Tomaszewski: „Oni byli zakiszeni w młodzieżówce”. Czy przegapiliśmy dobry moment na wymianę pokoleniową?

Jan Tomaszewski to bez wątpienia jedna z najbardziej jaskrawych i kontrowersyjnych postaci polskiej piłki. Oprócz statusu legendy, do Tomaszewskiego przylgnęła również ta mniej chwalebna łatka, trubadura który tworzy bezsensowne pieśni na temat stanu footbalu nad Wisłą. Ostatnio jednak szczęśliwie wymsknęło mu się kilka naprawdę mądrych słów zachęcających do refleksji.

PZPN

Tomaszewski w rozmowie dla Faktu przyznał:

My jesteśmy mistrzami świata w niszczeniu diamentów. Kapustka, Kozłowski, Szymański – oni byli zakiszeni w młodzieżówce.

Aby poprzeć tezę, słynny bramkarz posłużył się przykładem Kyliana Mbappé:

Przecież Mbappe, który miał 16 czy 17 lat, grał w reprezentacji. Czy wyobraża sobie Pan, żeby on zagrał w juniorach czy młodzieżówce? Jakby zagrał, to by Deschampsa powiesili

To był przecież brylant, którego wystarczyło tylko oszlifować. A my? Mnie, przepraszam bardzo, g***o obchodzą wyniki młodzieżówki. Mnie interesuje, ilu pan dostarczy zawodników do pierwszej reprezentacji.

Warto się pochylić nad tymi słowami i głęboko zastanowić. Rzeczywiście tak wielu piłkarzy z młodzieżówek dostawało okazję, aby po raz pierwszy włożyć biało-czerwony seniorski trykot. Czy jednak chociaż połowa z nich otrzymywała kolejne szanse i zaufanie trenera? W większości przypadków – nie. Niemożliwe jest aby każdy piłkarz nagle zjeżdżał w dół do tego stopnia, że nie nadawał się do asymilacji z główną kadrą, skoro wcześniej został cudownie wyciągnięty przed szereg i nominowany do reprezentowania kraju. Naturalnie, proces przystosowania piłkarzy z kadry „u” do głównej reprezentacji jest czasochłonny i wymaga poświęceń. Bez przeszkód można posłużyć się przywołanymi przez Tomaszewskiego przykładami. Jako pierwszy na tapetę idzie Kapustka. Dostał on szansę w podstawowej kadrze 14 razy. Intrygujący jest fakt, że Kapustka grał i w reprezentacji A jak również u21, jednak debiut w młodzieżówce zaliczył po debiucie w kadrze głównej. Nikt nie czekał aż Bartosz zostanie namaszczony w u21, ale ówczesny 18-latek natychmiast otrzymał kwit z powołaniem do głównej reprezentacji. Nie udało się go zbudować „na przyszłość”, skutekm czego był powrót do młodzieżówek, i debiut w u21.

Łączy nas piłka

Największym rozczarowaniem ostatnich lat zdaje się być Kozłowski. Brylant Pogoni Szczecin w tak młodym wieku zapowiadał się na supergwiazdę reformowanej przez Sousę kadry narodowej. Przyjechał, zagrał 6 meczów, i odjechał. On także zadebiutował w kadrze u21 później niż w seniorach. Z nim także polska piłka wiązała nadzieje. Finalnie on także nie dostał odpowiedniej uwagi i czasu aby zbudować formę i mental, dając reprezentacji liczby. Czy ten talent jest spisany na starty? Jeszcze nie. Przykłady można mnożyć.

UEFA Facebook

Faktycznie jednak gdyby „zostawić” go na piłkarskie dojrzewanie w seniorach, mógłby wyciągnąć z tego wiele? Możliwe. Prawdopodobieństwo było niższe niż jeszcze w czasach kiedy swoją szansę otrzymywał Kapustka. Bartek mógł przyglądać się wtedy chyba bez dozy przesady, najlepszej wersji reprezentacji XXI w. Dlaczego tak wielu innych uzdolnionych zawodników nie otrzymywało podobnej szansy? Z dużym prawdopodobieństwem wielu na pozór gorszych byłoby w stanie szybciej się przebić i zadomowić tuż obok Lewego, Błaszczykowskiego i Piszczka.

Zaspaliśmy i przegapiliśmy złoty okres współczesnej piłki w polskim wydaniu, który połączony ze zrównoważonym planem szkoleniowym mógł przynieść liderów na lata. Gdy starsze ogniwa tej reprezentacji wygrywają swoje ostatnie akcenty, nie możemy wciąż opóźniać zmiany pokoleniowej, i zamiast powoływać „ligowych solidniaków”, grać va banque i dać szansę 17-18 latkom, którzy odpowiednio poprowadzeni przysłużą się rozwijaniu poziomu i prestiżu kadry. Polska piłka znalazła się w krytycznym puncie. Z obecnego położenia możemy albo wspiąć się wiele wyżej, albo spaść z hukiem na dno.

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL