Sprawa otwarta- Borussia remisuje z PSV
Włodarze Borussi Dortmund podczas losowania 1/8 finału mogli czuć umiarkowane zadowolenie. Wicemistrzowie Holandii to naprawdę solidna ekipa dodatkowo rewelacyjnie radząca sobie na krajowym podwórku , gdzie w 22 meczach uzbierali 62 punkty i każdym meczem poszerzają swoją autostradę do pierwszego od 2018 roku tytułu. Nic tylko skupić się na pucharowych rozgrywkach.
Borussia z kolei musi walczyć o punkty w każdym meczu wylewając symboliczną krew, pot i łzy.
W Bundeslidze Bayern od 11 lat nie może znaleźć pogromcy, notabene ostatnim była drużyna z Dortmundu. Poza Die Roten do tytułu pretenduje świetnie spisujący się pod wodzą Xabiego Alonso Bayer Leverkusen oraz VFB Stuttgart- największa niespodzianka tego sezonu w Niemczech.
Pojedynek zapowiadał się ciekawie. Jedni z mocnej ligi szukający swojej szansy w Lidze Mistrzów, drudzy spokojnie mogą skupić się na pucharach wierząc niekoniecznie naiwnie, że w kraju patera już powoli zdobi się ich nazwą.
Dodatkowym smaczkiem tego pojedynku jest osoba Petera Bosza- trenera PSV, bowiem w 2017 roku to Holender właśnie objął stery na Signal Iduna Park.
A jak było na boisku? Mniej ciekawie. W pierwszysch 45 minutach widać było nieznaczną przewagę ekipy z Dortmundu i efektem tego było prowadzenie przyjezdnych do przerwy 0:1 po golu byłego piłkarza PSV Doneylla Malena, który strzałem pod poprzeczkę pokonał Waltera Beniteza.
Po golu z 24 minuty tempo zawodów spadło, obie drużyny skupiły się na w najlepszym wypadku średnim pressingu. Incydentalne próby szybkiej kontry podejmowali gracze z Holandii, ale bez faktów godnych odhaczenia.
Przerwa lepiej wpłynęła na gospodarzy. Wymiernie, bo to oni od początku naciskali na trafienie. To przyszło w 56 minucie po nierozważnym faulu Mattsa Hummelsa, dość czasochłonnej analizie VAR arbiter przyznał rzut karny dla PSV, a jedenastkę pewnie wykorzystał Luuk De Jong.
Na tym popisy strzeleckie na stadionie Philipsa się zakończyły. Prawda, że PSV mocniej naciskało na pozytywną zaliczkę w Westfalii, ale niewiele z tego wyniknęło przy skomasowanej defensywnie ekipie Terzicia.
Gospodarze naciskali, ale zawodnicy BVB nie dali się zaskoczyć w fazie bronienia doceniając to, co dotychczas wywalczyli i z remisowym rezultatem podejmą wicemistrzów Holandii na własnym stadionie. Sprawa jest cały czas otwarta, bo ani Borussia nie pokazała przewagi w jakości, ani Holendrów nie należy stawiać w roli kopciuszka.
Opublikuj komentarz