Ścieżka królów. Zapisać się na kartach historii.
Myśląc Liga Mistrzów, po części mówisz Real Madryt. Taka jest rzeczywistość. Madrycka biel jaśnieje w tych rozgrywkach już od ponad 70 lat. Owszem, były czasy wzlotów i upadków. Momenty gdy do gabloty seryjnie wstawiano trofea nie tylko Ligi Mistrzów. Przychodziły też chwile w których Real miał naturalnie pod górkę. Z każdej trudności wychodzą obronną ręką. Po burzy zawsze świeci słońce, szczególnie nad Madrytem. Dzisiaj, gdy na horyzoncie znowu znajdują się marzenia i oślepiające światło, wydaje się że obok rozjaśnionego pucharu Champions League powiewa mała, biała chorągiewka. Jak będzie tego wieczoru? Real zagra z nową nadzieją, nową siłą i większym buforem bezpieczeństwa dzięki wygranemu finałowi Copa del Rey. Obecni na Bernabeu kibice Realu dadzą z siebie wszystko, żeby zobaczyć po raz kolejny wybuch euforii, chwałę Madrytu. Trio V-B-R czeka gotowe by kilkoma zwinnymi ciosami dokonać zniszczenia przeciwnika. Za nimi do desperackiego ataku ruszy reszta drużny. Gdy zajdzie taka potrzeba, do końca będą dramatycznie bronić bramki, pod dowództwem wsławionego już w bojach o wysokie cele Courtoisa. Drużyna która nie buduje ducha, bo ten duch walki, nadziei i zwycięstwa przesiąkł białe koszulki prawie że od powstania klubu. Obecny zespół idzie budować historię. „Por la 15” od rana śpiewa Madryt. Po drodze do przeskoczenia pozostaje wielka kłoda. Real będzie dzisiaj atakował w cieniu faworyzowanego City. Królewscy uwielbiają zadziwiać świat, pokonując tych silniejszych. Unicestwiając marki z którymi nie mogliby konkurować gdyby nie błyskotliwe prowadzenie klubu przez dobrze znanego wszystkim starego krętacza, Florentino Pereza. Czy dzisiaj się uda? Czy Real wbrew wszystkiemu napisze po raz kolejny historię? Ile razy można tak nadużywać szczęścia? Jak wiele da się wypuścić legend na ten świat? Moc czarodziejskiego Bernabeu czy norweska precyzja City? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Dzisiaj, już o 21 przynajmniej część wątpliwości zostanie rozwiana.
Michał Barański
Foto:
Real Madryt / Twitter
Opublikuj komentarz