Raport z Portugalii #5 – popisy strzeleckie czołówki
Styczeń w portugalskiej piłce był niezwykle obfity w bramki, o czym najlepiej świadczy zwycięstwo Sportingu Lizbona 8:0 nad Casa Pią. Jednak spotkań z dużą ilością goli było znacznie więcej. Do Benfici dołączył młody brazylijski napastnik, który już w pierwszych meczach pokazał, że ma papiery na zostanie gwiazdą światowego formatu. Poznaliśmy także zwycięzcę Pucharu Ligi! Zapraszam na piątą część Raportu z Portugalii
Liderem tabeli po 20 kolejkach jest Benfica. Podopieczni Rogera Schmidta ma 51 punktów, a wszystkie pięć ostatnich spotkań ligowych zakończył zwycięstwem. W poprzednich miesiącach formacja ofensywna Benfici uległa sporej krytyce. Już wcześniej mieli problemy ze skutecznością napastnicy Orłów (Casper Tengstedt, Petar Musa, Arthur Cabral), a pozostali zawodnicy w grudniu również obniżyli loty. Początek roku jednak zupełnie inaczej. W lidze każdy mecz wygrywali co najmniej dwiema bramkami, kolejno z Aroucą (3:0), Rio Ave (4:1), Boavistą (2:0), Estrelą (4:1) oraz Gil Vicente (3:0). Ponadto w Pucharze Portugalii zwyciężyli po szalonym spotkaniu z SC Bragą 3:2. We wspomnianych wyżej spotkaniach padło 19 goli dla Benfici autorstwa aż 11 różnych piłkarzy, choć paru z nich zdobyło kilka bramek. Najlepszym strzelcem był Rafa Silva z 4 golami w styczniu. Za nim w tej klasyfikacji po trzy trafienia mają Arthur Cabral oraz ściągnięty na początku roku z Santosu Marcos Leonardo. Ten brazylijski duet napastników cudownie się uzupełnia, dość powiedzieć, że Cabral wszystkie trafienia zanotował w pierwszych połowach spotkań, a Leonardo w ich drugich częściach. Ściągnięty z Santosu napastnik w trzech debiutanckich spotkaniach wyśrubował niesamowitą średnią goli na mecz. Wchodząc z ławki meczach z Rio Ave, Boavistą i Estrelą, trafiał do siatki każdego z rywali. W efekcie spędzając na boisku zaledwie 62 minuty, miał już na koncie 3 trafienia, wykręcając nieco ponad 20 minut na jednego gola. Za tydzień Benfica powróci do zmagań w Europie. W barażach o 1/8 finału Ligi Europy podejmą francuską Tuluzę. Wydaje się że zespół z Lizbony powinien dość gładko pokonać swoich rywali.
Niewiele zabrakło, a po 20 kolejkach w Lidze Portugal prowadziłby Sporting Lizbona. Ich ostatni mecz, z Famalicao, został jednak przełożony z powodu strajku policjantów, jaki ogarnął cały kraj. Finalnie tylko mecz Sportingu nie dostał wystarczającego zabezpieczenia, lecz na paru innych stadionach niepewność czy mecz dojdzie do skutku trwała do niemalże do pierwszego gwizdka sędziego. We wcześniejszych 4 spotkaniach drużyna Rubena Amorima zdobyła aż 21 bramek, pokonując kolejno Estoril (5:1), Chaves (3:0), Vizelę (5:2) oraz Casa Pię (8:0), którą wręcz rozjechali. Co prawda wszyscy ich przeciwnicy znajdują się w dole tabeli, ale mimo tego liczba goli strzelonych przez Lwy robi wrażenie. Mogłoby się wydawać, że Viktor Gyokeres miał największy udział w tych efektownych zwycięstwach i choć zdobył 4 gole, czym wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców, to więcej goli od Szweda miał Francisco Trincao. Były skrzydłowy Barcelony trafiał do siatki w każdym z wymienionych spotkań, a przeciwko Casa Pii ustrzelił nawet dublet. Co ciekawe, nie licząc trafienia z trzecioligowcem w Pucharze Portugalii, były to pierwsze gole Trincao w tym sezonie. Już w najbliższą niedzielę Gyokeresa i spółkę czeka bardzo ważne spotkanie z SC Bragą, za to w czwartek 15 lutego – pierwszy mecz barażu o 1/8 finału Ligi Europy. Rywalem Sportingu będzie Young Boys Berno, liderem ligi szwajcarskiej. Mimo to zespół Rubena Amorima jest stawiany w roli faworyta w obu starciach.
Od czołowej dwójki odstaje FC Porto, które straciło aż 4 punkty w ostatnich pięciu spotkaniach. Na początku stycznia remis 1:1 padł w spotkaniu z Boavistą. Choć Porto dominowało przez większość spotkania, to ich rywale wykorzystali odpowiednio moment dekoncentracji. Jak na mecz derbowy przystało, spotkanie było pełne emocji. Najlepiej o tym świadczą trzy żółte oraz jedna czerwona kartka Boavisty w ostatnich 10 minutach spotkania. Kolejny remis miał miejsce w ostatniej kolejce, w starciu z Rio Ave. Nowy zespół Cezarego Miszty postawił trudne warunki Smokom. Mimo 72% posiadania piłki i 130 wyprowadzonych ataków nie zdołali trafić do siatki Jhonatana, którego kapitalny mecz utrudni Miszcie wejście do składu. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że podopieczni Sergio Conceicao mieli nieco pecha, ponieważ VAR anulował ich dwa trafienia w pierwszej połowie. Pozostałe spotkania już padły ich łupem: pokonali 2:0 Bragę, 5:0 Moreirense oraz 3:1 Farense, natomiast przez te 2 remisy mają już 6 punktów straty do prowadzącej Benfici. Ciężko to będzie nadrobić w pozostałych 14 kolejkach. W bliższej perspektywie jest dwumecz w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Arsenalem. Ostatnio Kanonierzy są na wznoszącej po doskonałym spotkaniu z Liverpoolem, wygranym przez nich 3:1.
Na czwartym miejscu w tabeli po 20 kolejkach jest Sporting Braga. Ciężko ocenić styczeń w ich wykonaniu jednoznacznie. Z jednej strony wygrali z dwiema solidnymi drużynami, Moreirense oraz Famalicao, za to z drugiej zremisowali z Chaves, Vitorią Guimaraes oraz przegrali z FC Porto. W meczach pucharowych także Braga odnosiła różne wynki. W Pucharze Portugalii wypuścili prowadzenie z Benficą i finalnie polegli 2:3, za to w Pucharze Ligi pokonali w półfinale Sporting CP, a w finale Estoril po rzutach karnych. Dla Bragi to trzeci tytuł Pucharu Ligi w historii, po triumfach w sezonach 2012/13 oraz 2019/20. Odczuwalny dla nich był brak ich najlepszego napastnika, Simona Banzy, który pojechał z reprezentacją Demokratycznej Republiki Konga na Puchar Narodów Afryki. Pozostali ofensywni zawodnicy nie byli w stanie na dłużej przejąć odpowiedzialności za strzelanie bramek. Raz świetnie zagrał Rodrigo Zalazar, później dobry mecz miał Ricardo Horta, a innym razem do siatki trafiał Abel Ruiz. Brakowało w tym jednak ciągłości. Wielkimi krokami zbliża się nie tylko mecz ze Sportingiem Lizbona, ale także starcie z Karabachem Agdam w barażach o 1/8 finału Ligi Europy. Mimo niestabilnej dyspozycji na krajowym podwórku, bukmacherzy jasno wskazują Bragę jako faworyta tego dwumeczu.
Grafika: Liga Portugal/Facebook
Spoza czołowej czwórki najlepiej w nowy rok weszła Vitoria Guimaraes. W ostatnich 5 spotkaniach ligowych zdobyli 10 punktów. Oprócz trzech zwycięstw, 2:1 z Aroucą, 3:0 z Estrelą oraz 1:0 z Vizelą, przydarzył się wspomniany remis z Bragą, a także porażka 0:1 z Gil Vicente. O sile tej drużyny stanowi trzech Silvów; Andre, Jota i Tiago. Łącznie strzelili oni 17 z 32 bramek oraz zanotowali 10 z 21 asyst całej drużyny. Biorąc pod uwagę fakt, że grudzień Guimaraes skończyło bez porażki, w tym momencie Guimaraes traci tylko punkt do czwartej Bragi, a w dodatku zmierzą się z nimi na swoim obiekcie w przedostatniej kolejce. Najsłabiej w ostatnich pięciu kolejkach zagrała z kolei Vizela. Zdobyli oni tylko jeden punkt, po remisie 1:1 z Estrelą. Kolejne cztery mecze to już były wysokie porażki – 1:4 z Boavistą, 2:5 ze Sportingiem CP, 0:5 z Aroucą oraz 0:1 z Guimaraes. Vizela zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i razem z Chaves są głównymi kandydatami do spadku. Ten klub z okolic miasta Braga rozgrywa swój dopiero czwarty sezon w historii na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W szatni Portugalczycy stanowią mniejszość, bowiem jest ich ledwie ośmiu. Mniej jest rodzimych zawodników tylko w Arouce (sześciu) oraz w Portimomense (siedmiu).
Opublikuj komentarz