Świątek z pewną wygraną, a Nadal żegna się (chyba) z mączką.
Drugi dzień turnieju na kortach Rolanda Garrosa był gratką dla polskich fanów tenisa. Rywlizację wielkoszlemową rozpoczęły dwie czołowe polskie zawodniczki: Magda Linette i Iga Świątek. Niestety, dla Linette rywalizacja zakończyła się szybko. Polka przegrała w dwóch setach z Ludmiłą Samsonową, rozstawioną z numerem 17. Znacznie lepiej zaprezentowała się liderka rankingu WTA, Iga Świątek. Potrzebowała zaledwie godziny, aby pokonać Leolie Jeanjean 2:0 (6:1, 6:2). Dodatkową atrakcją dnia był powrót Rafaela Nadala na French Open po dwóch latach przerwy. Niestety, Hiszpan przegrał 0:3 z Alexandrem Zverevem.
Trudna rywalka na początku
Losowanie drabinki nie było łaskawe dla Magdy Linette. Trafienie na siedemnastą rakietę świata już w pierwszej rundzie to wyjątkowo trudne zadanie. Większość kibiców zdawała sobie sprawę, że Polka będzie underdogiem w tej rywalizacji, a jakikolwiek pozytywny wynik dla Magdy byłby sporym zaskoczeniem. Ziemna nawierzchnia również nie jest jej mocną stroną. Najdalej zaszła tu w 2021 roku, odpadając w trzeciej rundzie.
Już od samego początku meczu Linette miała problemy. Przegrała swoje dwa pierwsze serwisy, co sprawiło, że sytuacja stawała się coraz trudniejsza. W pierwszym secie nie miała ani jednej okazji na przełamanie przeciwniczki. W takiej sytuacji trudno było szukać jakichkolwiek pozytywów. Dopiero przy stanie 0:4 udało jej się wygrać gema własnym serwisem. Ostatecznie pierwsza partia zakończyła się wynikiem 1:6.
Drugiego seta obie zawodniczki zaczęły na równym poziomie, jednak od czwartego gema Samsonowa wrzuciła wyższy bieg. Nie pozwoliła naszej tenisistce na wygranie kolejnych serwisów, szybko kończąc mecz. Różnica poziomów była widoczna – pierwszy serwis Ludmiły był praktycznie dwa razy lepszy od serwisu Magdy. Mocne uderzenia siedemnastej rakiety świata, które lądowały w bocznych częściach kortu, zmuszały Linette do szybkich sprintów i obrony. Gra Samsonowej, nieco dalej od linii końcowej, była bardzo skuteczna. Jej mocne piłki odrzucające Magdę na boki pozwalały na spokojne zbliżenie się do siatki. Co ciekawe, skuteczność Samsonowej przy siatce była bezbłędna. W każdym detalu była lepsza od Magdy, która w tym roku ma ujemny bilans spotkań.
Dla Magdy Linette ten mecz był bolesną lekcją. Pomimo trudności i niekorzystnego losowania, pozostaje nadzieja, że wyciągnie wnioski z tej porażki bo został jej jeszcze turniej deblowy.
Świątek wciąż genialna
Iga Świątek udanie rozpoczęła French Open, pewnie pokonując w dwóch setach francuską kwalifikantkę Leolie Jeanjean. Mecz przebiegł zgodnie z oczekiwaniami, choć pierwsza gra drugiego seta przyniosła lekkie zaskoczenie – Jeanjean zdołała przełamać Świątek, głównie za sprawą błędów Polki w trakcie całego gema. Świątek szybko jednak odrobiła stratę, zdobywając przełamanie powrotne już w kolejnym gemie. Chwila grozy minęła, a rywalka w dalszej części seta została ponownie zdominowana. Było to rutynowe zwycięstwo, z którego trudno wyciągnąć poważniejsze wnioski, biorąc pod uwagę, że przeciwniczką była kwalifikantka.
W drugiej rundzie Świątek zmierzy się z powracającą do światowego tenisa Naomi Osaką. Japonka nie osiągnęła dotąd większych sukcesów na French Open, a jej najlepszym wynikiem była trzecia runda w 2016, 2018 i 2019 roku. W pierwszej rundzie Osaka miała już swoje problemy, walcząc z Lucią Bronzetti. Możemy się spodziewać kolejnego łatwego zwycięstwa Świątek, choć tenis bywa nieprzewidywalny.
Nadal odpada i najprawdopodobniej żegna się z kortami Roland Garros
Pierwsza runda przyniosła nam prawdziwy hit – pojedynek pomiędzy Alexandrem Zverevem a Rafaelem Nadalem. Ostatecznie, to Niemiec okazał się lepszy, wygrywając 3:0. Jednak wynik nie był najważniejszy. Mimo powrotu po kontuzji i zaawansowanego wieku, Hiszpan zaprezentował fenomenalny poziom gry, który jednak nie wystarczył na Zvereva. Fizyczne warunki Niemca zdecydowanie przewyższały Nadala. Mieliśmy okazję obejrzeć kilka długich wymian, które na chwilę mogły przypomnieć nam ich bezpośredni pojedynek sprzed dwóch lat na French Open.
Dla Nadala koniec kariery zdaje się być coraz bliższy, ale wciąż próbuje swoich sił w rywalizacji z innymi zawodnikami. Na konferencji prasowej poruszył kwestię samego meczu oraz swojej przyszłości w kolejnych edycjach Roland Garros.
– Jestem bardzo dumny, że mogłem rywalizować. Z mojej perspektywy był to dobry występ. Popełniałem błędy, ale nie wybuduje się domu w dwa dni. Miałem realne możliwości, których nie wykorzystałem, bo brakowało mi ogrania i pewności siebie, aby wiedzieć, co muszę zrobić w danym momencie – mówił podczas konferencji prasowej.
– Trudno mi powiedzieć, co będzie w przyszłości. Jest bardzo duża szansa, że już nie zagram w Rolandzie Garrosie, ale nie mogę tego stwierdzić na 100 proc. Sport, rywalizacja i gra w tenisa wciąż mnie pasjonują, a z moim ciałem jest lepiej niż choćby dwa miesiące temu.
Opublikuj komentarz