Tifosi, czy to będzie wasz sezon?

sezon

Mamy luty, a co za tym idzie, zbliżamy się powoli do powrotu bolidów Formuły 1 na obiekty wyścigowe. Sezon zapowiada się niezwykle ciekawie z racji wyrównanej stawki i kilku ciekawych zmian wśród kierowców i zespołów. Dzisiaj przyjrzymy się Ferrari, które wkracza w nową erę z Charlesem Leclerkiem i Lewisem Hamiltonem za sterami bolidów. 

18 lat oczekiwania 

Ferrari to zdecydowanie najbardziej utytułowany i legendarny zespół w całej stawce Formuły 1. Czterokrotny mistrz świata i były zawodnik ekipy z Maranello, Sebastian Vettel, mawiał nawet niegdyś:

„Każdy jest fanem Ferrari. Nawet jeśli mówią, że nie, są fanami Ferrari”

Jazda w Ferrari to spełnienie marzeń, ale wiąże się to z ogromną presją – ze strony kibiców i zarządu. I o ile za czasów Schumachera zespół z Maranello miażdżył rywali, tak później przyszła stagnacja, która trwa do teraz. Ostatni indywidualny tytuł Ferrari zdobyło w 2007 roku za sprawą Kimiego Raikkonena. Od tego momentu włoska ekipa musiała patrzeć z boku na dominację Red Bulla, Mercedesa i po raz kolejny Red Bulla.

Zawodziło dowodzenie zespołem, strategia i rzecz jasna bolid, który praktycznie zawsze odstawał od konkurencji. Były wyjątki, takie jak początek sezonów 2017, 2018 czy 2022, ale w dwóch pierwszych przypadkach Sebastian Vettel nie wytrzymał walki z Lewisem Hamiltonem, a w 2022 roku Ferrari popełniało koszmarne błędy strategiczne i posypało się w rozwoju w drugiej części sezonu. 

Od 2023 roku pieczę nad ekipą sprawuje Fred Vasseur i od początku widać poprawę we wszystkich aspektach. Ferrari nie kompromituje się dziwnymi decyzjami strategicznymi, potrafi przygotować bolid zdolny do walki o zwycięstwa i jest dużo lepiej zorganizowane marketingowo. W 2024 roku potrafili wykorzystywać szanse na zwycięstwa, a kolejny rok może okazać się przełomowy dla całego zespołu.

Czy to będzie ten sezon?

Luty 2024. Na Twitterze pojawiają się pierwsze plotki transferowe łączące Hamiltona z Ferrari. Mało kto wierzy, że Brytyjczyk porzuci Mercedesa, gdyż podpisał kilka miesięcy kolejny kontrakt. Z minuty na minutę pojawia się coraz więcej informacji od cenionych dziennikarzy. W końcu plotki okazały się prawdą i Hamilton rzeczywiście podpisał umowę z Ferrari, która obowiązuje od 2025 roku.

W połowie sezonu 2024 Mercedes wyraźnie odżył, zgarniając wygrane w Austrii, Wielkiej Brytanii i Belgii. Kibice zastanawiali się, czy aby na pewno Brytyjczyk podjął dobrą decyzję. Tego dowiemy się dopiero po tym sezonie, ale już teraz można powiedzieć, że będzie to niezwykle interesująca przygoda. 

Hamilton to wielokrotny mistrz, który potrafi okiełznać i dostroić maszynę. Doświadczenie, które wniesie do zespołu, może być kluczowe w rozwoju bolidu na przestrzeni sezonu, z czym Ferrari zawsze ma kłopoty. 

Nie zapominajmy o Leclerku, który pokazywał aspiracje do walki o mistrzostwo. Mając u boku dwóch doskonałych kierowców, Ferrari musi przygotować im szybki samochód. Biorąc pod uwagę obecną stawkę, wolny bolid podczas pierwszych rund może oznaczać koniec marzeń o tytule.

Bitwa o tron

Największym zagrożeniem dla Scuderii wydaje się być McLaren, który wbił się na wyżyny, zgarniając mistrzostwo wśród konstruktorów za ubiegły sezon. Red Bull nadal boryka się z kłopotami i otrzymał kolejny cios do kolekcji. Zespół z Milton Keynes intensywnie rozwijał elastyczne skrzydła, które były szeroko komentowane w ubiegłym roku.

FIA poinformowała jednak, że ograniczy możliwość korzystania z elastycznych przednich skrzydeł. Decyzja wywołała szok, gdyż kilka miesięcy wcześniej organizacja nie widziała przeciwwskazań do korzystania z takowych. Red Bull chciał zatem poprawić ten aspekt, ale na nic to się zda. Wydali mnóstwo pieniędzy na marne, a to na pewno odbije się na możliwości rozwoju w trakcie zmagań. 

Mercedes jest z kolei nieprzewidywalny. Do grona kierowców dołączy Andrea Kimi Antonelli, który poprzedni sezon spędził w Formule 2. Nie wiemy, jak szybki będzie młody Włoch od samego początku. George Russell natomiast nie wydaje się być tak szybkim kierowcą, jak Verstappen, Hamilton, Norris czy Leclerc. 

Sezon 2025 w Formule 1 zapowiada się wybornie. Broniący tytułu Max Verstappen, Norris, który będzie chciał go odebrać, do tego nieprzewidywalny Mercedes i Ferrari z Hamiltonem i Leclerkiem u boku. Scuderia może dokonać tego, na co czekają tak długo. Mają wszystkie narzędzia, które muszą wykorzystać w 2025 roku. Mocny skład kierowców, coraz lepsze zarządzanie i strategia, która nie może zawodzić. Jak nie teraz to kiedy?

fot. X/Scuderia Ferrari HP

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL