W Małych Derbach górą Ruch, Warta zdobywa Kraków
W meczach 22 kolejki w ramach PKO BP Ekstraklasy w piątek 1 marca miały miejsce 2 spotkania, których uczestnicy nie rozpieszczali oczu widzów w ostatnich tygodniach. Patronem piątkowego wieczoru miał być pragmatyzm. Czy tak było? No, nie do końca. Zacznijmy od początku.
O godzinie 18 na stadionie przy Kałuży w Krakowie ekipa Jacka Zielińskiego podejmowała nieobliczalną szczególnie na wyjazdach ekipę Warty Poznań.
Pierwsze 45 minut miało najwięcej wartości formalnej, bowiem najlepiej byłoby napisać, że się odbyła, padł jeden celny strzał i na tym skończyć.
Gra ożywiła się dopiero po przerwie, kiedy to raz po raz jedni i drudzy próbowali swoich sił w ofensywie. I choć Pasy próbowały śmielej, choć kilka razy ładnie pociągnął akcję Rakoczy, choć dobre centry serwował aktywny Jaroszyński to poza chwilami wlewającymi nadzieję na trafienie nic z tego nie wynikało. Warciarze dobrze bronili czekając na swoją szansę. I ta szansa przyszła w 79 minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła na 17 metr pod nogi Miguela Luisa, który próbuje uderzać z woleja, futbolówka jednak odbiła się raz od stopy, raz od pięty Portugalczyka, spadła pod nogi Tomasowi Prikrylowi, a ten kapitalnym strzałem przy słupku dał Poznaniakom prowadzenie, a w ostatecznym rozrachunku zwycięstwo. Piękny gol okraszony asystą z gatunku „piłkarskie jaja” daje Warciarzom kolejne wyjazdowe zwycięstwo i znów można zastanawiać się jakie supermoce ma Dawid Szulczek, którego podopieczni każdorazowo nie są stawiani w roli faworyta, a kolejny raz z trudnego terenu wywożą 3 punkty i do Poznania wracają z tarczą.
W drugim piątkowym meczu oglądaliśmy Małe Derby Śląska. Ruch podejmował Piast Gliwice i tym razem to drużyna Vukovicia musiała pofatygować się do Chorzowa. Sytuacja o tyle niecodzienna, że jeszcze jesienią to Niebiescy rozgrywali domowe spotkania przy Okrzei.
Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że to spotkanie dwóch ostatnich mistrzów Polski z Górnego Śląska. Ruch triumfował w 1989 roku, a Piast 30 lat później.
Przed spotkaniem większość partycypujących w krajowej kopanej obstawiałoby remis. Podział punktów to ulubiony rezultat obu tych zespołów. Do 22 kolejki remisowali oni 25 razy ( Piast 13, Ruch 12) ponadto w jesiennym meczu padł oczywiście remis 0:0.
Tym razem było jednak inaczej. Od początku było widać lepsze przygotowanie drużyny trenera Niedźwiedzia. Piast wyglądał na nieco ospałych, zmęczonych. To tylko pokazało jak dużo kosztował ich wtorkowy triumf w Pucharze Polski nad Rakowem Częstochowa.
Wróćmy na boisko. W drużynie Niebieskich wielką ochotę do gry wykazywali trzej ofensywni piłkarze. Daniel Szczepan, Robert Dadok i Miłosz Kozak, którzy raz po raz niepokoili swoimi wypadami defensywę gości.
W 19 minucie w słupek uderza Letniowski, piłkę wślizgiem próbuje dobić Szczepan, ale skutecznie uprzedza go Czerwiński i impet ataku napastnika Ruchu przyjmuje na siebie. Pierwszą połowę zdołał dograć, ale widoczny był ból zarówno na twarzy, jak i w boiskowych poczynaniach.
W 32 minucie meczu mamy rzut karny dla Ruchu. Vlkanova wsadza na karuzelę Holubka, przy próbie mijania obrońcy Piastunek zostaje kopnięty i Pan Paweł Raczkowski wskazuje na 11 metr.
Do karnego podchodzi Daniel Szczepan mocno uderza w środek, ale jego intencję wyczuwa Kacper Szymański, potem radzi sobie z dobitką z 16 metra ratując Gliwiczan.
Takie momenty często podbudowują drużynę, daje mentalnego kopa, jednak podopieczni Vukovicia wyglądali, jakby ten mecz miał już potoczyć się sam sobie i 2 minuty później przyszedł pierwszy cios. Po zamieszaniu przed polem karnym piłka trafia na 17 metr do Roberta Dadoka, który miał tam zaskakująco dużo miejsca i huknął lewą nogą przy słupku wysuwając Ruch na prowadzenie, które utrzymało się do przerwy.
Na drugą odsłonę meczu Piast wybiegł bez Czerwińskiego i Dziczka wprowadzając w ich miejsce Miguelito i Felixa z nadzieją na ożywienie ofensywnych poczynań zespołu.
Efekty takiego manewru może i były, ale niewymierne.
W 56 minucie mamy już 2:0 dla gospodarzy. Kozak zagrywa prostopadle do Szczepana, ten ucieka Miguelito, ale obrońca niefortunnie zahacza od tyłu nogi rywala i po dłuższej konsultacji z wozem VAR przyznaje rzut karny Ruchowi. Po piłkę od razu nie zostawiając wątpliwości poszedł Daniel Szczepan chcąc się zrehabilitować za pudło z pierwszej połowy, strzela mocno w prawy róg bramkarza i podwyższa prowadzenie dla podopiecznych Niedźwiedzia.
Piast próbował rozmontować skolektywizowany mur obrony rywali atakiem pozycyjnym, ale robił to po prostu za wolno ułatwiając robotę obrońcom Ruchu.
Wisienka na torcie miała miejsce w minucie numer 66. Krótkie rozegranie z autu, zagranie do Sikory. Wychowanek Ruchu na linii pola karnego niedaleko jej narożnika po chwili zawahania oddaje cudowny strzał w okienko Szymańskiego i wprowadza Stadion Śląski w euforię.
Chorzowianom jakby nie było dość. Raz po raz próbowali groźnych kontrataków strzelili nawet bramkę po strzale Dadoka, ale sędziowie słusznie dopatrzyli się spalonego. Goście z kolei postawili na strzały z dystansu nie dając się specjalnie wykazać Dante Stipicy. Najlepszą okazję do gola miał Ameyaw, ale jego strzał minął bramkę Chorwata.
Ruch wygrywa, Ruch dominuje i Ruch wreszcie jest skuteczny tylko pytanie na ile to świetna forma
Chorzowian i na ile to wystarczy i przede wszystkim czy to wystarczy do utrzymania w lidze. Nie wiemy, ale wiemy na pewno, że im więcej takich występów tym lepie mając na uwadze, że za tydzień Wielkie Derby Śląska przed kompletem widzów na Śląskim.
Cracovia- Warta 0:1
T. Prikryl 79′
Ruch- Piast 3:0
Dadok 34′
Szczepan 56′
Sikora 66′
Opublikuj komentarz