Wielki pech Ewy Swobody. Lekkoatletyka na Igrzyskach – dzień 3.

SESJA PORANNA

Nieudana sobota dla tyczkarzy

O 10:10 ruszyły eliminacje w skoku o tyczce mężczyzn. Wystartowała w nich dwójka naszych reprezentantów – Piotr Lisek i Robert Sobera. Polacy bez problemu poradzili sobie z wysokościami 5,40 oraz 5,60, lecz niestety później zaliczyli po trzy zrzutki na 5,70, żegnając się z rywalizacją już na etapie eliminacji. Poniedziałkowy finał będzie więc pierwszym od czasu Igrzysk w Atenach w 2004 roku, w którym zabraknie choćby jednego reprezentanta Polski.

– Chyba trochę wstyd, jestem rozżalony swoją postawą. Walczyłem do końca i wierzyłem, że mogę. Wiem, że jestem dobrze przygotowany. To chyba najbardziej mnie boli. Stać mnie na wysokości większe niż 5,80 i nie mogę tego udowodnić. Czasem tak bywa – podsumował swój występ wyraźnie zmartwiony Lisek.

Niewykorzystana druga szansa Anny Wielgosz

Pomimo ósmego miejsca we wczorajszych eliminacjach, Anna Wielgosz dostała kolejną szansę na przejście do półfinału poprzez repasaże. To się jednak nie udało. Polka dobiegła do mety jako siódma z czasem 2:05.77, tym samym kończąc swój udział w igrzyskach.

Ostatnie miejsce i… dobry humor po biegu

Równie nieudany okazał się występ Oliwera Wdowika w eliminacjach biegu na 100 metrów. Rywale uciekli Polakowi już na starcie, a ten w okolicach 70. metra wyraźnie zwolnił, dobiegając do mety truchtem, co później tłumaczył skurczem. Ostatecznie nasz reprezentant uzyskał czas 11,53 i zajął ostatnie miejsce w całych eliminacjach. Nie był on jednak szczególnie zmartwiony niepowodzeniem, starając się szukać pozytywów.

– Przyjechałem tu, aby się bawić i cieszyć. Wiadomo, że z tą radością będzie teraz trochę ciężko, ale jestem na igrzyskach, to mi na razie wystarczy. Jestem jeszcze bardzo młody – mówił nasz sprinter w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.

– Też trzeba powiedzieć, że ten awans sporo mnie wcześniej kosztował, mam dość sporo problemów, ale te igrzyska dały mi dużo motywacji. Dziękuję każdemu, kto dołożył cegiełkę do tego, że mogę tutaj być. Jestem wdzięczny, doceniam to. Mimo wszystko jestem w światowej czołówce sprinterów, choć dziś nie udało się więcej pokazać – dodał.

SESJA WIECZORNA

Biegi dobre, ale rywale byli za mocni

Zmagania rozpoczęły się od repasaży w biegu na 1500 metrów mężczyzn. W pierwszym biegu wystartował nasz Maciej Wyderka. Przez większość dystansu Polak plasował się na ostatnim miejscu. Na ostatnim okrążeniu Wyderka przyspieszył i przekroczył linię mety jako dziewiąty. Chwilę później na starcie pojawił się także Filip Rak. Młody zawodnik zaczął dość spokojnie, ale przed ostatnią prostą przesunął się na czwarte miejsce. Później jednak opadł z sił i spadł o 3 pozycje, także odpadając z rywalizacji. Należy go jednak pochwalić za dzielną postawę i ambitną walkę do samego końca.

0,01 sekundy od historycznego sukcesu

Tuż przed 20. do rywalizacji powróciły sprinterki. W pierwszym z trzech biegów półfinałowych wystartowała Ewa Swoboda. Przypominamy, że do wielkiego finału wchodziły po dwie najszybsze zawodniczki z każdego biegu oraz dodatkowo dwie z najlepszymi czasami. Polka dobiegła do mety jako czwarta z wynikiem 11,08 i musiała czekać do samego końca na informację, czy udało się awansować. Koniec końców do spełnienia marzeń zabrakło jednej setnej sekundy. Ewa kończy swoje trzecie igrzyska jako dziewiąta najszybsza kobieta na świecie.

Ryan Crouser i reszta. Dominacja w pchnięciu kulą

Konkurs z wysokiego „C” rozpoczął Ryan Crouser, pchając w pierwszej próbie aż 22,64 m. W drugiej kolejce dorzucił do tego wyniku kolejne 5 centymetrów. Tuż po nim 22,15 pchnął Jamajczyk Rajindra Campbell. W trzeciej serii Crouser wyśrubował swój rezultat do 22,90, tym samym praktycznie zamykając konkurs. W ostatniej próbie przebudził się Joe Kovacs. Wyrównał on wynik wciąż drugiego Campbella, ale wyprzedził go dzięki lepszemu drugiemu pchnięciu. Złoto, podobnie jak w Rio i Tokio, powędrowało do rewelacyjnego Ryana Crousera.

Emocjonujący finisz

Emocji nie brakowało także w sztafecie mieszanej 4×400. Już na pierwszej zmianie na czoło wysunęły się Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Holandia. Na początku ostatniej prostej wydawało się, że po złoto sięgną Amerykanie. Wtedy jednak uaktywniła się Femke Bol. Wysoka Holenderka połknęła nie tylko Brytyjkę, ale także Amerykankę, w pięknym stylu wyrywając złoty medal. Polska w składzie: Maksymilian Szwed, Justyna Święty-Ersetic, Karol Zalewski i Alicja Wrona-Kutrzepa, która zastępowała kontuzjowaną Marikę Popowicz, dobiegła do mety na ostatnim, ósmym miejscu. W ostatecznej klasyfikacji awansowaliśmy o jedną lokatę z powodu dyskwalifikacji Francji. Mikst to póki co konkurencja będąca specjalnością Europejczyków. Trzy lata temu złoto wywalczyła Polska, a teraz po najcenniejszy medal sięgnęła Holandia.

Julien Alfred najszybszą kobietą świata!

Po zmroku przyszedł czas na jedną z najbardziej emocjonujących konkurencji – finał biegu na 100 metrów pań. Mokra bieżnia okazała się najszczęśliwsza dla Julien Alfred, która przekroczyła linię mety z rewelacyjnym czasem 10,72. Czołową trójkę uzupełniły Amerykanki: Sha’carri Richardson i Melissa Jefferson. Po swoim zwycięstwie reprezentantka Saint-Lucii nie mogła powstrzymać łez. I nie ma co się dziwić. W końcu był to pierwszy medal olimpijski w historii tego malutkiego, 180-tysięcznego państwa.

Złoto w trójskoku dla Dominiki

Pod nieobecność obrończyni tytułu i rekordzistki świata, Yulimar Rojas, najlepszym wynikiem popisała się Thea Lafond z Dominiki, która jako jedyna przekroczyła barierę 15 metrów (dokładnie 15,02). O 15 centymetrów przegrała z nią reprezentantka Jamajki, Shanieka Ricketts. Podium uzupełniła Amerykanka Jasmine Moore.

Sensacja stała się faktem. Norweg zgarnia złoto w dziesięcioboju

Zwieńczeniem trzeciego dnia zmagań lekkoatletów na igrzyskach był bieg na 1500 metrów zamykający rywalizację w ramach dziesięcioboju. Po dziewięciu konkurencjach na prowadzeniu znajdował się Norweg Markus Rooth z niewielką przewagą przed Leo Neugebauerem z Niemiec. Jako pierwszy na mecie zameldował Niklas Kaul. Broniący prowadzenia Rooth dobiegł do mety z jedenastym wynikiem, co jednak pozwoliło mu nie tylko utrzymać, ale jeszcze powiększyć przewagę nad biegnącym w ogonie stawki Neugebauerem. Brąz powędrował w ręce Lindona Victora z Grenady.

Brawo, Ewa Swoboda! Polka awansowała do półfinału

Foto: PAP

Opublikuj komentarz


projekt i realizacja: GRAFFY.PL