Spartanie poskromili Lwy w hicie kolejki

Bez cienia wątpliwości na mecz w Częstochowie czekali niemalże wszyscy fani czarnego sportu. W końcu mający medalowe Włókniarz podejmował niepokonaną jak dotąd wrocławską Spartę. W obu ekipach nie brakuje klasowych zawodników i trudno w nich znaleźć jakieś słabe punkty. Mimo wszystko minimalnymi faworytami do zapisania trzech punktów na swoim koncie wydawali się być żużlowcy z Wrocławia. Szalę na ich korzyść mógł przechylić Daniel Bewley, który w trwającej kampanii spisuje się znacznie lepiej od Jakuba Miśkowiaka. Nie jest to przypadkowe porównanie, bowiem obaj zawodnicy są liderami formacji U-24 w swoich drużynach. Dodatkowo goście mogli liczyć na wsparcie będącego ostatnio w świetnej formie młodzieżowca Bartłomieja Kowalskiego, który w minionych meczach potrafił ogrywać liderów innych drużyn. Zaś Częstochowanie pokładali nadzieje w swoich czterech armatach- Leonie Madsenie, Mikkelu Michelsenie, Maksymie Drabiku i Kacprze Worynie. Ten ostatni nienajlepiej wszedł w spotkanie, ponieważ po upadku na pierwszym łuku został wykluczony z powtórki premierowego biegu. Dość niespodziewanie przyjezdni już od początku rywalizacji dominowali nad swoimi rywalami i po 5 wyścigu prowadzili aż 8:22. Lwy raziły swoją nieporadnością i ciągłymi porażkami zarówno na starcie, jak i na dystansie. Potem zawodnicy Włókniarza nieco poprawili się i przestali przegrywać biegi, a z czasem również zaczęli odrabiać straty. Przed biegiem 11 wystąpił kuriozalny, lecz dosyć często spotykany w tym sezonie problem. Po raz kolejny w tym sezonie doszło doszło do awarii maszyny startowej. Po tym, jak powtórka również zakończyła się fiaskiem niezbędna była wymiana słupków. Po niej zawodnicy nareszcie mogli bezproblemowo wyjść spod taśmy i bieg zakończył się remisem. W biegach nominowanych lepsi byli gospodarze, ale nie wystarczyło im to do wyrwania punktów gościom. Sparta wygrała 39:51 i potwierdziła swoją absolutną dominację w ligowej tabeli. Wrocławscy kibice mogą to zawdzięczać równej i solidnej jeździe swoich liderów, której zabrakło Włókniarzowi. W częstochowskiej ekipie jedynie Madsen regularnie przywoził pokaźne zdobycze punktowe. Warto nadmienić, że w tym meczu nie zabrakło wykluczeń, i co za tym idzie kontrowersji. W biegu 6 na wyjściu z drugiego łuku Piotr Pawlicki zbyt agresywnie zaatakował Michelsena, który musiał się ratować przed upadkiem, co poskutkowało wykluczeniem reprezentanta Polski. To nie był ostatni raz, gdy wychowanek Unii Leszno został upomniany przez sędziego Krzysztofa Meyze. Na początku 9 gonitwy doszło do kolizji pomiędzy nim a Madsenem, który otrzymał ostrzeżenie. Chwilę później za ruszanie się na starcie upomnieni zostali właśnie Polak i Duńczyk, co skończyło się wykluczeniem tego drugiego. Najwięcej emocji wśród kibiców i ekspertów wywołała sytuacja z wyścigu 10, w którym Kowalski zahaczył o jadącego przed nim Worynę i upadł. Decyzją arbitra doszło do absencji juniora gości, lecz w żużlowym środowisku pojawiły się zróżnicowane opinie na temat tego wypadku. Jedni poparli werdykt sędziego, a drudzy wzięli w obronę Kowalskiego i sugerowali, że wykluczenie należało się byłemu żużlowcowi rybnickiego ROWu. Pomimo licznych starć na całe szczęście żaden z zawodników nie nabawił się kontuzji i każdy z nich mógł kontynuować jazdę do końca zawodów.

Szymon R.

Foto: Canal+ Speedway / Facebook

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL