RAPORT Z PORTUGALII #2 – KLUBY Z LIZBONY PROWADZĄ

Kolejna przerwa reprezentacyjna, więc i kolejny Raport z Portugalii. Ostatnio mieliśmy wielki mecz między Benficą a FC Porto, a w dodatku rozpoczęła się faza grupowa Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy z udziałem portugalskich drużyn, które nie radzą w niej sobie najlepiej. O tym oraz o przewadze klubów z Lizbony w tym artykule.

Grafika: Bartłomiej Chyła

Liderem tabeli po ośmiu kolejkach jest Sporting Lizbona z 22 punktami. To jedyny zespół, który jeszcze nie przegrał żadnego spotkania w tym sezonie ligi portugalskiej. Co więcej, względem pierwszych meczów, polepszyła się ich gra pod kątem atrakcyjności dla bezstronnego kibica. W każdym z czterech spotkań ligowych zdobywali minimum dwie bramki. Ze Sportingiem poległy w ostatnich tygodniach następujące zespoły: Moreirense (3:0), Rio Ave (2:0), Farense (3:2) i Arouca (2:1). Absolutną gwiazdą Sportingu został Viktor Gyokeres. Po dość przeciętnym wejściu w sezon, szwedzki napastnik w trzech meczach ligowych zdobył aż 4 gole. Dwa z nich padły w meczu z Farense po rzutach karnych, choć z gry też miał kilka niezłych okazji. Po bramce zdobył przeciwko Moreirense oraz Arouce, a także w europejskich pucharach w spotkaniach ze Sturmem Graz (2:1) i Atalantą (1:2). Na pierwszy plan przebijają się również Pedro Goncalves, który wspiera Gyokeresa m.in. w kontratakach, a także Sebastian Coates, kapitan i lider defensywy zielono-białych, ze średnią ok. 4 przechwytów na mecz.

Drugi topowy klub z Lizbony także zdobył komplet ligowych punktów w ostatnim miesiącu. W przeciwieństwie do rywali zza miedzy Benfica nie dokonała tego po wysokich wygranych. Z Estoril wygrali 1:0 dopiero po bramce Antonio Slivy szczupakiem w doliczonym czasie gry, a z Vizelą zwyciężyli 2:1, broniąc korzystnego wyniku w końcówce meczu. Mają jednak kluczową w kontekście walki o mistrzostwo wygraną z FC Porto. Choć nie można pominąć przy omawianiu tego meczu plagi kontuzji w defensywie rywali oraz dużej nieskuteczności ofensywnej graczy Benfici, to trzeba docenić to jak piłkarze Rogera Schmidta zdeklasowali rywali. Piłkarze Benfici krótko mówiąc mogli sobie pozwolić na błędy w ataku, ponieważ defensorzy, zwłaszcza Nicolas Otamendi i Alexander Bah zagrali niebywale, także w innych meczach ligowych. Niestety nie udało im się przełożyć tej dyspozycji na Ligę Mistrzów, gdzie przegrali oba dotychczasowe mecze wynikiem 0:2, kolejno z Red Bullem Salzburg oraz Interem Mediolan.

W przeciwnej sytuacji jest FC Porto, które traci dwa punkty do Benfici po porażce w meczu bezpośrednim 0:1, ale za to dobrze radzi sobie w Lidze Mistrzów. Najpierw podopieczni Sergio Conceicao gładko pokonali Szachtar Donieck 3:1, a potem przegrali 0:1 z FC Barceloną. Nie mogą mieć jednak większych pretensji do siebie. Zagrali bardzo dobre spotkanie, dominując Dumę Katalonii w końcówce meczu. Gdyby nie świetna dyspozycja Marca-Andre Ter Stegena, to zapewne Smoki wyrwałyby chociaż punkt. Zapomnieć będą chcieli piłkarze i kibice Porto o ostatnim O Classico. Na Estadio da Luz biało-niebiescy zostali zdominowani przez stołecznych piłkarzy, a świadczy o tym statystyka 20% posiadania piłki w II połowie. Nie była też w stanie pomóc formacja defensywna, ponieważ jej czołowi zawodnicy (Pepe, Ivan Marcano, Zaidu Sanussi) byli bądź są kontuzjowani. Poza wspomnianymi wyżej spotkaniami, FC Porto ograło w lidze Portimomense (1:0), Gil Vicente (2:1) i Estrelę (1:0). Akurat w tej drużynie ciężko wyróżnić jednego czy dwóch zawodników najlepiej grających. Dobre wrażenie wizualne zostawiają Galeno oraz Mehdi Taremi, jednak obaj mają dopiero po jednej strzelonej bramce w tym sezonie ligowym.

Grafika: Liga Portugal/Facebook

Sporting Braga zaliczył dużą wpadkę tuż po przerwie reprezentacyjnej, ulegając Farense 1:3. Później jednak wygrali trzy kolejne spotkania: z Boavistą (4:1), Estrelą (4:2) oraz Rio Ave (2:1). W Lidze Mistrzów również idzie Bradze dobrze. Co prawda przegrali oni u siebie z Napoli 1:2, ale w drugim meczu pokonali 3:2 w Berlinie Union, nadrabiając dwubramkową stratę. Zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry zdobył Andre Castro, który pozostałe spotkania Bragi przesiedział na ławce rezerwowych. Najlepszym zawodnikiem we wszystkich meczach był Mutassim al Musrati. Ten defensywny pomocnik wygrywa 78% pojedynków z obrońcami, a w rozegraniu piłki również odgrywa istotną rolę. W przeciwieństwie do pierwszej części sezonu, tym razem żaden zespół nie zbliżył się punktowo do Wielkiej Czwórki. Najbliżej były Vitoria Guimaraes, Moreirense oraz Chaves z dorobkiem 7 punktów. Ostatni klub jest o tyle wyjątkowy, że pierwsze cztery spotkania skończył bez żadnej zdobyczy punktowej. Tym większe wrażenie robi ich wyczyn z ostatnich kolejek. Kolejne spotkania ligowe dopiero 27 października, ponieważ tydzień wcześniej będzie rozgrywana pierwsza runda Taca de Portugal z udziałem wszystkich klubów najwyższego poziomu rozgrywek.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL