a w ostatniej kolejce zremisowali ze Sportingiem 1:1. Jednak brakuje im jednego spotkania, ponieważ przełożony został ich mecz z Moreirense, a ma być rozegrany w najbliższą sobotę. Przełożony został dlatego, że Braga walczyła o fazę grupową Ligi Mistrzów i ostatecznie jej się to udało po wyeliminowaniu serbskiej Backi Topoli w III rundzie (7:1 w dwumeczu) oraz w IV rundzie Panathinaikosu (3:1). Liderem zespołu bez wątpienia jest Ricardo Horta. Zdobył już dwie bramki w tym sezonie ligowym, po jednej z Famalicao i Chaves, dorzucając też asystę. Bardziej jego wpływ na grę był widoczny w eliminacjach do Ligi Mistrzów, gdzie łącznie zanotował aż 5 asyst, co oznacza, że asystował przy połowie goli Bragi w tej fazie. Jednak w ostatnim meczu ze Sportingiem zagrał gorzej, co odbiło się na dyspozycji drużyny, która tylko dzięki uderzeniu Alvaro Djalo z rzutu wolnego mogła zdobyć wtedy punkt.

Na koniec została Benfica, która sezon rozpoczęła od wyjazdowej porażki 2:3 z Boavistą. Później wygrali 2:0 z Estrelą, choć do ostatniego kwadransu nie mogli wykorzystać żadnej ze swoich sytuacji. Fantastyczną zmianę dał wtedy David Neres, który asystował przy obu trafieniach. Kolejne dwa mecze już ułożyły się znacznie lepiej dla Benfici; wygrali kolejno 3:2 z Gil Vicente oraz 4:0 z Vitorią Guimaraes, nie pozostawiając złudzeń rywalom. Ostatecznie zajmują czwarte miejsce z dorobkiem 9 punktów. Na liderów drużyny wyrastają Angel di Maria oraz Rafa, którzy zdobyli już po 3 gole. Rafa świetnie wpasowuje się w rolę rozgrywającego; ma już 2 asysty oraz notuje średnio 2.8 kluczowych podań na mecz. Z kolei Di Maria, w obliczu odejścia Goncalo Ramosa do PSG, przejął jego rolę napastnika, choć wydawało się że Argentyńczyk więcej czasu będzie spędzać na skrzydle. Z Benfici odeszli także Alejandro Grimaldo oraz Odysseas Vlachodimos, których na razie zastępują Fredrik Aursnes i Samuel Soares. Dobrze na lewej obronie wygląda norweski nominalny środkowy pomocnik, a jego długie podania są lepiej wykorzystywane kiedy gra właśnie w defensywie. Soares póki co także nie popełnił większych błędów, a wręcz dzięki jego kilku interwencjom Benfica wygrała z Gil Vicente.

Bartłomiej Chyła

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL