Sensacja w Lesznie. Zdziesiątkowana Unia rozgromiła Apatora.

W sobotni wieczór na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie walcząca o utrzymanie Unia podjęła zajmującego piąte miejsce w tabeli Apatora Toruń. Biorąc pod uwagę spowodowane kontuzjami osłabienia gospodarzy oraz skład przyjezdnych wydawało się, że jeśli nawet Unia wygra, to będzie to zwycięstwo nieznaczne. Brak dwóch liderów i najlepszego juniora powinien wszakże jeśli nie położyć zespół na łopatki, to co najmniej poważnie zmniejszyć jego siłę rażenia. Ten mecz pokazał jednak, że nigdy nie można tracić nadziei.

Początek spotkania nie zapowiadał wielkich fajerwerków ze strony Unii. Smektała i Parnicki pokonali Lamparta, ale musieli uznać wyższość Patryka Dudka. Ot zwykły początek spotkania. Zwycięstwo pięć do jednego w biegu juniorskim było już większym powodem do radości dla gospodarzy, ale nadal wszystko mieściło się w ramach realizmu.

Trzeci wyścig wydawał się szansą dla Apatora. Para Lambert – Sajfutdinow kontra Grzegorz Zengota i Keynan Rew. Pięć jeden lub cztery dwa dla gości nie zdziwiłoby chyba nikogo, ale Zengota miał własne plany i po walce na trasie pomknął po trzy punkty. Bieg zakończył się remisem. Różnica punktowa między drużynami z Leszna i Torunia nadal wynosiła cztery oczka. W kolejnej gonitwie wzrosła do sześciu.

Sztab Apatora postanowił od razu zareagować i już w wyścigu piątym postanowił skorzystać z rezerwy taktycznej. W miejsce Wiktora Lamparta pod taśmą zameldował się Emil Sajfutdinow. Razem z Pawłem Przedpełskim mieli się zmierzyć z niezbyt doświadczonym jeszcze duetem Parnicki – Rew. Tu jednak zaczęły się dziać rzeczy niesamowite. Para Unii wyszła bowiem na pięć do jednego i choć lider Apatora uporał się z młodym Australijczykiem, to Parnickiego pokonać nie zdołał i Unia wygrała drużynowo już trzeci bieg w tym meczu.

Kolejna gonitwa również nie należała do udanych dla Apatora. Po zaciętej i emocjonującej rywalizacji z Patrykiem Dudkiem wygrał ją Grzegorz Zengota. Robert Lambert ruszył się i zatrzymał przed startem przez co wyszedł fatalnie spod taśmy i zdołał wywalczyć zaledwie jeden punkt. Jak pokazały powtórki i tak powinien się z tego cieszyć, albowiem dotknął taśmy i bieg powinien być przerwany a on sam wykluczony i zastąpiony juniorem.

Kolejne biegi to już kosmos ze strony Leszna. Kto by się spodziewał chociażby tego, że para Smektała – Cook zdoła przywieźć na pięć do jednego Emila Sajfutdinowa? Po dwunastu wyścigach Unia prowadziła już 44 do 28 i mogła się cieszyć ze zwycięstwa w spotkaniu. W ostatnich trzech gonitwach powiększyła jeszcze przewagę. Ostatecznie spotkanie skończyło się wynikiem 56 do 34 i jedyną rzeczą, z której mógł się cieszyć Apator, było uratowanie punktu bonusowego.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL