Utrzymanie Puszczy to nie „mission impossible”.
Puszcza Niepołomice odniosła dziś niespodziewane zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze 2:1. Skazywany na spadek zespół zrównał się punktami z zajmującą ostatnie bezpieczne miejsce Cracovią. Misja utrzymania w Ekstraklasie naprawdę nie jest skazana na porażkę.
Na pierwszy rzut oka zwycięstwo Puszczy było splotem szczęśliwych okoliczności. Górnik dominował, jak mówił na konferencji trener Urban naprawdę nie ma o co przyczepić się swojego zespołu z wyjątkiem kiepskiej skuteczności. Pamiętajmy jednak, że były wcześniej spotkania w których to Puszcza dominowała a jednak traciła punkty.
Już po wygranej z Wartą Poznań mogliśmy mówić o przełomie. Po raz pierwszy drużyna z Niepołomic wygrała mecz w roli gości. Dzisiaj przeciwko Górnikowi po raz pierwszy wygrała wcześniej przegrywając. Zapytany przez Prosto z Autu o to czy zwycięstwo pomimo prowadzenia rywala będzie pozytywnym przełomem trener Tułacz odpowiedział ; „myślę, że tak, drużyna uwierzyła, że nawet jeśli coś nie układa się według planu możemy dalej konsekwentnie podążać naszą ścieżką, działać według naszej strategii i co więcej osiągnąć efekt”
Puszcza była skazywana na spadek przed sezonem ; miała nie nadawać się do Ligi kibicowsko i organizacyjnie. Czasami jednak ważniejszy jest dobrze przemyślany plan. Od lat zespół z Niepołomic podąża wyznaczoną ścieżka, także w pionie sportowym pod wodzą trenera Tułacza. Dopiero teraz wielu włodarzy Ekstraklasy zaczyna rozumieć, że aspekt sportowy jest ważniejszy od otoczki marketingowej. Puszcza rozumie to od lat.
Zespół oskarżany jest także o siermiężny styl, legendarne stały się stałe fragmenty i bramki zdobywane po rzutach z autu (tak jak pierwsza bramka w spotkaniu z Górnikiem). Osobiście nie powiedziałbym, że zwycięstwo Puszczy w dzisiejszym spotkaniu było przypadkowe, oczywiście mecz mógł, czy nawet z punktu widzenia Górnika powinien ułożyć się inaczej, ale :
- trener Tułacz powiedział na konferencji, że jego zespół prawidłowo zareagował na stratę bramki, a on sam zalecił zmianę kilku elementów w ustawieniu ; widać było po przerwie, że Puszcza zneutralizowała największy atut Górnika, który moim zdaniem polegał na tym, że Zabrzanie mając optyczną przewagę w pierwszej połowie, większość sytuacji stworzyli gdy to rywale byli przy piłce(po przechwytach i podaniach za plecy obrońców). I tu moim zdaniem dochodzimy do sedna uzasadnienia taktyki Puszczy.
Być jak Luton czy Heidenheim, nie jak Burnley lub ŁKS
Mówi się ostatnio, że awans do wyższej klasy rozgrywkowej staje się dla klubów w różnych ligach Europy, niemal tym czym dla zespołów z Europy Wschodniej awans do Ligi Mistrzów. Czyli po euforii awansu przeważnie przychodzi spadek po roku, często od razu spadek kilka lig niżej. Oczywiście wszelkie metafory między Ekstraklasą a Premier League czy Bundesligą są mocno na wyrost, ale czy da się znaleźć wspólne cechy między Puszczą a Heidenheim, czy Luton z jednej strony, a ŁKS czy Burnely z drugiej, moim zdaniem tak.
W wielu klubach ; a w tym sezonie najlepszym przykładem są moim zdaniem Burnley i ŁKS po awansie trenerzy chcieli zachować ofensywny styl i dominować nad rywalami w wyższej Lidze, tak jak dominowali na zapleczu. I na razie w przypadku ŁKS i Burnley ta taktyka bardzo zawiodła. Moim zdaniem problem wiąże się z wyzszą intensywnością w najwyższej klasie rozgrywkowej, kluby, które preferują tak modny dziś styl rozpoczynania akcji od własnego pola karnego, narażone są na szybki atak rywala. Wynika to z popularnej dziś wśród trenerów taktyki, zaczerpniętej głównie z gegenpressingu zgodnie z tym założeniem atak pozycyjny buduje się przy piłce, dążeniem do jej odzyskania i przeprowadzeniem natychmiastowej kontry. W momencie gdy drużyna, która wcześniej była bez piłki rozpoczyna kontrę szyki obronne rywala są rozbite, prawdziwa umiejętność organizacji gry w obronie to właściwe odbudowanie struktury po stracie piłki. I wtedy pojawia się szansa dla zespołu umiejętnie grającego bez futbolówki przy nodze.
Tak więc widzimy że choć możemy zachwycać się beniaminiem próbującym grać ofensywnie docelowo dla drużyn skazywanych na spadek ; a to wspólna cecha Puszczy, Luton i Heidenheim szansą, którą na razie te ekipy skutecznie wdrażają w życie może być maksymalizacja własnych atutów nawet kosztem stylu. Niestety dziennikarze preferujący ofensywny styl, sami są pierwsi do zwalniania trenerów, którym się nie udaje, tak samo zresztą kibice.
A Puszcza wdraża własną filozofię, gdzie praca, systematycznośc i zaufanie są na pierwszym miejscu. Piłkarze, trenerzy i działacze otwarcie przyznają, że liczą się ze spadkiem, i wierzą, że nie tylko unikną losu na przykład Sandecji i spadku kilka klas niżej, ale też będą w stanie powalczyć o awans.
A kolejną przyczyną dla której Puszcza nie musi spaść, jest właściwa filozofia budowy składu, dlatego wkrótce w drugiej części tego tekstu powiemy o doborze składu przez Puszczę i ryzyku jakie wiąże się dla beniaminów; albo z przelicytowaniem na rynku transferowym, albo odwrotnie oparciu gry tylko na piłkarzach, którzy wywalczyli awans.
Opublikuj komentarz