Sandecja musi czym prędzej się odbić. Rezerwy ŁKS górą w Niepołomicach.

Po ubiegłotygodniowej wygranej w Puławach wydawało się, że Sączersi zmierzają w kierunku utrzymania. Porażka z ŁKS mocno komplikuje te plany. Mateusz Bartków z pewnością wolałby czym prędzej zapomnieć o tym meczu.

Grafika : Sandecja Facebook

W poprzedniej kolejce Sandecja zagrała fantastyczny mecz z Wisłą Puławy i zbliżyła się do bezpiecznej strefy. W Puławach szczególnie wyróżnił się Rafał Wolsztyński. Rezerwy ŁKS z kolej prezentują bardzo solidną piłkę i plasują w górze tabeli. Drużyna jest częścią projektu Akademii ŁKS, najlepsi zawodnicy mają trafiać do pierwszej drużyny, zespół rezerw jest zaś wzmacniany zawodnikami specyficznego dla ŁKS projektu ŁKS 3.

Dzisiejsze spotkanie miało przybliżyć podopiecznych Roberta Kasperczyka do utrzymania. Niestety zaczęło się w najgorszy z możliwych sposobów za sprawą samobójczej bramki, której autorem był Mateusz Bartków. Środkowy obrońca Sandecji tak niefortunnie wybijał piłkę, że przelobował własnego bramkarza.

Sandecja próbowała się odkuć. Sam Bartków kilkakrotnie zagrażał bramce rywale, zza pola karnego strzelali Jakub Wilczyński i Rafał Wolsztyński. W 14 i 20 minucie Sączersi domagali się rzutu karnego. ŁKS bronił się bardzo nisko. Po meczu trener Marcin Pogorzała mówił, że zwycięstwo cieszy bez względu na styl.

Gdy w 81 minucie Bartków został ukarany czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję zawodniku ŁKS wydawało się że jest po meczu. Ale właśnie wtedy Sandecja pokazała charakter. Wilczyński zmusił do najwyższego wysiłku bramkarza ŁKS Bombe. Po zamieszaniu w polu karnym wydawało się raz, że padła bramka. Ale rezerwy ŁKS dowiozły wygraną do końca.

Po meczu trener Kasperczyk mówił, że nie chce już słuchać wyjaśnień, że to przecież błąd indywidualny, klepania po plecach za stwarzane sytuacje. Trener uważa, że jego zespół po stracie piłki nie doskakuje do rywali, nie zbiera drugich piłek. Kasperczyk cieszy się że okazję do odkucia jego zespół będzie miał już w czwartek w Stalowej Woli.

Teren jest bardzo trudny, ale to trener Kasperczyk powiedział, że teraz każdy mecz będzie dla jego zespołu finałem. Walka o uratowanie Sandecji jest jeszcze do wygrania, tymczasem w Niepołomicach całkiem liczna grupa kibiców domagała się od władz miasta spełnienia obietnic i nowego stadionu dla Sączersów.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL